Artykuły

Sukces nowych stołecznych scen

Jacek Weksler, szef teatrów warszawskich, zapowiada zmiany w ich pracy. Zanim do tego dojdzie, radzą sobie, jak umieją. Coraz częściej z powodzeniem - pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

Miniony rok był łaskawy dla teatromanów. Dzięki pasji i determinacji Krystyny Jandy w samym centrum Warszawy zyskali nowy Teatr Polonia w miejsce dawnego kina. Aktorka doprowadziła tam z początkiem grudnia do pierwszej na dużej scenie premiery, "Trzech sióstr" Antoniego Czechowa. Inscenizację wraz z nią podpisała uznana angielska aktorka Natasha Parry, żona Petera Brooka, i Krystyna Zachwatowicz.

Nowa scena wyłania się z chropawych, czarnych ścian. Stroma amfiteatralna widownia zapewnia dobrą widoczność także z dalszych rzędów. Na oparciach pobłyskują mosiądzem tabliczki z nazwiskami fundatorów wygodnych foteli. To jedna z tych sal teatralnych, w których widz czuje się jak u siebie.

Tak było zresztą i wcześniej, choć mniej elegancko, gdy Krystyna Janda sadzała gości w bocznym pomieszczeniu. Na składanych krzesełkach skupiali się wokół małej estradki, gdzie - podczas budowy głównej sali - odbywały się premiery kameralnych widowisk. Klimat i dobre imię teatr zawdzięcza głównie monodramom: Jandy ("Ucho, gardło, nóż" Vedrany Rudan, "Skok z wysokości" Leslie Ayvazian) i Katarzyny Figury [na zdjęciu] ("Badania terenowe nad ukraińskim seksem" Oksany Zabużko). Scena zaprasza też twórców poszukujących własnej drogi, jak Przemysław Wojcieszek. Zaadaptował on śmiałą obyczajowo powieść Rujany Jeger "Darkroom". Przedstawienia odważne, a nawet prowokacyjne w treści i wyrazie artystycznym, zapracowały na wizerunek Teatru Polonia jako sceny otwartej na wyzwania współczesności, z nienachalnym tematycznym ukierunkowaniem na sprawy kobiet. Teatralna komercja - jak w przypadku każdej prywatnej sceny - jakkolwiek z ambicjami. Brawo.

Pomieszczenie innego nieczynnego kina (Przodownik) przy ul. Olesińskiej na Górnym Mokotowie znakomicie służy Laboratorium Dramatu Tadeusza Słobodzianka, gdzie Ondrej Spišák wystawił jego "Kowala Malambo". Powodzenie widowiska sprawiło, że zostało przeniesione do Teatru Studio Buffo.

W dawnym basenie YMKI coraz lepiej prosperuje Teatr Montownia. Obok swoich żelaznych propozycji daje też nowe premiery. "MP3" to warsztat muzyczny, efekt pracy nad piosenką Mariusza Benoit z grupą studentów warszawskiej Akademii Teatralnej. Znane przeboje w świeżych, porywających interpretacjach sprawiają, że tego widowiska nie wolno przegapić.

Paweł Aigner z polotem i fantazją wystawił tam natomiast tragigroteskę "Wojna na trzecim piętrze" Pavla Kohouta, ze świetnymi rolami Izabeli Dąbrowskiej i Rafała Rutkowskiego. Grają spokojnych ludzi, którzy wbrew własnej woli stają się zakładnikami siłowej rozgrywki z sąsiednim państwem.

Montownia w byłej pływalni trwale wrosła w artystyczny pejzaż Warszawy. Użycza swych pomieszczeń także inicjatywom z zewnątrz. Przenosi się tam np. rewelacyjne przedstawienie "Bomba" Macieja Kowalewskiego z Teatru M25, pokazywane dotąd w postindustrialnym wnętrzu przy ul. Mińskiej na Pradze.

Montownia część repertuaru - np. swoją słynną "Zabawę" Mrożka - gra specjalnie dla cudzoziemców po angielsku. Dziś i jutro będą tam pokazane "Trzy siostry -zagubione w czasie" wg Czechowa w reżyserii Hyoung Taek Limba. Ojczysty język koreańskich aktorów będzie tłumaczony na angielski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji