Artykuły

TVP. Teatr TV piętnuje zbrodnie komuny

Rozliczenie peerelowskich służb specjalnych Wojciech Tomczyk przedstawił w dramacie "Norymberga". Grają Janusz Gajos i Dominika Ostałowska. Premiera dziś w TVP 1 o 20.15.

Dzięki znakomitemu spektaklowi nareszcie doczekaliśmy się historycznej sprawiedliwości: Norymbergi dla komunistycznych przestępców; procesu podobnego do tego, jaki mieli nazistowscy oprawcy. Taki pomysł przedstawia bohater sztuki pułkownik Kołodziej, były pracownik wojskowego kontrwywiadu w PRL. Paradoksalne, niemal Mrożkowe ujęcie sprawy uzmysławia, co by się stało, gdyby zbrodniarzy broniących poprzedniego systemu ruszyło sumienie i przyznali się do win. Paradoks ma jeszcze inny, zaprawiony goryczą smak: uświadamia, że takiej sprawiedliwości nie doczekamy się nigdy. Z wyjątkiem Teatru Telewizji za prezesury Bronisława Wildsteina.

Wielkim atutem spektaklu jest rola Janusza Gajosa. Wybitny aktor, wcielając się w postać emerytowanego pułkownika, tworzy wnikliwe studium człowieka dawnych służb. Swoją rozmówczynię, młodą dziennikarkę Hankę (Dominika Ostałowska) rozpracował w najdrobniejszym szczególe. Bawi się sytuacją prasowego wywiadu i chociaż to on ma odpowiadać na pytania bezkompromisowej reporterki - i tak dialog toczy się pod jego dyktando. A potem wyznaje, że zdradził w celi śmierci przyjaciół z powojennej konspiracji i doprowadził do tragedii kolegi z wojska. Obsadzenie Gajosa w roli pułkownika jest strzałem w dziesiątkę również dlatego, że stanowi niejako zwieńczenie cyklu postaci ubeków i esbeków zagranych przez aktora w wielu filmach. Przypomina się kat z "Przesłuchania" Bugajskiego i historia niszczenia akowskiego podziemia. I wreszcie historia najnowsza: niezweryfikowany oficer z "Psów" Pasikowskiego, który tworzy mafijne podziemie.

Jeśli coś może wywoływać nasze wątpliwości, to nieprawdopodobna wręcz penetracja środowiska dziennikarki i uwikłania jej najbliższych w sieć agentury. A jednak trudno się nie zgodzić z Hanką, że kwitowanie coraz większej wiedzy o tajnych współpracownikach kpinami ze spiskowej teorii staje się naiwnością.

O ile postać byłego oficera, który żąda sprawiedliwości dla siebie i komunizmu, wypada paradoksalnie, o tyle zaskakujący finał wpisuje się już w bezwzględną logikę poprzedniego systemu. To tak zwany wypadek w "niewyjaśnionych okolicznościach".

***

Komentarz

Norymbergi dla komunizmu być nie mogło, ponieważ ZSSR po II wojnie światowej był jednym ze zwycięskich mocarstw. Później proces był niemożliwy, bo system komunistyczny rozpadł się za własnym przyzwoleniem. O ile porównywalna jest skala zbrodni dokonanych w imię faszyzmu i komunizmu, o tyle niemieccy faszyści mieli na koncie ofiary przede wszystkim innych narodowości, a komuniści popełniali zbrodnie głównie na współobywatelach. Komunizm znalazł bowiem popleczników pośród podbitych narodów. Były one pod kontrolą ZSRR, ale na uwięzi trzymali je przedstawiciele lokalnych reżimów, w tym Polacy. Opierali się na służbach specjalnych, a ich penetracja społeczeństw była bardzo rozległa. Przedstawiona w spektaklu sytuacja zdrady antykomunistycznego podziemia i przejścia na stronę nowego systemu była częsta. Takie osoby były jednak głównie informatorami. Mało prawdopodobne jest, by zostały kadrowymi oficerami, ale pisarz ma oczywiście prawo do artystycznej kreacji. Podoba mi się jego literacki pomysł oskarżenia komunizmu przez dawnego pułkownika peerelowskich służb. Artysta słusznie chce wywołać poczucie winy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji