Artykuły

Skandal wymyślony

Do listy tych, którzy "igrali z prawami autorskimi", proponuję spośród wielu dopisać następujących twórców: Krystiana Lupę za "Azyl", a nie "Na dnie"; Tadeusza Kantora za "Umarłą klasę", a nie "Tumora Mózgowicza"; Grzegorza Jarzynę za "Magnetyzm serca", a nie "Śluby panieńskie"; Jana Klatę za "H.", a nie "Hamleta" - Piotr Rudzki, kierownik literacki Teatru Polskiego we Wrocławiu, polemizuje z artykułem Małgorzaty Matuszewskiej dotyczącym zamiany tłumacza przed premierą sztuki "One" wg Czechowa.

W artykule "Zaklejona premiera" Małgorzata Matuszewska wyraźnie broni stanowiska jednej ze stron. Nie wspomina o tym, dlaczego Pani Kira Gałczyńska-Kilańska nie zgodziła się na zmiany w adaptacji Moniki Pęcikiewicz, wcześniej się z nimi nie zapoznawszy. Właśnie argumenty Pani Kiry Gałczyńskiej-Kilańskiej skłoniły dyrektora teatru do zmiany przekładu, z którego korzystają twórcy przedstawienia "One". Tekst Pani Matuszewskiej "ubogacają" dwa dodatki. Pierwszy z nich to komentarz Pana Arkadiusza Franasa. Powołując się na autorytet m.in. Jerzego Grzegorzewskiego, zarzuca on ekipie Teatru Polskiego "amatorstwo". Nieuważnie śledził twórczość swoich mistrzów, skoro przeoczył na przykład dwukrotnie realizowany spektakl "Dziesięć portretów z czajką w tle" (a nie "Czajka") Grzegorzewskiego, według Czechowa. Zupełnym kuriozum jest drugi dodatek - stawianie Teatru Polskiego w kontekście "wydawcy" "Mein Kampf' Adolfa Hitlera. Rymuje się to z językiem nienawiści, używanym przez Pana Franasa, zgodnie z którym nowi pracownicy "zagnieździli się" w Teatrze Polskim. A do listy tych, którzy "igrali z prawami autorskimi", proponuję spośród wielu dopisać następujących twórców: Krystiana Lupę za "Azyl", a nie "Na dnie"; Tadeusza Kantora za "Umarłą klasę", a nie "Tumora Mózgowicza"; Grzegorza Jarzynę za "Magnetyzm serca", a nie "Śluby panieńskie"; Jana Klatę za "H.", a nie "Hamleta". Bylibyśmy ubożsi o te dzieła, gdyby spadkobiercy praw do przekładów zablokowali ich powstanie. Żałuję, że sztuka ma szansę gościć na łamach Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej na pierwszej stronie tylko jako przedmiot wymyślonego skandalu.

Piotr Rudzki kierownik literacki Teatru Polskiego

***

W tej sprawie nie ma dwóch stron, więc nie bronię jednej z nich. Trzecią najważniejszą jest pan Adam Sandauer, spadkobierca Artura Sandauera, tłumacza "Trzech sióstr", i reprezentujący jego prawa ZAiKS. O nich Pan Piotr Rudzki nie wspomina. A przecież Teatr Polski skorzystał z tłumaczenia Sandauera, mając tylko ustne pozwolenie jego syna i dopiero 11 grudnia wysłał kolejny wniosek do ZAiKS-u. ZAiKS powinien być poinformowany o tym wcześniej, żeby Adam Sandauer mógł wyrazić zgodę na piśmie. To są procedury związane z obowiązującym w Polsce prawem, do których powinna stosować się każda instytucja. W Polskim najwyraźniej panuje bałagan. Jeśli nie, to nasuwa się pytanie: czy rozmówca pana Adama Sandauera, który zadzwonił do niego, prosząc o zgodę na wykorzystanie tłumaczenia, specjalnie zataił fakt, że premiera jest już w sobotę? Czy obawiał się, że pan Sandauer nie zgodzi się na adaptację, jeśli będzie miał czas na przeczytanie tekstu?

Małgorzata Matuszewska

Na zdjęciu: scena ze spektaklu "One".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji