Artykuły

Żywiołowa jubilatka

- Aktorstwo jest zawodem, w którym można wydobyć z siebie, jak królika z kapelusza, różne czary - mówi MAGDALENA ZAWADZKA, aktorka Teatru Ateneum w Warszawie.

Najlepsza Baśka, jaką można sobie wyobrazić. Nic dziwnego, że Azja był gotów rzucić do jej stóp całą Rzeczpospolitą i Krym. Sienkiewicz, gdyby żył, też biłby brawo - powiedział przed laty o roli Magdaleny Zawadzkiej w "Panu Wołodyjowskim" Daniel Olbrychski, grający w filmie Jerzego Hoffmana Azję Tuhajbejowicza.

Publiczność pokochała aktorkę za tę postać. Aż trudno uwierzyć, że wciąż tryskająca niespożytą energią Magdalena Zawadzka obchodzi w tym roku jubileusz 40-lecia pracy artystycznej. Przed kilkunastoma dniami w warszawskim teatrze Ateneum, z którym związana jest od 1992 roku, odbyła się premiera współczesnej angielskiej komedii "Chwile słabości" autorstwa Donalda Churchilla, w której Magdalena Zawadzka zagrała rolę Lucy [na zdjęciu scena ze spektaklu]. Partnerował jej Leonard Pietraszak. - Jubileuszowy spektakl i cały wieczór udał się wspaniale. Publiczność zgotowała nam owację. Nie chcę się chwalić, ale skoro pyta pani o szczegóły, to powiem, że tonęłam w kwiatach. Wszystkie domowe wazony, kubły i gary do kiszenia ogórków zostały wypełnione przepięknymi bukietami, mimo że dużą ich częścią podzieliłam się ze współpracownikami z teatru. Dostałam też listy gratulacyjne, m.in. od ZASP-u, teatrów, w których pracowałam, a także od władz: prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz i od ministra kultury i dziedzictwa narodowego Michała Ujazdowskiego. Sporo też było prywatnych listów i prześlicznych prezentów.

Ten jubileusz, jak wyznaje aktorka, nie jest dla niej wezwaniem do podsumowań czy artystycznych rozliczeń. - Nigdy nie ukrywałam swojego wieku, bo do dat i cyfr mam dość luźny stosunek. Najważniejsze jest to, jak się człowiek czuje i jak wygląda. Zostawiam przeszłość za sobą i myślę o tym, co będzie w przyszłości. Sądzę, że to jest niezły pomysł na życie. Mnie się sprawdził, bo szczęśliwie cały czas dużo pracowałam, nie doświadczając wielkich zawirowań czy przełomów. I niechby już tak pozostało... Nie mam specjalnych oczekiwań, wymagań, roszczeń, nigdy też nie rozpychałam się łokciami i nie uważałam siebie za pępek świata.

Pierwsze aktorskie kroki Magdalena Zawadzka stawiała w Młodzieżowym Studiu Poetyckim Andrzeja Konica. Jej filmowym debiutem była rola w "Spotkaniu w bajce" Jana Rybkowskiego, gdzie główne role męskie grali Andrzej Łapicki i Gustaw Holoubek. Znamienne było to "spotkanie": młodziutka aktorka nie przypuszczała wówczas zapewne, że właśnie Gustaw Holoubek zostanie za dziesięć lat mężczyzną jej życia.

- Film kręciliśmy w Sandomierzu. Pogoda była piękna, więc po skończonych zdjęciach chodziliśmy z Andrzejem Łapickim na długie spacery. Pierwszego wieczoru spotkaliśmy młodą dziewczynę, Magdę, na którą wcześniej nie zwróciłem uwagi. Z głupia frant zapytałem, czy nie zjadłaby z nami ciastka. Ona słysząc to, wykonała nagły zwrot i uciekając w popłochu - uderzyła w szklane drzwi, które rozsypały się w drobny mak. Na swoje wytłumaczenie powiedziała, że kontaktów z aktorami zakazała jej babcia. A mnie naprawdę chodziło tylko o te ciastka - wspomina Gustaw Holoubek.

Jak to się zatem stało, że młodziutka, ułożona panna, wbrew woli rodziny, uważającej świat aktorski za siedlisko rozwiązłości, wyrwała się spod surowej kurateli i poszła w "zepsuty" świat?

- Są zawody, do których czuje się powołanie. Wówczas wydawało mi się, że tylko tego chcę i niczego innego nie potrafię robić w życiu. Dlatego też mając 14 lat, spróbowałam szczęścia w Studiu Poetyckim. Dzięki Andrzejowi Konicowi zaczęłam występować w telewizji, a potem nadszedł czas szkoły teatralnej, do której zdawałam w wieku niespełna 17 lat. Gdy na to patrzę z perspektywy lat, widzę, że człowiek jest zdolny do wielu rzeczy, o które by siebie nie podejrzewał. Są ludzie, którzy przez pół życia nie wzięli pędzla do ręki i nagle, po latach, odkrywają w sobie zdolności malarskie. Ja nigdy nie podejrzewałam, że napiszę książkę, a napisałam. Wielokrotnie w życiu sama siebie zaskakiwałam. I nie wiem, czy gdybym teraz miała wybierać zawód, byłoby nim aktorstwo. Jednak nigdy nie zakwestionowałam swojego ówczesnego wyboru. Decyzja

o pozostaniu aktorką wzięła się z moich tęsknot za życiem w nieco innym wymiarze. Takie możliwości daje film i teatr, w którym mogę kreować takich ludzi, jakimi nie mogłabym być w realnym życiu. W momencie tworzenia roli uciekam, w pewnym sensie, i od siebie, i od realizm u codzienności.

Aktorstwo ma swoje blaski i cienie. Pani Magda już w szkole teatralnej doznała pierwszych rozczarowań. - Niestety, zetknęłam się tam również z małostkowością, zazdrością i niesprawiedliwością. Może dobrze, że tak się stało, bo uodporniłam się na życie?

Przez wiele lat związana była z Teatrami: Dramatycznym i Polskim. Zadebiutowała w "Meteorze" Diirrenmatta, a potem otrzymała od razu główną rolę kobiecą - Zofii w "Mądremu biada". Przez następne lata grała bardzo dużo, m.in. tytułową postać w "Iwonie, księżniczce Burgunda", Helenę w "Odprawie posłów greckich", Dyzię w "Kubusiu Fataliście", Cezonię w "Kaliguli". Oprócz delikatnych, kruchych kobiet, jak Ofelia w "Hamlecie", stworzyła też postaci żeńskich potworów: Beatrix Cenci, Ubicę w "Ubu królu", Lady Makbet. Ta ostatnia rola była dla aktorki wyjątkowo ważnym zadaniem. Dzięki ogromnej pracy odkryła w sobie coś, co zaprocentowało w jej następnych kreacjach. - Magdę do roli Lady Makbet wyszukał Tadeusz Łomnicki. Zagrała postać podwójnie skomplikowaną. Pokazała, że nawet bezwzględna kobieta, która z łatwością podejmuje decyzję o zbrodni, nie wytrzymuje presji sumienia. Gubi się. Dziwię się, gdy słyszę, że Magda nie pasuje do ról kobiet zimnych i bezwzględnych - powiedział w jednym z wywiadów reżyser Andrzej Wajda,

Jedną z ostatnich ról zagranych w Teatrze Dramatycznym, wraz z Barbarą Krafftówną, Piotrem Fronczewskim i Gustawem Holoubkiem, była Muszka w "Skizie" Zapolskiej. "Z naiwnej, niedoświadczonej prowincjonalnej gęsi przeistaczała się w oszalałą, pełną namiętności kobietę. Wyposażyła swą Muszkę w naiwny wdzięk i wielką żywiołowość. Świetna, brawurowa rola" - pisano po spektaklu. Z kolei po "Lekkomyślnej siostrze" Perzyńskiego Wojciech Natanson zaznaczył: "Nakreśliła rolę charakterystyczną. Jej Ada, przyciszona, skrom-niutka, dyskretnie wścibska zostawiła margines wyobraźni". Jak podkreślają recenzenci, aktorstwo Magdaleny Zawadzkiej dojrzewało wraz z nią samą. W jej dorobku artystycznym pojawiły się też role kobiet kokieteryjnych, pełnych tajemniczości, jak postać Damy w "Letnim dniu" Mrożka czy Mirandolina. Szczególnie jednak aktorka lubi role kostiumowe, które pozwalają jej, choć przez chwilę, być w innym, barwniejszym świecie. Zagrała wiele postaci szekspirowskich, m.in. Kasię w "Poskromieniu złośnicy", Reganę w "Królu Lirze", Helenę we "Wszystko dobre, co się dobrze kończy", Porcję w "Kupcu weneckim". - Już sam kostium to znak, że jestem kimś innym. To rodzaj ucieczki od codzienności, szarości, zwyczajności. Grając role niezgodne z moim usposobieniem i wyglądem zewnętrznym, odkrywam w sobie nieznane mi dotąd możliwości. Aktorstwo jest zawodem, w którym można wydobyć z siebie, jak królika z kapelusza, różne czary. Staram się jednak być krytyczna wobec własnych ról. Ale zdarza się, że jestem z siebie zadowolona. Natomiast nie wyobrażam sobie pracy nad rolą, która mnie nie interesuje. W każdej granej postaci muszę znaleźć coś pasjonującego. Jeśli gram osobę, w której tkwi zło, to również rozkoszuję się tym, że dane jest mi być na scenie kimś, kim wżyciu być nie mogłabym.

Niewątpliwie w tym zawodzie istotne jest spotkanie ze znakomitymi reżyserami. Miałam to szczęście, że pracowałam pod kierunkiem twórców wybitnych: Ludwika Rene, Witolda Zatorskiego, Jerzego Jarockiego, Andrzeja Wajdy, Kazimierza Dejmka czy Gustawa Holoubka.

Magdalena Zawadzka spotkała się po raz pierwszy na scenie z Gustawem Holoubkiem w przedstawieniu "Życie jest snem" Calderona. - Ten utwór ma bardzo skomplikowaną intrygę rodzinną. Podczas jednego ze spektakli padły znamienne słowa, które wypowiedziałem do swojej scenicznej partnerki- Magdy: "Teraz już wiem, kim jesteś. Jesteś moim... ojcem". Chyba tylko Freud mógłby wytłumaczyć, dlaczego tak powiedziałem. To w żaden sposób nie przekłada się na nasze życie rodzinne - wspomina Gustaw Holoubek.

Wielu widzów zapewne pamięta aktorkę z takich filmów, jak "Noce i dni" Jerzego Antczaka, "Barwy ochronne", "Opowieści weekendowe" Krzysztofa Zanussiego czy z seriali: "Fitness club", "Na dobre i na złe", "Samo życie" i "Wojna domowa". Ciekawe kreacje stworzyła też m.in. w "Sublokatorze", "Mocnym uderzeniu" i "Rozwodów nie będzie", gdzie partnerował jej Zbigniew Cybulski. Zastanawiający jest fakt, że od kilku lat reżyserzy filmowi nieco zapomnieli o Magdalenie Zawadzkiej. Ostatnio zbyt rzadko w filmie i Teatrze Telewizji, w którym zagrała kilkadziesiąt ról, wykorzystywany jest jej talent. A przecież wieloma rolami udowodniła, jak bardzo kocha ją kamera. - Ze wzajemnością. Uwielbiam kino, zarówno jako widz, jak i jako aktorka. Rzeczywiście, ostatnio ta miłość jest jednostronna.

Do roli Baśki w "Panu Wołodyjowskim" niechętnie wraca, uważając, że widzowie zbyt długo utożsamiali ją z Hajduczkiem i zbyt wielu wywiadów udzieliła na ten temat. - Po każdej roli zamykam kolejny rozdział. W filmie, wraz z zakończeniem zdjęć, w teatrze, gdy z niego wychodzę. Nie wracam do domu jako postać ze sztuki, bo nie widzę powodu, by nadal tkwić w sztucznym świecie. Gdy zmywam teatralną szminkę i zdejmuję kostium, czuję, jak opadają ze mnie emocje. Wracam do swojego "ja". Aktorzy grający bez przerwy, również w życiu, szybko stają się kabotynami. Wszystko co robię, podobnie jak mąż, zostawiam za drzwiami teatru lub studia. Nigdy nie uszczęśliwialiśmy się wzajemnie przedpremierową nerwicą.

Magdalena Zawadzka i Gustaw Holoubek są małżeństwem od 1973 roku. Ich syn, Jan, ukończył łódzką filmówkę na Wydziale Operatorskim i przysparza rodzicom wiele powodów do dumy. - Tworzymy szczęśliwą rodzinę, łączy nas podobne spojrzenie na świat, łudzi i podobne poczucie humoru. Gustaw jest człowiekiem niezwykle łatwym w kontaktach zawodowych, jak i prywatnych. Obcując z nim, wydaje się człowiekowi, że wszystko jest łatwiejsze. Potwierdziło się to w naszym małżeństwie.

Przy ogromnej żywiołowości ról prywatnie Magdalena Zawadzka robi wrażenie osoby niezwykle opanowanej, jakby bez nerwów, którą trudno wyprowadzić z równowagi. - Wiele rzeczy mnie irytuje, choćby chamstwo i agresja panoszące się wokół. Także ludzka zawiść i nietolerancja. Nie widzę jednak powodu do demonstrowania swoich stanów psychicznych wobec innych. Kiedyś byłam bardzo zbuntowana. Z wiekiem człowiek staje się łagodniejszy w reakcjach.

W życiu Magdaleny Zawadzkiej nie tylko aktorstwo zajmowało sporo miejsca. Przez kilka lat pisała też felietony do pisma "Kobieta i Styl", w których dzieliła się z czytelnikami swoimi przemyśleniami, refleksjami i anegdotami. Zbiór tych felietonów, jak również część autobiograficzna złożyły się na książkę pani Magdy "Kij w mrowisko".

- Na scenie mówię cudzym tekstem, w książce wreszcie jestem sobą i mówię własnym głosem - komentuje autorka.

Aktorkę można aktualnie zobaczyć w "Klanie wdów" w "Prezentacjach" i w Ateneum, we wspomnianych "Chwilach słabości", a także w "Małych zbrodniach małżeńskich", cieszących się dużym powodzeniem u publiczności. Ma też w repertuarze monodram "Magda Zawadzka - pamiętnik liryczny", z którym jeździ po Polsce i po świecie. - W tym spektaklu dzielę się z publicznością moimi wspomnieniami, opo wiadam anegdoty i śpiewam szesnaście przepięknych piosenek - niektóre zostały specjalnie dla mnie napisane.

Kiedy pytam o artystyczną wizytę aktorki w Krakowie, słyszę zdecydowaną odpowiedź:

- Bardzo bym chciała, żeby Kraków mnie zaprosił. Jeśli zaprosi - będę bardzo szczęśliwa. Czytelników "Dziennika Polskiego" serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowego, spokojnego i pełnego spełnionych marzeń roku 2007.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji