Artykuły

Wileńskie „Dziady”

Dwusetna rocznica urodzin Mickiewicza przyniosła w tym roku wiele — mniej lub bardziej konwencjonalnych inscenizacji jego dziel. Oryginalnym pomysłem było wystawienie fragmentów Dziadów części III w dawnym klasztorze Bazylianów w Wilnie. Przedstawienie Cela Konrada — przygotowane przez Teatr Ludowy we współpracy z PWST im. Ludwika Solskiego — krakowską premierę miało 21 listopada.

Tytuł spektaklu, zrealizowanego pod artystyczną opieką Jerzego Treli, tłumaczy zarazem koncepcję dwójki młodych reżyserów: Łukasza Kosa i Marka Wrony. Opartą na prostym pomyśle: pokazania — ujętych w kompozycyjną i metafizyczną klamrę Nocy Dziadów — wydarzeń rozgrywających się w więziennej celi Konrada. To miejsce jak soczewka skupia idee dramatu: pokazuje ludzi, których łączą tragiczne losy, różni — sposób widzenia świata. Ten prosty zabieg, czytelny, gdy przeglądamy spis kolejnych odsłon w programie, podczas krakowskiej premiery uległ zmianie: zniknęła scena Widzenia Księdza Piotra i finałowa Noc Dziadów.

Właśnie około dawnego święta dziadów — 29 i 30 października — odbyła się w Wilnie premiera spektaklu: w Litewskim Teatrze Narodowym i w celi Konrada. W wileńskiej wersji role aniołów, duchów i Guślarza grali litewscy aktorzy, także Konrad (Piotr Grabowski) w scenie Prologu swoją kwestię „Będę wolny” mówił po litewsku. Połączenie języków musiało dawać ciekawy efekt, wyraźnie odcinając dwie sfery: ludowej wiary z jej zaświatowymi duchami oraz historię więźniów. W Krakowie spektakl został pozbawiony tego waloru. Co gorsze – „anielskie” odsłony potraktowane zostały w ckliwo-patetyczny sposób. W finale, w którym cały zespół kładzie się krzyżem na scenie, wzniosłość walczy ze śmiesznością. Zwycięża ta ostatnia.

Naturalnie brzmią sceny spotkania więźniów — młodzieńcza żywiołowość przeplata się z przerażeniem, wisielczy humor z gwałtownie manifestowaną nienawiścią; nutę szorstkiego liryzmu wprowadza opowieść kaprala (Jerzy Trela). Ciekawie, choć momentami na granicy śmieszności, ustawiona została postać Konrada — to nadwrażliwiec ulegający poetyckiemu szałowi z samobójczą desperacją. Podczas Wielkiej Improwizacji ściany celi otwierają się na ciemną przestrzeń widowni (widzowie siedzą na scenie), co podkreśla obszar wewnętrznej wolności Konrada.

Wydarzenia urywają się nagłe — po egzorcyzmach i zapowiedzi widzenia Księdza Piotra: „Bóg maluczkim objawia, czego wielkim odmawia”. Podobnie spektakl, którego twórcy nie potrafili zdecydować, o czym chcą mówić, to raczej zapowiedź możliwości niż skończona propozycja.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji