Artykuły

Tancerz na dwieście procent

Przyjechał, zatańczył i podbił warszawską publiczność. Vladimir Malakhov wystąpił w Operze Narodowej w spektaklu "Czajkowski" Borisa Ejfmana - pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Nigdy wcześniej nie odwiedził Polski, jego obecny przyjazd nie został mocno rozreklamowany, jednak widownia Opery Narodowej była w piątek wieczorem wypełniona do ostatniego miejsca. Trudno się dziwić: Vladimir Malakhov to postać numer jeden europejskiego baletu. Jest gwiazdą, a od dwóch sezonów także dyrektorem artystycznym Staatsballett Berlin, obowiązki te łączy z występami w najlepszych zespołach świata z nowojorskim American Ballet Theatre na czele.

Międzynarodowa kariera ukraińskiego artysty trwa 20 lat, Malakhov jest zatem tancerzem dojrzałym, który osiągnął niemal wszystko. Cechuje go wszakże pokora i dyscyplina. - Kiedy tańczę, robię to nie na sto, lecz na dwieście procent - powiedział na spotkaniu z dziennikarzami.

Drobny, niezbyt wysoki Vladimir Malakhov pozornie nie dysponuje warunkami pozwalającymi zmierzyć się z wielkimi rolami baletu klasycznego, nie wydaje się też idealnym odtwórcą roli Piotra Czajkowskiego. Ale wspaniała technika, a zwłaszcza ogromna emocjonalność jego tańca sprawiają, że gdy pojawia się na scenie, ściąga na siebie wszystkie spojrzenia. Malakhov ma bowiem to, co najważniejsze: charyzmatyczną osobowość.

"Czajkowski" to chyba najpopularniejszy balet rosyjskiego choreografa Borisa Ejfmana, wielokrotnie prezentowany w Polsce przez jego petersburski zespół. W czerwcu 2003 r. Ejfman przygotował polską premierę w Operze Narodowej. Poprzednia dyrekcja jednak szybko skreśliła spektakl z repertuaru. Teraz przygotowano wznowienie z gościnnym udziałem Vladimira Malakhova. Dzięki niemu dobrze znana opowieść inspirowana życiem rosyjskiego kompozytora nabrała nowych wartości. W porównaniu z innymi wykonawcami on pierwszy tak przejmująco pokazał rozterki tytułowego bohatera. Czajkowski, skrywający swe erotyczne namiętności i próbujący ułożyć życie według powszechnie obowiązujących norm, w ujęciu Malakhova stał się człowiekiem naznaczonym tragicznym piętnem. Tancerz pokazał jego słabość wynikającą z ulegania zakazanym skłonnościom, ale i obdarzył wewnętrzną siłą.

O ile po artyście tej miary można się było spodziewać interesującej kreacji, o tyle z pewnością zaskoczeniem dla warszawskiej publiczności byli partnerzy Malakhova z jego berlińskiego zespołu. Chorwat Ronald Savkovic (Alter ego Czajkowskiego) jest tancerzem o nienagannej sylwetce i świetnej technice, ekspresją dorównywała mu Rosjanka Nadja Saidakova jako żona kompozytora. Godne tło dla gości stanowił cały warszawski zespół, a do kwartetu głównych postaci udanie dołączyła Dominika Krysztoforska (Nadieżda von Meck).

Gdyby udało się pozyskać Vladimira Malakhova nie tylko na jeden wieczór, zyskalibyśmy nie okazjonalne wydarzenie, lecz spektakl na europejskim poziomie. Na razie pozostaje nadzieja na kolejny przyjazd artysty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji