Artykuły

Julia w kwiatach

Blisko kwadrans trwały owa­cje w krakowskim Teatrze Ludowym po premierowym spektaklu szekspirowskiej tragedii Romeo i Julia. Burza oklasków połą­czona była z deszczem kwiatów, który spadł na odtwórczynię roli Ju­lii – Dominikę Bednarczyk. Z jej twarzy można było odczytać, że choć zapewne spodziewała się życz­liwego przyjęcia, to jednak reakcja publiczności przeszła najśmielsze oczekiwania. Zresztą nie tylko jej.

Przed spektaklem w teatrze pano­wała bardzo nerwowa atmosfera. Dyrektor Jerzy Fedorowicz miał wiele powodów do zdenerwowania. Najpierw, że była to pierwsza insce­nizacja klasycznej tragedii od czasu, jak objął kierownictwo teatru. Dalej, było to pierwsze od 25 lat przedsta­wienie Romeo i Julii w Krakowie. Wreszcie, był to debiut na teatralnej scenie Dominiki Bednarczyk, stu­dentki UJ, zwyciężczyni konkursu na Julię. W dodatku tuż przed pre­mierą zdarzył się jej w trakcie próby bolesny upadek, na szczęście bez poważniejszych konsekwencji.

Na premierze zjawiła się niemal cała krakowska artystyczna śmie­tanka. W tłumie udało mi się dost­rzec samą Annę Dymną oraz Bo­gusława Sobczuka. Bardziej kry­tycznie obserwowały spektakl dawne konkursowe rywali Domini­ki, których sporo zjawiło się na pre­mierze. Końcowa owacja zdawała się świadczyć, że uznały trafność wyboru reżysera spektaklu Krzysz­tofa Orzechowskiego.

Na premierowym bankiecie (ufundowanym przez sponsora, fir­mę BUMA) dyrektor, używając his­torycznego cytatu „więcej światła”, domagał się wydobycia z cienia młodej Julii. Filigranowa, mierząca niewiele ponad 160 cm Dominika, w czarnej, prostej sukience z mała tylko ozdobą na szyi – medalio­nem, zdawała się ginąć w tłumie zgromadzonych. Ten medalion, jak później powiedziała, to talizman, dar od… kogoś bliskiego. W tym ro­ku ponownie będzie zdawała do kra­kowskiej PWST. Ma nadzieję, że jej się uda, bo teraz już nie wyobraża sobie życia bez teatru. Miała oczy­wiście tremę, ale najbardziej całą sprawę przeżywała jednak jej ma­ma.

Piotr Urbaniak po tygodniach prób powiedział, że Dominika była zdecydowanie najlepsza ze wszyst­kich startujących w tamtym konkur­sie dziewcząt. Dominika stała się po prostu częścią teatralnego zespołu. On sam miał znacznie większą tre­mę niż zwykle.

Przypadek Dominiki Bednar­czyk, która w tak nietypowy sposób trafiła na scenę, może być przy­czynkiem do dyskusji o szkołach aktorskich, aktorach i tym zawo­dzie. Czy rzeczywiście corocznego produkowania (bo tylko to słowo oddaje istotę rzeczy) grupy akto­rów przez państwowe szkoły, nie należałoby zamienić na nauczanie w przyteatralnych albo prywat­nych szkołach aktorskich? Dopiero najlepsi kształciliby się w prestiżo­wych szkołach aktorskich, które dawałyby dyplomy niewielkiej grupie osób, ale na najwyższym profesjonalnym poziomie. Ten za­wód ma to do siebie, że ludzie naprawdę utalentowani i mający w sobie aktorskie powołanie zawsze znajdują drogę na scenę.

Swą, jak się okazało chyba szczęśliwą, decyzją dyrektor Fedo­rowicz naraził się niektórym kra­kowskim aktorkom, ostrzącym so­bie zęby na tę rolę. Teraz, gdy się okazało, że nie da się traktować Do­miniki jak zupełnej amatorki, emo­cje chyba nieco opadną. W trakcie Europejskiego Miesiąca Kultury, Teatr Ludowy zaprezentuje Romeo i Julię na oryginalnym dziedzińcu renesansowym, w świeżo odrestau­rowanej staromiejskiej kamienicy przy ulicy Grodzkiej 52. Trudno o bardziej romantyczną scenerię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji