Artykuły

Benefis lustracyjny

Ze spektaklu wynika, że cała armia aparatu partyjnego w Wielkopolsce miała za przeciwników jedynie kilkanaście osób - o "Teczkach" w Teatrze Ósmego Dnia pisze Marcin Maćkiewicz z Nowej Siły Krytycznej.

Mam 22 lata, więc czasy tak żywo ostatnio obecnych w życiu publicznym działań Służb Bezpieczeństwa są dla mnie raczej częścią historii niż osobistym doświadczeniem. Jednocześnie trudno nie mieć dziś zdania na temat lustracji, winy tych, którzy wówczas ulegli, czy metod współczesnego rozliczania historii. Częściowo dzięki naturalnej kolei rzeczy, częściowo zaś na mocy specyficznego podejścia rządu do naszej niedalekiej przeszłości, jesteśmy dziś uczestnikami prześwietlania ludzkich losów na niespotykaną dotąd skalę. Co więcej, także sfera tych działań systematycznie się poszerza. Już nie tylko politycy z pierwszych stron gazet, ale i biznesmeni, dziennikarze czy duchowieństwo muszą dokładnie tłumaczyć się ze swych poczynań, udowadniać niewinność lub z pokorą przyjmować niewygodną prawdę. Lustracja stała się orężem, które z pomocą mediów w ciągu kilku godzin może przewrócić życie człowieka do góry nogami. Dobrze, jeśli wynik jest sprawiedliwy, gorzej w przypadkach, w których nie można mieć pewności, a społeczeństwo ulega sterowanym emocjom. Co jednak symptomatyczne, jeżeli już podejmuje się dyskusję na temat czyjegoś zaangażowania w poprzedni ustrój, właściwie zawsze mowa jest o winie, a prawie nigdy o tej winy ofiarach. Przestawienie tej optyki jest bodaj najciekawszym aspektem "Teczek" - najnowszego spektaklu Teatru Ósmego Dnia.

Zapowiadała to zresztą Ewa Wójciak - "Nie zrobiliśmy tego spektaklu z potrzeby rozliczania z przeszłością, czy demaskowania agentów. Chcieliśmy pokazać, że władza totalitarna posiada szósty zmysł służący do wynajdywania wrogów wśród wolnych umysłów". Wolne umysły to oczywiście członkowie Teatru Ósmego Dnia wyłaniający się z agenturalnych teczek zgromadzonych w dekadzie lat siedemdziesiątych: Marcin Kęszycki (kryptonim "Herkules"), Tadeusz Janiszewski ("Judasz"), Adam Borowski ("Adam") i sama Wójciak funkcjonująca jako "Nana". Spektakl w całości zbudowany jest na podstawie "kart personalnych figurantów", czyli informacji na temat "wrogiej działalności w ramach Teatru Ósmego Dnia", które SB udało się wtedy zebrać. Obszerne zbiory dokumentów, doniesień, opisów spektakli czy prywatnych listów jednoznacznie wskazują na opozycyjne zaangażowanie zespołu. Budują obraz grupy młodych idealistów zaczytujących się w wielkiej literaturze i dyskutujących o sprawach ostatecznych.

Spektakl wyraźnie odwołuje się do poetyki teatru dokumentalnego. Aktorzy siedzą na taboretach opisanych ich kryptonimami, przed sobą mają pulpity, na których znajdują się wyciągi z teczek. Na zmianę czytają odnalezione w nich opisy intryg, które doprowadzić miały do udowodnienia ich spiskowej działalności. Może tylko niepotrzebnie grają emocje, które towarzyszyć miałyby tej lekturze, bo wątpliwa jest szczerość i spontaniczność wybuchów śmiechu, porozumiewawczych gestów czy spojrzeń, którymi aktorzy co rusz się obdarzają. Nawet, jeżeli nie są to dla nich wspomnienia obce, to przecież czytane po wielokroć nie powinny wzbudzać tak zbanalizowanych reakcji. W teatrze dokumentalnym najsilniejszym środkiem jest dystans.

Niestety, im dłużej wsłuchiwałem się w kolejne przytaczane historie, tym bardziej wzmacniało się we mnie poczucie absurdalności tej sytuacji. Aktorzy Ósemek najwyraźniej chcieli agentów SB po prostu wyśmiać, bo jakże inaczej wytłumaczyć charakter wyboru tekstów prezentowanych podczas spektaklu. Nie mam tu na myśli nawet specyficznego języka, charakteryzującego się nadmiernym formalizmem i terminologią zaiste nam dziś obcą. Kolejno odkrywane epizody pokazują dwa zupełnie oddalone od siebie światy. Z jednej strony mamy wyidealizowanych (choć czasem klnących i urządzających "niespodziewane libacje alkoholowe") aktorów Ósemek, z drugiej natomiast bandę półgłówków snujących swe komiczne intrygi, nadających sobie prześmieszne pseudonimy i silących się na pseudointelektualne analizy teatrologiczne spektakli. Nie mam niestety pojęcia, co przede wszystkim aktorzy odnaleźli w swych teczkach, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że podjęty ostatecznie wybór znacząco banalizuje to, czego wtedy przez działalność wszelkiej maści Tajnych Współpracowników doświadczali. Ich niewątpliwie chlubna i czysta historia sprowadzona zostaje tu do funkcji zbioru anegdot i potraktowana jako zestaw spauperyzowanych atrakcji poprzedniego ustroju.

Inna rzecz, że wybór ten ma także inne konsekwencje znaczeniowe, na które trudno przystać. Ze spektaklu wynika właściwie, że cała armia aparatu partyjnego w Wielkopolsce miała za przeciwników jedynie kilkanaście osób, w tym Stanisława Barańczaka, kilku studentów polonistyki i zespół Teatru Ósmego Dnia właśnie. Przy naprawdę ogromnym szacunku dla działalności tych osób, trudno uwierzyć, by tak było w istocie. By cała armia agentów i tajnych współpracowników, która uderza w najmocniejszej scenie spektaklu, kiedy to aktorzy razem beznamiętnie wymieniają dziesiątki kryptonimów TW odnalezionych w ich teczkach i działających na ich szkodę, miała za przeciwników jedynie garstkę osób.

Wspomnieć trzeba o jeszcze jednym elemencie tworzącym ten spektakl. Otóż w teczkach znalazły się opisy i analizy spektakli, które Ósemki realizowały w latach siedemdziesiątych. Były to legendarne już przedstawienia: "Musimy poprzestać na tym, co tu nazwano rajem na ziemi?", "Przecena dla wszystkich" oraz "Ach, jakże godnie żyliśmy". Kiedy aktorzy czytają opisy tych spektakli, równocześnie zaczynają odgrywać najbardziej charakterystyczne sceny, co przerywa narratorski dyskurs i tworzy w sumie coś na wzór benefisu czy spotkania "The best of Teatr Ósmego Dnia uciskany przez komunizm". Być może to ukłon w stronę przystępności spektaklu, ale ciążąca nad tymi scenkami dziwna nieporadność i komizm grania siebie sprzed lat na pewno temu spektaklowi nie służy.

Teatr Ósmego Dnia jest dziś bardo ważnym ośrodkiem kultury niezależnej organizującym spotkania, dyskusje, czy spektakle młodych grup teatralnych. Szkoda tylko, że przestaje być równie ważnym teatrem i że jego zasługi artystyczne są przede wszystkim domeną przeszłości. Upraszczanie własnej historii na pewno tej sytuacji nie zmieni.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji