Artykuły

„Pieszo” do nowego

Po jeden z najnowszych, bo zaledwie przed sześciu laty opublikowany dramat Sławomira Mrożka, sięgnął zespół Teatru Ludowego w Nowej Hucie, by uczcić swe trzydziestolecie istnienia. Sam pomysł wystawienia Pieszo, w sytuacji, kiedy świeże są jeszcze w pamięci widzów wrażenia wyniesione ze znakomitej inscenizacji krakowsko-warszawskiej Jerzego Jarockiego, jest przedsięwzięciem na miarę tego teatru. Teatru, w którym powstały wielkie inscenizacje: Józefa Szajny, Tadeusza Kantora. Krystyny Skuszanki, Jerzego Krasowskiego, Ireny Babel. Również zasłużone dla polskich scen nazwiska zaangażowano do pracy nad tym spektaklem w reżyserii byłego dyrektora Teatru im. J. Słowackiego — Mikołaja Grabowskiego, z muzyką dyrektora Starego Teatru w Krakowie — Stanisława Radwana, w opracowaniu scenograficznym dyrektora Teatru „Bagatela” — Kazimierza Wiśniaka. Dyrektorska obsada nie ominęła i aktorów, wśród których jedną z najważniejszych ról — postać Superiusza — kreuje dyrektor Teatru Ludowego, Henryk Giżycki,

Na tle dekoracji wyobrażającej nieboskłon, i w dali szyny kolejowe, w noc długą jak sama wojna, przesuwają się polskie cienie. Jak w szopce idą wszyscy w jednym kierunku z prawa na lewo. Każda z postaci niesie z sobą inną opowieść o wojnie, mną relację z poniewierki losu, który teraz każę im się wszystkim spotkać na małej stacyjce w oczekiwaniu na pociąg — wielką szansę, nadzieję, dopełnienie losu. W moralitecie Mrożka zagubiona nie wiadomo gdzie stacyjka staje się miejscem uniwersalnym — Polską, racje wypowiadane przez jednostkowe postaci bohaterów dramatu stają się głosem społeczeństwa w przełomowej sytuacji końca wojny i początku nowego politycznego ładu. Na pociąg, który jest tu symbolem szansy, czeka grupa ludzi zróżnicowanych pod wieloma względami. Obok Ojca (gra tę postać Tadeusz Szaniecki), wracającego z tułaczki do domu wraz z synem (Grzegorz Forysiaki, czeka na pociąg Superiusz — wzorowany’ na postaci Witkacego intelektualista, wieszczący koniec epoki indywidualizmu filozof należący do czasów, które właśnie nieodwracalnie mijają. Jest na stacji także Nauczyciel — przedziwna mieszanka przedwojennego inteligenta i powojennego zaangażowanego socjalisty, są NSZ-towcy (Porucznik Zieliński — Zbigniew Zaniewski i Drab — Władysław Bułka), którzy w zależności od sytuacji zmieniają orientację.

Mrożek gromadząc w jednym miejscu te różne postaci, podobnie jak Stanisław Wyspiański w Weselu, stworzył sytuację realności wyższej rangi, spięcie dramaturgiczne wielofunkcyjne i syntetyczne.

Nowohuckie Pieszo grane jest w całości, bez żadnych skrótów w tekście. Teatr Grabowskiego jest teatrem fabuł raczej znaczących zdarzeniami następującymi po sobie, niż odwołującymi się do wyobraźni widza sytuacjami symbolicznymi. „Włożenie głowy w obrożę tekstu”, które tak po inscenizacji Wesela w reżyserii Lidii Zamkow, zalecał wszystkim reżyserom Kazimierz Wyka, nie zawsze daje najlepsze rezultaty. Wiąże się z ryzykiem, jakie podejmuje reżyser w stosunku do aktorów grających w jego spektaklu, którzy udźwigną z myśli autora tyle, ile dyktuje im własne doświadczenie życiowe, świadomość estetyczna i inne predyspozycje. Spektakl zamierzony na „wygranie wszystkiego” z tekstu wymaga obsady skradającej się z aktorów, którzy równo przenosić będą wszystkie treści dramatu. Pieszo wystawione w Nowej Hucie jest nierówne. Wybijają się w tym spektaklu postaci Ojca i Superiusza. Mało przekonywający natomiast jest Syn, bodaj czy nie najistotniejsza u Mrożka, a tym samym i u wiernego mu Grabowskiego postać misterium.

Bohaterami Pieszo w reżyserii Grabowskiego są chłopi: Ojciec i Syn. To dla nich w gruncie rzeczy jest to misterium. Oni są także, a może przede wszystkim widzami spektaklu, w którym rzecz idzie o polską rację stanu. Później ten trop odczytania Mrożka przez Mikołaja Grabowskiego załamuje się. Najważniejszy ze swoimi racjami staje się Superiusz. Jest to zgodne z tekstem Mrożka, ale z powodu nierównej gry aktorów w spektaklu — zgodne w sposób nie pogłębiony. Wierność literze tekstu osłabia w tym przypadku spektakl. Staje się on poprawny, ale nijaki.

Dziwią także w tym przedstawieniu niektóre rozwiązania inscenizacyjne, niczemu w semantyce spektaklu nie służące, jak chociażby granie epilogu spektaklu na pozbawionych wszelkiej dekoracji nagich deskach scenicznych przy roboczym świetle, z wykorzystaniem głównej bohaterki ostatnich inscenizacji nowohuckich — sceny obrotowej, bez której żaden spektakl w Teatrze Ludowym niestety obejść się nie może. Czemu ma służyć taniec Bajadery z Superiuszem i Nauczycielem na wirującym spodku, na który aktorzy wskakują z widoczną trwogą, dalibóg nie wiem.

Nie znaczy to jednak, że Jubileuszowe przedstawienie o pociągu, do którego kolejny raz w naszej trudnej historii nie uda się Polakom, wsiąść, jest pozbawione wartości. W ostatniej sekwencji spektaklu na pustej scenie zostają samotni Ojciec i Syn. Nie dla nich „nowe życie” oferowane przez Zielińskiego, gdy nie chcą się wyprzeć starego życia; nie dla nich program „edukacji, reedukacji i kolaboracji” proponowany przez Panią i Nauczyciela. Zostają na scenie sami. Do domu, który w tym momencie staje się Ojczyzną, Ojciec z Synem muszą iść pieszo. Ciężko, ale uczciwie bez skrótów, nie roniąc niczego z przeszłości. To „pieszo” jest moralnym przesłaniem wielkiego dramatu Sławomira Mrożka. Samotność Ojca i Syna w ostatniej scenie dramatu prowokuje do pytań.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji