Artykuły

Pajace, czyli płacz marionetek

Opowieść o współistnieniu kobiecości i męskości - o "Pajacach" w reż. Anny Piotrowskiej w eferte_Fundacji Rozwoju Tańca pisze Julia Hoczyk z Nowej Siły Krytycznej.

Najnowszy spektakl Anny Piotrowskiej, tancerki i choreografki, zaskakuje. Niewiele jest w nim tańca sensu stricte, znacznie więcej - ruchu scenicznego i elementów tańca przeplatających się ze scenami statycznymi. W całości dominuje jednak pojedyncze słowo, które ma szansę wybrzmieć, nieprzytłumione nadmiarem działań i nie zawsze sensownego potoku słów spotykanego na co dzień w teatrze dramatycznym. Ireneusz Dydliński ubrany w czarny frak, spodnie i białą koszulę, bez trudu zmieniał role stając się dojrzałym mężczyzną dokonującym obrachunku ze swoją przeszłością, dzieciństwem i dorastaniem, by za chwilę przeistoczyć się w ojca nieustannie karcącego kilkunastoletniego syna.

Spektakl został oparty na opowiadaniu Tomasza Manna "Pajac", fragmentach dramatu Tadeusza Różewicza "Pułapka" oraz libretcie opery "Pajace" Leoncavalla. Pojawia się w nim także wiersz Leśmiana "Niewiedza". To przede wszystkim opowieść o relacji ojca i syna, która u Manna jest zaledwie naszkicowana. Choć nie zostaje ona - mimo wyraźnych prób w tym kierunku - wystarczająco mocno wyeksponowana. Dzięki spektakl staje się uniwersalny i, co nie jest bez znaczenia, bardziej dojmujący.

Ojciec głównego bohatera jest bogatym kupcem, który najchętniej widziałby przyszłość syna jako kontynuatora swojej profesji. On jednak woli być "pajacem" - to przezwisko nadane mu właśnie przez ojca - oddawać się czytaniu, pisaniu wierszy oraz celebrować ceremoniał samodzielnie tworzonego teatrzyku. Teatrzyk ów, z papierowymi figurkami na utrzymujących ich w pionie kijkach, zostaje pokazany także na scenie. Pojawia się na niej kilku mężczyzn w czarnych spodniach i białych koszulach, o twarzach zasłoniętych kapeluszami. Opierając się na drewnianych kulach odprawiają swój mechaniczny taniec manekinów, unaoczniający błazeństwo tytułowych pajaców. Pajace to ludzie bez tzw. porządnego zawodu, najczęściej artyści - pisarze, poeci, filozofowie, czasem aktorzy, dla których cenniejsze jest pójście za głosem intuicji i własnych pasji niż uleganie wymogom społeczeństwa. To wszelkiej maści outsiderzy, oddający się zajęciom pozbawionym pożytku, gdy wziąć pod uwagę ich otoczenie i bezpośredni utylitaryzm, lecz zmagający się z problemami wszystkich ludzi i przynoszący im "alternatywną" korzyść - jako dogłębni badacze natury człowieka wnikliwie analizujący uwikłanie ludzkich losów, ich spotkanie z czasem, istnieniem czy historią.

Takie osoby odczuwają zazwyczaj bardzo dotkliwie swoją "osobność". Bohater spektaklu "Pajace" nieustannie walczy. Najczęściej z samym sobą i własną inercją. Nie jest do końca szczęśliwy, lecz potrafi i nie chce się do tego przyznać. Brak mu "zewnętrznego szczęścia", o którym Mann pisze, iż dane jest tylko wybrańcom.

Lecz za nieszczęśliwego także uważać się nie może. Musiałby wtedy siedzieć w ciemności i z ukrycia przyglądać się owym wybrańcom, niczym sowa lub nietoperz. Nienawidzić ich i gardzić sobą. Słowa młodego bohatera - chłopca (w tej roli Alexander Jenkins, tancerz i stypendysta Mobile Academy) o ciemności rozpoczynają spektakl. Po jakimś czasie decyduje się wpuścić odrobinę światła i zmierzyć z życiem wśród ludzi, co metaforycznie oddaje zapalenie zwykłej, nocnej lampki. Dorosły bohater zwraca się wprost do publiczności słowami z "Pajaców" Leoncavalla o sztuczności emocji ukazywanych na scenie. Patetycznie mówi o swoich wspomnieniach z młodości, lecz jest przekonany, że publiczność go wyśmieje. I podczas, gdy on będzie płakał, widzowie będą śmiać się "cynicznym, strasznym śmiechem". Jak w piosence Edith Piaf "Brawa dla clowna": " zły dzień miał clown, mój druh, padając rozbił nos, w dodatku serce mu dziś rano rozbił ktoś, lecz widzom go nie żal, ma otrzeć łzy i grać, bo wyłożyli szmal i teraz chcą się śmiać!" Słowa libretta stanowią klamrę spektaklu. Powracają bowiem w zakończeniu, gdy dorosły pajac sam siebie określa jako "zmarnowaną, sfrustrowaną marionetkę". Stoi samotnie na wielkiej scenie świata i czuje, że przegrał swoje życie. Czy coś mu zostało? "Płacz, pajacu, płacz" słychać w finale

Fragmenty rozmowy ojca z synem z "Pułapki" wydają się niepotrzebnie dolepione do całości. Ojcu bliżej raczej do późniejszego wcielenia syna, niewiele jest w nim oschłości i bezwzględności, a także odrzucenia w stosunku do niespełniającego nadziei potomka. W jednej z niewielu scen ukazujących zaborczość ojca wyśmiewa on wiersz syna i jego nieudolne próby recytacji. Chłopiec próbuje powiedzieć od końca wiersz Leśmiana, mocuje się z każdym słowem, jąka. Ten sam wiersz pięknie rozbrzmiewa później w interpretacji Dydlińskiego. Jego syn a zarazem młodzieńcze alter ego, leżąc przesuwa się w tym czasie na kolanach delikatnie kołyszących go "rzeźb". Są to tancerki ubrane w białe, obcisłe suknie bez rękawów, z twarzami obwiązanymi białym, lekko transparentnym materiałem. Stają się uosobieniem anonimowej, efemerycznej kobiecości - zawsze dyskretnie na scenie obecnej, lecz nie wysuwającej się na pierwszy plan. Początkowo siedzą na krawędzi sceny, zaś po walce chłopca i mężczyzny przewracają się na scenę jak skoszone ostrym narzędziem snopy zboża. Innym razem zajmują miejsca w ustawionych z tyłu fotelach, a ich jedynym ruchem staje się subtelne falowanie rąk, zwłaszcza dłoni. Potrafią też wolno i płynnie tańczyć i posuwać się leżąc na ziemi, jedna za drugą, niczym kostki poruszonego domina.

Mannowskiego bohatera łączyła z matką bardzo silna więź, matka pełniła rolę jego rzeczniczki w sprawie dalszego, pozaszkolnego rozwoju i wyboru życiowej drogi. Była delikatna i tak krucha jak gdyby pozbawiona była ciała. Taki wizerunek kobiety - choć anonimowy - przywoływany jest w spektaklu wielokrotnie, właśnie dzięki milczącej, lecz niezwykle intensywnej obecności tancerek-rzeźb. Domeną mężczyzn jest słowo, czego dobitnym przykładem staje się stylizowany na wykład wywód dorosłego bohatera o szczęściu zewnętrznym i wewnętrznym. Słowo poetyckie układające się w pełne liryzmu frazy bliskie jest muzyce, ta zaś w "Pajacu" Manna zmienia się w królestwo kobiet. Młody bohater spektaklu wydaje się pośrednikiem między dwoma światami - męskim i żeńskim, poddanym patriarchalnym prawom światem ojca i łagodnym, istniejącym jakby poza czasem światem matki. I właśnie ukazanie tych dwóch, nie zawsze pasujących do siebie i dopełniających się światów, jest największą zaletą spektaklu Piotrowskiej. Męskość pojawia się w "Pajacach" także w znakomitym tanecznym duecie - co znaczące: w wykonaniu kobiet pełniących tu rolę mężczyzn - w czarnych spodniach i przesłaniających twarze kapeluszach. Podczas ich tańca główni bohaterowie - chłopiec i mężczyzna - posuwają się z wolna wzdłuż przeciwległych linii sceny - z tyłu i z przodu. Wciąż patrzą na siebie aż w końcu spotykają się i stają do siebie plecami. Tak złączeni obracają się wokół mówiąc na zmianę - "ja" i moje drugie "ja", przeszłość i teraźniejszość, kobiecość i męskość

Spektakl "Pajace" stał się opowieścią o - nie zawsze zgodnym - współistnieniu kobiecości i męskości. A także o poszukiwaniu własnej tożsamości, poprzez nieustanne zmaganie ze sobą i własną "marionetkowatością", poczuciem bycia zbędnym, niepotrzebnym i sterowanym przez anonimową, ludzką zbiorowość, która ma tę przewagę, iż występuje razem, zakładając towarzystwa i koterie, podczas gdy nieszczęsny pajac jest sam i musi mówić w swoim własnym imieniu. To również impresja o odwadze i samotności oraz o danym każdej jednostce prawie do samodzielnego stanowienia o swoim losie. Pobrzmiewają tu echa koncepcji życia jako wielkiej sceny świata, na której ludzie niczym marionetki poddane działaniu niewidocznej siły, odgrywają swoje żałosne historie. A teksty i wątki obecne w spektaklu przywodzą na myśl inne przedstawienie - "Słomkowy kapelusz" Piotra Cieplaka wzbogacony fragmentami poezji T.S. Eliota z "Czterech kwartetów". Czy Anna Piotrowska zdecyduje się na kontynuację poszukiwań w obrębie teatru wywiedzionego ze słowa, lecz wspaniale dopełniającego się na scenie z tańcem i gestem? Nie pozostaje nic innego niż mieć nadzieję i czekać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji