Artykuły

Szekspirowskie graffiti

To przedstawienie rodziło się w atmosferze sensacji. Konkursowa „łapanka” odtwór­czyni roli tytuło­wej Julii; alternatywno-resocjalizująca wersja punków i skinów; prasa, radio, telewizja, słowem — reklama, i to przez duże R.

Krzysztof Orzechowski, re­żyser obecnej inscenizacji Romea i Julii, miał twardy orzech do zgryzienia: jak wy­brać tę jedną spośród dwu­stu konkursowych kandyda­tek i jak odkurzyć Szekspi­rowską tragedię.

Z pierwszej batalii zwycię­sko wyszła Dominika Bednar­czyk — dziewiętnastoletnia studentka prawa Uniwersyte­tu Jagiellońskiego. Na scenie zaś powstała sytuacja para­doksalna Oto bowiem, dekla­rujący wierność wobec Szeks­pira (stąd poszukiwania czter­nastoletniej aktorki) reżyser, oddalił się od mistrza na kil­ka mil. Odczytał przekład Sta­nisława Barańczaka współ­cześnie, pozbawiając niektóre fragmenty tragedii tego, co zwykle inscenizowane jest ta­nio, łzawo i sentymentalnie. I tak, do słynnej sceny balko­nowej Julia zjeżdża razem z… balkonem. Rozpacz Capulettich po stracie córki przery­wa wtargnięcie pijanych, a w zamyśle także zabawnych, mu­zykantów. Każde pojawienie się Marty, piastunki Julii, kwitowane jest salwami śmiechu na widowni. Ktoś powie, że właśnie takie za­biegi służą uwspółcześnieniu dramatu, zważywszy iż całość zaczyna się od — jakże dobrze znanej — wojny na murach, toczonej przez dwa zwaśnione rody. A wszystko rozgrywa się na niemal pustej, wybrukowa­nej scenie, która jest zarówno placem w Weronie, salą balo­wą, komnatą, cmentarnym grobowcem i wszystkim in­nym, w zależności od potrze­by chwili i sytuacji. Bez blichtru scenografii i mnogo­ści rekwizytów, cały ciężar przedstawienia spoczywa na aktorach.

A aktorstwo w tym spekta­klu niestety leży. Owszem, aktorów jest wielu, ale po­staci niestety kilka. Najlepsze role to Merkucjo — Romana Gancarczyka i Marta — Ewe­liny Paszke. Każde ich wej­ście wzmaga uwagę widzów; są przekonywający i — co ważne — intrygujący. Reszta jest jakby bez pomysłu. Piotr Urbaniak (Romeo) już chyba zapomniał, że niegdyś w szko­le aktorskiej uczył się także dykcji. Na jego tle Dominika Bednarczyk (Julia) wypadła, jak na debiutantkę, zaskaku­jąco dobrze. Braki sceniczne­go obycia nadrobiła wielkim sercem do gry i przynajmniej tekst podawała wyraźnie.

Orzechowski, ujmując trage­dię Szekspira w pewien cu­dzysłów, nie wgryzł się zbyt głęboko w niuanse tłumacze­nia Barańczaka. Odsentymentalnił romans kochanków z Werony, ale w zamian nie zaproponował nic odkrywczego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji