Artykuły

Romanse z historią

"Norymberga" w reż. Waldemara Krzystka w Teatrze Telewizji. Pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.

"Norymberga" napisana przez Wojciecha Tomczyka miała premierę w ubiegłym sezonie na scenie Studio Dramatu Teatru Narodowego. Spektakl wzbudził wtedy wiele kontrowersji. W telewizyjnej Jedynce obejrzymy sztukę Tomczyka wyreżyserowaną przez Waldemara Krzystka.

Do emerytowanego oficera kontrwywiadu wojskowego przychodzi młoda dziennikarka, aby zebrać materiał do reportażu na temat znanego pułkownika. Zamiast tego oficer z porażającą szczerością opowiada o swoim życiu: werbunku do tajnych służb PRL-u i zbrodniach, jakich się dopuścił bądź był świadkiem. Wreszcie, aby zatrzymać zniecierpliwioną przebiegiem rozmowy dziennikarkę, wyznaje, że stał za śmierciąjej ojca. Wywiad przeradza się w konfrontację. Dziennikarka zostaje, by dowiedzieć się prawdy, oficer opowiada, by - i tu rzecz dosyć nietypowa - skłonić dziewczynę do złożenia przeciw niemu oskarżenia.

Chodzi mu nie tyle o własne odkupienie, ile o sprawiedliwość historyczną. Komunistyczna Polska nie była Polską niepodległą; jest nią teraz, a ostatecznym sprawdzianem ma być jego proces, który jednocześnie będzie rozliczeniem z przeszłością całego kraju i systemu. Nową Norymbergą. To jednak nie wszystko, bo cień przeszłości pada także na dziennikarkę. Okazuje się, że oficer od lat sterował jej życiem: ułatwił jej rozwód, wzięcie kredytu mieszkaniowego, załatwił prawo jazdy. Teraz proponuje - w zamian za niecodzienną usługę - intratne stypendium w Stanach Zjednoczonych. Co zrobi dziennikarka? Czy wyrwie się spod wpływu byłego agenta?

Na spektakl Krzystka można patrzeć dwojako. Można w nim widzieć uniwersalną wizję świata, w której człowiek poddany jest wszechogarniającej manipulacji. Stawką byłoby tu pytanie: czy jesteśmy w stanie - i czy chcemy - sami stanowić o własnym losie. Problem w tym, że jest to pytanienatury bardziej moralnej niż egzystencjalnej. Spektakl niebezpiecznie ciąży w kierunku propagandy, która warunkiem wolności czyni decyzję o doraźnej dekomunizacji. Ponieważ życiem dziennikarki manipuluje oficer PRL-u, stąd krok do stwierdzenia o przysłowiowej szarej sieci. A zamiast tragicznego uwikłania jednostki w przeszłość i w historię otrzymujemy coś, co trąci spiskową teorią dziej ów.

Z pewnością można powiedzieć jedno: autorom zależało na tym, by zrobić atrakcyjny, trzymający w napięciu spektakl. Choć to rzecz na dwie osoby (Janusz Gajos i Dominika Ostałowska), które siedzą i rozmawiają, nie brak tu dramaturgicznego nerwu: nieoczekiwane zwroty akcji, gradacja napięcia, odkrywana stopniowo przerażająca przeszłość, wreszcie - zaskakująca, mocna puenta. Wszystko splata się umiejętnie i domyka; nad twardymi, jednoznacznymi tezami łatwo przechodzi się do porządku. Tylko pytanie: czy najnowsza historia nie jest zbyt świeża i skomplikowana, by traktować ją jako materiał na dobrze skrojony polityczny thriller?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji