Artykuły

Artysta ekranu

Dziś 8 stycznia mija czterdziesta rocznica tragicznej śmierci Zbigniewa Cybulskiego. Kim był w czasach, kiedy żył i grał? Kim jest dla dzisiejszych Polaków? Jakim aktorem byłby teraz? Na takie pytania starał się odpowiedzieć w swoim nietypowym telewizyjnym programie o słynnym aktorze Piotr Łazarkiewicz (emisja w nocy w z piaąku na sobotę o godz.0.50 w TVP 1) - pisze Przemysław Gulda w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

W tym celu posadził przed kamerą przedstawicieli dwóch odległych, ale powiązanych za sobą niewidocznymi więziami światów: aktorów i reżyserów, którzy znali Cybulskiego osobiście (m.in.: Andrzeja Wajdę, Daniela Olbrychskiego czy Janusza Morgensterna - ich wypowiedzi nagrane były wcześniej), a z drugiej strony - dzisiejszych studentów filmoznawstwa z gdańskiego uniwersytetu, zgromadzonych w sopockim klubie Spatif.

Wynik tej swoistej konfrontacji, a raczej - ponadpokoleniowej dyskusji okazał się dość zadziwiający. Obie strony są zgodne co do jednego - kompletnego "niedopasowania" Cybulskiego do rzeczywistości. Czy to do tej przaśnej, szarej, PRL-owskiej, czy do dzisiejszej, w której aktorzy zarabiają, świecąc białymi zębami w reklamach. Weterani dawnego kina podkreślają, że Cybulski wszędzie, gdzie się pojawiał, wnosił ducha wolności, artystycznego szaleństwa i prawdy. Wajda, usprawiedliwiając się na swój sposób, twierdzi, że ani on, ani żaden inny z ówczesnych filmowców nie potrafił wykorzystać tego potencjału, tej wewnętrznej siły, która w nim tkwiła.

Młodzi wielbiciele kina dają natomiast wyraz swej tęsknocie za głębokim, intelektualnym, ambitnym kinem - za takie uważają m.in. obrazy, w których występował Cybulski. Za kinem, w którym, o coś chodzi i które o czymś mówi. Za sytuacją, w której - jak mówi podczas dyskusji filmoznawca Krzysztof Kornacki - aktor jest artystą, jest zaangażowany społecznie. Dziś jest zupełnie inaczej, dlatego takiemu aktorowi jak Cybulski trudno byłoby znaleźć miejsce w dzisiejszej komercyjnej kinematografii.

Te cechy Cybulskiego - jak przekonują dyskutanci - są przecież jednak także jego siłą. To właśnie one powodują z kolei, że jako aktor, jako artysta ekranu funkcjonuje on jakby poza czasem. Jego sposób gry, nie do końca wówczas zrozumiały, odmienny od tradycyjnego warsztatu aktorskiego, jakby lekko niedbały i chaotyczny, dziś jest dużo bardziej czytelny. Bo dziś tak się po prostu gra, bo dziś ta konwencja okazała się jednym z dominujących stylów gry aktorskiej.

Jakie jest więc dzisiejsze miejsce Cybulskiego w świadomości Polaków? Na to pytanie nie odpowiada w programie Łazarkiewicza wprost ani żaden z gości poproszonych o wspomnienia o aktorze, ani młodzi wielbiciele jego sztuki, ani Mirosław Baka, prowadzący dyskusję, która odbyła się w sopockim Spatifie. Być może najlepszą odpowiedzią jest więc jedno z ostatnich ujęć programu, gdy kamera gdzieś między muzykami z zespołu gdańskiego saksofonisty Mikołaja Trzaski, ubarwiającego debatę jazzowymi interpretacjami tematów z filmów z udziałem Cybulskiego, wyławia wiszące na ścianie sopockiego klubu zdjęcie aktora. Niby go nie widać, a jednak wciąż gdzieś tam jest, przypatrując się temu, co się tu dzieje.

Na zdjęciu: Zbigniew Cybulski w filmie "Popiół i diament", reż. Andrzej Wajda, 1958 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji