Artykuły

A kto zostawił widelec?

W lutym Janda zadzwoniła do Paryża, nie licząc na wiele. Natasha Parry nigdy nie reżyserowała. Aktorka przez kilka dni naradzała się z mężem i nieoczekiwanie poinformowała, że się zgadza - o Natashy Parry pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Wysokich Obcasach.

Krystyna Janda szukała reżysera, który wystawi 'Trzy siostry' na inaugurację nowej sali Teatru Polonia. - Chciałam zobaczyć mądry, czuły i harmonijny aktorsko spektakl. Niespodziewanie przypomniałam sobie Natashę Parry i jej role czechowowskie, zwłaszcza Raniewską w 'Wiśniowym sadzie' - opowiada Janda.

Słynny spektakl z 1981 r. w reżyserii męża Natashy Petera Brooka rozgrywał się na niemal pustej scenie przykrytej dywanem. Jedynymi sprzętami było kilka poduszek i parę krzeseł. Na jednym z nich siadała Natasha Parry jako wracająca z długiej podróży do Paryża właścicielka majątku.

Janda: - Wiedziałam dokładnie, czego jej zazdroszczę - zaskoczyła mnie przewrotność interpretacji. Natasha każdą kwestię mówiła z taką słodyczą, z taką otwartością, przytulała się absolutnie do wszystkich, łącznie z córką, którą rzucała na pastwę losu. To była jedna z najpiękniejszych interpretacji Czechowa, jakie znam.

Krucha

W 60-letniej karierze aktorskiej Natasha Parry zagrała setki ról, ale naprawdę liczą się trzy.

Pierwsza to właśnie Raniewska z 'Wiśniowego sadu' (1981).

Druga to Winnie w 'Szczęśliwych dniach' Becketta z 1995 r.

Trzecia to Olga Knipper w biograficznym spektaklu 'Twoja ręka w mojej' (2003) na podstawie listów Czechowa do jego żony.

Raniewska ma w sobie kruchość i delikatność Natashy. To do niej odnosić się mogły słowa Nabokova o inteligentach ze sztuk Czechowa: 'Ludzie, którzy głęboką ludzką przyzwoitość, największą, do jakiej zdolny jest człowiek, łączą ze śmieszną niemożnością przemiany swoich ideałów i zasad w działanie'.

Dla Parry była to wyprawa w głąb historii jej własnej rodziny i utraconego, symbolicznego wiśniowego sadu. Nie przypadkiem próby rozpoczęły się od rosyjskiej kolacji przygotowanej według wskazówek matki. Przedstawienie było skrajnie oszczędne, bez rosyjskiej cepelii, samowarów i czastuszek, za to przepełnione duchem rosyjskiej kultury. Odrapane ściany Bouffes du Nord symbolizowały zrujnowany majątek Raniewskiej, akcja rozgrywała się na orientalnych dywanach, które w finale zwijano. 'Parry potrafi bez trudu wywołać w sobie i widzach łzy, aby sekundę później przekonująco zmienić atmosferę i przyspieszyć tempo' - pisał jeden z krytyków.

Winnie - zasypana po szyję kobieta, dla której ratunkiem jest mówienie. Natasha zagrała ten spektakl przeszło 300 razy na całym świecie. Absurdalny, czarny humor Becketta zderzony z jej wrodzoną delikatnością tworzył piorunujące wrażenie.

I wreszcie Olga - aktorka teatru MChAT zakochana w starszym od siebie dramatopisarzu, z którym podtrzymuje związek za pomocą listów. On przebywa na leczeniu w Jałcie, kiedy ona próbuje w Moskwie. Aktorce partnerował w tym przedstawieniu 80-letni Michael Piccoli, rówieśnik jej męża. Siłą rzeczy przedstawienie stało się także opowieścią o ich związku budowanym na odległość. Londyński 'The Guardian' pisał po premierze: 'Piccoli ciągle się uśmiecha, jakby chciał przywołać humor Czechowa i jego świadomość absurdu życia. Parry chwyta całą drażliwość i smutek, szczególnie gdy cierpi z powodu poronienia. Spektakl pełen nadzwyczajnej inteligencji, piękna, spokoju i jasnej czułości'.

Wszystkie trzy reżyserował jej mąż, słynny Peter Brook.

Reżyser i gwiazda

W pierwszych dniach listopada 1951 r. Simon Brook, ojciec Petera, zanotował w swoim dzienniku: 'Peter przyprowadził dziś swoją dziewczynę. Nazywa się Natasza Parry, ma 20 lat i ładną figurę. Niska, szczupła, o miękkiej skórze, dużych oczach i wydatnych ustach pomalowanych szminką'.

Dzień wcześniej syn zadzwonił do ojca i zapytał, czy jest wolny w niedzielę. Bo tak się składa, że bierze ślub i chciałby, żeby przyszedł.

'To była nagła i niespodziewana wiadomość dla całej rodziny' - notował Brook senior. Następnego dnia odbyła się skromna uroczystość, o której londyńskie gazety pisały później: 'Sekretny ślub gwiazdy filmowej i reżysera'.

Simon Brook: - 'O godzinie 10 wyszedł ksiądz i zapytał, kto jeszcze czeka do ślubu, ale nie było śladu państwa młodych. W końcu przybyli oboje prawie równocześnie, spóźnieni dziesięć minut. Peter zapomniał obrączek, oficjalna ceremonia szybko się skończyła i państwo młodzi odjechali starym samochodem na szybkie śniadanie. Nie mieli czasu na przyjęcie: on musiał jeszcze tego samego dnia wyjechać do Brighton, ona miała próbę w teatrze'.

Peter Brook i Natasha Parry pobrali się w momencie, kiedy ich artystyczne kariery nabierały tempa. 26-letni Peter był już rozchwytywanym reżyserem teatralnym. Rozgłos zapewniły mu 'Stracone zachody miłości', które wyreżyserował pięć lat wcześniej w Stratfordzie z Paulem Scofieldem w roli Don Adriana. Miał za sobą już dwa burzliwe sezony w Operze Królewskiej w Covent Garden, gdzie był głównym reżyserem. Zaszokował konserwatywną publiczność nowoczesnymi rozwiązaniami: 'Borysa Godunowa' wystawił w duchu rewolucyjnych filmów Eisensteina, 'Salome' zrealizował z surrealistycznymi dekoracjami Salvadora Dali.

Natasha debiutowała w wieku 15 lat rólką w muzycznej rewii. Później zagrała w kilku filmach, m.in. w popularnym melodramacie 'Dance Hall' z 1949 r. opowiadającym o życiu młodych kobiet w powojennej Wielkiej Brytanii. Grała tam rolę jednej z dziewczyn, które w dzień pracują w fabryce, wieczory i noce spędzają w miejscowym klubie tańca.

Oboje należeli do pierwszego pokolenia Brytyjczyków, które wchodziło w dorosłe życie po wojnie. Sztuka była dla nich sposobem na odreagowanie wojennego horroru, chcieli budować świat od nowa, może dlatego tak często pracowali przy komediach. Połączyło ich też pochodzenie - oboje mieli rosyjskie korzenie. Peter był synem emigrantów, którzy do Wielkiej Brytanii przybyli jeszcze przed I wojną światową, Natasha miała matkę Rosjankę i ojca Anglika.

Mimo sławy, jaka otaczała młodego reżysera, Natasha pozostała przy swoim nazwisku. Pozycję artystyczną chciała zawdzięczać wyłącznie sobie. Ich drogi artystyczne przez długi czas biegły osobno: kiedy Peter reżyserował klasykę w Nowym Jorku, Londynie i Paryżu, Natasha grała w brytyjskich serialach, melodramatach, horrorach i filmach sensacyjnych. Z Gérardem Philipem wystąpiła w 'Monsieur Ripois', zagrała też w telewizyjnych adaptacjach Szekspira: Kordelię w 'Królu Learze' (z Orsonem Wellesem) i Tytanię w 'Śnie nocy letniej'.

W 1962 r. na świat przyszedł ich syn Simon, trzy lata później córka Irina. Oboje zostali ochrzczeni w kościele greckokatolickim. Dzieci były cezurą w karierze Natashy - przestała grać córki, zaczęła kreować matki. W roku 1968 zagrała Panią Kapulet w ekranizacji 'Romea i Julii' w reż. Franka Zefirellego.

Pradawne źródła

Na początku lat 70. Brook u szczytu sławy odszedł z tradycyjnego teatru repertuarowego i z międzynarodową grupą aktorów założył w Paryżu teatr laboratoryjny. Jego siedzibą stał się zdewastowany i nieczynny od lat teatr Bouffes du Nord. Natasha włączyła się w pracę, uczestniczyła w wyczerpujących wyprawach po bezdrożach Algierii i Nigru, gdzie aktorzy Brooka poszukiwali pradawnych źródeł teatru. W wioskach, w których byli pierwszymi Europejczykami, rozkładali wprost na ziemi dywan, na którym do późnej nocy improwizowali sceny. Efektem tej pracy był spektakl 'Orghast' inspirowany mitem Prometeusza - próba komunikacji między kulturami ponad językiem.

Ich zainteresowanie starymi kulturami Azji i Bliskiego Wschodu zaczęło się dużo wcześniej: jeszcze w Londynie w 1948 r. Peter zetknął się z naukami ormiańskiego mistyka Georgija Iwanowicza Gurdżijewa (ur. około roku 1870, zm. w 1949 r.). W połowie lat 60. z Natashą i kilkoma przyjaciółmi reżyser przejechał Afganistan śladami swego mistrza, który w latach 20. szukał w tamtejszych islamskich klasztorach śladów starej wiedzy ezoterycznej przekazywanej z pokolenia na pokolenie przez sufich, uczonych mistyków.

To najdziwniejszy i najbardziej tajemniczy element ich wspólnej biografii. Brook w Londynie wstąpił do grupy uczniów Gurdżijewa i do dziś pozostaje pod wpływem jego nauk. Kontakt z naukami ormiańskiego mistyka był jednym z powodów przeprowadzki małżeństwa z Londynu do Paryża w 1968 r., w Paryżu mieszkała bowiem spadkobierczyni Gurdżijewa i kontynuatorka jego duchowej pracy Jeanne de Salzmann. Tutaj ostatnie lata swego życia spędził sam Gurdżijew.

W 1979 r. Brook nakręcił film na podstawie autobiografii Gurdżijewa 'Spotkania z wybitnymi ludźmi'. Natasha zagrała w nim rolę Witwickiej, Polki z Wołynia, towarzyszki wypraw Gurdżijewa po Bliskim Wschodzie i jedynej kobiety w kręgu wtajemniczonych. W jednej ze scen grała na harfie obok wielkiej pajęczej sieci - były to ćwiczenia na rezonans.

Może dlatego 27 lat później w Warszawie, wybierając aktorów, szukała 'prawdziwych ludzi', a nie jedynie sprawnych wykonawców?

Próby

W lutym Janda zadzwoniła do Paryża, nie licząc na wiele. Natasha Parry nigdy nie reżyserowała. Aktorka przez kilka dni naradzała się z mężem i nieoczekiwanie poinformowała, że się zgadza.

Zdecydowała się na metodę pracy podobną do tej, którą stosuje jej mąż w paryskim Théâtre des Bouffes du Nord. Do Warszawy przyjechała w lutym i zaczęła dobierać obsadę. Castingi do ról teatralnych zwykle nie trwają długo, niektórym reżyserom wystarczy pięć minut, aby poznać możliwości aktora. Natasha godzinami rozmawiała z aktorami.

Opowiada Aleksander Bednarz grający Czebutykina: - Nie prosiła o czytanie fragmentów roli. Sprawdzała w pierwszej kolejności, kto jest jakim człowiekiem, dopiero później, czy pasuje do obsady.

Perry spotkała się z kilkudziesięcioma polskimi aktorami. W końcu wybrała dwie obsady. Janda była zdumiona:

- Obsadziła aktorów wbrew przyzwyczajeniom, a nawet wbrew Czechowowi. Rolę Wierszynina, który w sztuce jest starym człowiekiem, powierzyła 34-letniemu Andrzejowi Deskurowi. Zależało jej, aby Wierszynin miał wdzięk, a Deskur go niewątpliwie ma.

Wybrała też aktorów z niewielkim doświadczeniem - rolę Tuzenbacha powierzyła Marcinowi Piejasiowi, który niedawno ukończył szkołę teatralną, Irinę zagrają Karolina Gruszka i Hanna Konarowska, studentka Uniwersytetu Warszawskiego, która występuje w serialu 'Na Wspólnej'.

Janda: - Natasha nie zna polskich aktorów, nie zna hierarchii. Kierowała się intuicją. Kiedy pytałam ją, dlaczego wybrała tego, a nie innego wykonawcę, odpowiadała: 'Bo jest prawdziwym człowiekiem'.

Parry zaprosiła do Warszawy specjalistkę od ruchu i obrazowania ciałem z Hiszpanii, która wcześniej pracowała z zespołem Brooka. Przez dwa tygodnie aktorzy uczestniczyli w treningu, który miał zintegrować zespół.

Na kolejnych próbach improwizowali sceny z Czechowa, niczego nie fiksując.

Parry: - Starałam się uniknąć reżyserskiej pułapki polegającej na zbyt wczesnym zapamiętywaniu gotowych scen. Chciałam, aby aktorzy poszukiwali, wymyślali i dzielili się.

Janda mówi dzisiaj, że była trochę przestraszona wiadomościami docierającymi z prób.

Po wakacjach okazało się, że premierę trzeba będzie przesunąć o dwa miesiące - mieszkańcy kamienicy, która sąsiaduje z Teatrem Polonia, protestami zablokowali remont. Natasha miała zaplanowane zajęcia w Nowym Jorku i musiała wyjechać. W dodatku podczas prób złamała żebro. Przedstawienie według jej wskazówek dokończyła Janda.

'Trzy siostry' Natashy

Jakie będą warszawskie 'Trzy siostry'?

- Centralną postacią będzie Natasza, żona Andrzeja, czyli brata trzech sióstr - mówi Janda.

Dom, dzieci, zabawki, wszystko, co dotyczy Nataszy, powinno wychodzić na plan pierwszy. To obce ciało, chamskie, groźne, które rozwala dom sióstr Prozorow. Nikt dotąd nie rozłożył tak akcentów w 'Trzech siostrach'.

Całe przedstawienie kończyć będzie właśnie jej kwestia: 'A kto tu zostawił widelec? Milczeć!'.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji