Artykuły

Dziady u siebie

Młodzi aktorzy nowohuckiego Teatru Ludowego zagrali Dziady w Wilnie, w Celi Konrada. Dobrym duchem tego przedsięwzięcia był Jerzy Trela, Gustaw-Konrad w legendarnej inscenizacji Swinarskiego

Cela Konrada w dawnym bazyliańskim klasztorze jest dziś jednym z pomieszczeń Biblioteki Wileńskiej Politechniki. Aby tam dotrzeć, trzeba skręcić w lewo z drogi prowadzącej ku Ostrej Bramie. Nad drzwiami tkwi tablica po polsku i litewsku: „W tym budynku od 23 października 1823 roku do 21 kwietnia 1824 roku był więziony wraz z innymi filomatami Adam Mickiewicz”. I najważniejsze: „Tu toczy się akcja Dziadów części III.

Nowohucki spektakl zogniskowany został wokół scen więziennych Dziadów. Z obrzędu ocalał tylko dźwięk korbowej liry, który z ciemności wywołuje zjawy i cienie młodych więźniów. Między półkami pełnymi książek z zakresu technologii i fizyki, Zan z przyjaciółmi filomatami witali w piątkowy wieczór aresztowanego właśnie Żegotę. Potem, tak jak w Wigilię 175 lat temu, przeszli do Celi Konrada, która wcale nie przylega do muru kościoła — tak jak to zapamiętał poeta. Zresztą wcale nie przypomina ona więziennego wnętrza. Nadawałaby się raczej do zagrania Umarłej Klasy – Wielka Improwizacja brzmi w niej wręcz klaustrofobicznie.

Jednak z tej szkolnej sali z widokiem na grząskie boisko do nogi ktoś wyniósł ławki, wstawił żelazne łóżko i starą kozę. Filomaci wokół niej pili i śpiewali swoje bluźniercze pieśni, zanim nie przegnał ich carski patrol.

O tym, że to nie podróż w czasie, przypominała wmurowana w ścianę tablica: D.O.M. Gustarus obiit, hic natus est Conradus. Grający Konrada Piotr Grabowski nie musiał zapisywać na murze aktu swojej przemiany. Odczytał go, błądząc palcami po wgłębieniach liter.

Na pomysł wystawienia Dziadów w Celi Konrada wpadł dyrektor Teatru Ludowego Jerzy Fedorowicz. Rok temu podczas wizyty w Celi ktoś namówił go, żeby powiedział Wielką Improwizację. - To było jakby intymne spotkanie nie tylko z prawdą tego tekstu, ale i z samym poetą — wspomina Fedorowicz. - Chciałem, żeby to doświadczenie stało się również udziałem moich aktorów. Dyrektor Fedorowicz chciał, żeby Dziady w ich „naturalnym środowisku” wyreżyserował Jerzy Trela. Ten jednak namaścił swoich podopiecznych, studentów reżyserii krakowskiej PWST: Łukasza Kosa i Jacka Wronę. To pierwszy przypadek, żeby Dziady” oddano w ręce debiutantów. Sam Jerzy Trela ukrył się w cieniu swoich studentów. Zostawił dla siebie rolę kaprala, byłego legionisty. Młodzi reżyserzy wybrali do współpracy młodych aktorów, nie tylko z Polski. Zanim Dziady pokazane zostały w Celi Konrada, odbyła się ich premiera, a raczej otwarta próba, w Wileńskim Akademickim Teatrze Dramatycznym (scena ta zmienia właśnie nazwę i staje się Litewskim Teatrem Narodowym). Tam, chociaż Wielka Improwizacja zabrzmiała po polsku, anielsko-szatański pojedynek o duszę Konrada odbywał się po litewsku. Oddanie Litwinom całych zaświatów było świetnym posunięciem. Diabły i anioły gadają po litewsku, jakby to był ich rodzimy język. Szkoda, że w Celi Konrada Dziady grano już wyłącznie po polsku. - Wierzę, że Mickiewicz właśnie się przyglądał naszym poczynaniom — mówił po premierze dyrektor Fedorowicz. - On tam musiał być między nami.

Po przedstawieniu spomiędzy publiczności wybiegła kobieta i rzuciła się na szyję Konradowi. Gorące przyjęcie było największym sukcesem nowohuckiego zespołu. Polska premiera Dziadów w jego wykonaniu planowana jest na 21 listopada. Dopiero wtedy będzie można powiedzieć, czy przedstawienie okaże się także artystycznym sukcesem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji