Artykuły

Nowy sezon w bydgoskim teatrze

Tuż po wakacjach Teatr Polski w Bydgoszczy żyje intensywnie przygotowaniami do Festiwalu Premier. W międzyczasie będzie można obejrzeć kilka spektakli ze stałego repertuaru. W tym tygodniu CBARKA (swarka) oraz Granice.

Twórcy spektaklu — reżyserka Katarzyna Szyngiera i reporter „Dużego Formatu" Mirosław Wlekły — z kamerą udali się na granicę polsko-ukraińską, szukając świadków krwawej etnicznej czystki. — Temat rzezi wołyńskiej ciekawił mnie od dawna. Moja rodzina pochodzi z tamtych stron. Mam krewnych po oby stronach granicy — mówi Szyngiera. Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego przed laty ludzie, którzy żyli przecież w sąsiedzkiej symbiozie, w mieszanych polsko-ukraińskich rodzinach, wystapili przeciw sobie. Kto pierwszy podniósł siekierę?

— Próbujemy spojrzeć na tamte wydarzenia z jak najszerszej perspektywy. Oddajemy głos świadkom, wtedy dzieciom, które niezależnie od narodowiści były ofiarami tamtych wydarzeń. Po obu stronach granicy wielokrotnie mowiono nam, że — aby się pojednać — trzeba głośno wypowiedzieć, co naprawdę wydarzyło się między Polakami a Ukraińcami w 1943 roku. Po obu stronach granicy jednak tych prawd jest wiele. Wyobrażenia tamtych tragicznych wydarzeń bywają skrajnie różne, są zależne od wyznawanych poglądów, narodowości, historii przodków. Zastały zawłaszczone przez emocje i polityczne dyskursy — wyjaśniają twórcy spektaklu.

Różnymi metodami starają się odnaleźć płaszczyznę dialogu w przeczących sobie relacjach obu stron konfliktu. Podkreślają, że w spektaklu nie chcą stawiać jednoznacznych historycznych diagnoz, ale pobudzić do refleksji na temat jednej  z największych a zarazem najsłabiej  zbadanych i przedyskutowanych tragedii narodowych XX wieku.

Spektakl w sobotę i w niedzielę o godz. 19 na Małej Scenie Teatru Polskiego.

Publiczność zobaczy też Granice. — Ten spektakl towynik potrzeby wypowiedzi w temacie uchodźców, który jest centralnym punktem debaty publicznej. Zaskoczył mnie jej przebieg. Zalała nas fala głupoty, nienawiści, rasizmu, zachowań profaszystowskich. Zawstydzające jest, w jaki sposób z problemem uchodźców zaczęli mierzyć się politycy praktycznie każdej opcji — mówi Bartosz Frąckowiak, reżyser spektaklu. — Dlatego zdecydowałem się zabrać głos piętnujący takie postawy. Nie chcę nic negocjować. Nie boję się oceniać. To, co wydarzyło się na arenie politycznej, w mediach społecznościowych, na ulicach podczas marszów antyuchodźczych, pokazuje głęboki kryzys polityczny, społeczny i humanistyczny.

W spektaklu mierzy się też z wizerunkiem Unii Europejskiej jako fortecy, czego symbolem jest organizacja Frontex. Agencja działa opresyjnie, zajmuje się głównie wyłapywaniem ludzi na granicach, deportacjami i doskonaleniem nadzoru, tworząc z Unii obwarowane imperium.

Na scenie tematy te problematyzuje w dość nieoczywisty sposób. — Stworzyliśmy teatralną grę. jej poziomy odpowiadają „czteropoziomowemu modelowi kontroli dostępu", który stosuje Frontex w działaniach służących ochronie unijnych granic. Aktorzy wcielają się w najróżniejsze postaci, które są jak pionki w grze planszowej. Każdy obiera jakąś strategię, by osiągnąć swoje cele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji