Artykuły

Freakshow

Lobotomia wg scenar. i w reż. Marka Rachonia w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Małgorzata Pabian z Nowej Siły Krytycznej

Lobotomia w Teatrze Śląskim w Katowicach to udane widowisko muzyczne w reżyserii Marka Rachonia, ciekawe połączenie tradycji burleski, czarnego humoru i pantomimy. Pomimo niełatwej tematyki pozostawia w widzu wrażenie estetycznej przyjemności.

Bohaterki — Hera, Koka i Hasz — pracują w klubie jako artystki i prostytutki, ich ciała są wykorzystywane w zależności od potrzeb klientów. Dziewczyny prezentują się w etiudach muzycznych, pomiędzy którymi opowiadają swoje historie, tłumaczą, dlaczego trafiły do branży i jak wygląda ich obecne życie. Towarzyszy im suteren Zły (Arkadiusz Machel) i mężczyzna nie bez powodu nazywany Psycholem (Kuba Anusiewicz). Zarówno w piosenkach — będących aranżacjami utworów brytyjskiego zespołu Tiger Lillies (tłumaczenia: Anna Mach, Roman Kołakowski) — jak i w monologach (autorstwa Katarzyny Błaszczyńskiej) bohaterki z uśmiechem opowiadają o zdarzeniach strasznych. Hera (Martyna Guzy), ubrana w białą suknię i wianek z kwiatów, śpiewa balladę o narkotykach i przemocy; Koka (Anna Lemieszek) z niezmienną radością wyraża pragnienie śmierci, która uwolni ją od rozczarowań, a Hasz (Katarzyna Błaszczyńska) z lekkością wykonuje utwór o problemach z odżywaniem i kanonach piękna. Nie brakuje piosenki o pieniądzach, a Psychol śpiewa o piromanii, chęci zostania zbrodniarzem czy erotycznej obsesji na punkcie much.

Pod względem muzycznym (aranżacje i podkłady: Paweł Jabłoński; przygotowanie wokalne: Anna Kamalska, Marta Skowiera-Wantulok) i choreograficznym (Natalia Dinges) spektakl jest fenomenalny, widać świetny warsztat wokalny i ruchowy aktorek. Każda z etiud to dopracowane miniwidowisko, także jeśli chodzi o charakteryzację. Mocno pomalowane oczy i wyzywające stroje budują burleskowy klimat. Alfons ma ufarbowane na pomarańczowo włosy i brodę, szaleniec białą fryzurę i twarz, z wymalowanym na niej czerwonym sercem, co upodabnia go do mima (elementy pantomimy stanowią część niektórych etiud).

Przedstawienie grane jest na Scena w Malarni. Scenografia (Aneta Marszałek, Iga Płachta) została ograniczona do trzech ruchomych skrzyń, przesuwanych w zależności od sytuacji. Na początku są miniscenami, oddzielonymi półprzezroczystymi kotarami od widza, na każdej stoi dziewczyna niczym atrakcyjny towar na wystawie. W poszczególnych scenach reflektory punktowo oświetlają bohaterki, zmieniając kolory w zależności od etiudy.

Polskie tłumaczenia tekstów Tiger Lillies brzmią bardzo naturalnie, nietrudno poczuć specyficzny klimat twórczości tego zespołu. Piosenki pochodzą z albumu Freakshow, ten tytuł zresztą świetnie podsumowuje spektakl — to show, w którym dreszcz i trwoga mieszają się z humorem. Imiona bohaterek pochodzą z piosenki Heroine and Cocaine, w polskiej  wersji Hera, koka, hasz, LSD.

Widz czerpie rozrywkę z pełnego wrażeń, starannie przygotowanego widowiska, a jednocześnie współczuje kobietom skazanym na ponury los. Tytułowa lobotomia zdaje się wyrażać stan bohaterek — trudna przeszłość i wykorzystywanie ich przez mężczyzn uczyniło je obojętnymi. Zostały poddane metaforycznej lobotomii: zdają się nie załamywać, ale i nie są zdolne do miłości czy poczucia szczęścia. Wykonują pracę z narkotykami w kieszeni i przyklejonymi do ust nienaturalnymi uśmiechami. Pozostały im występy — jedyne chwile, w których mogą poczuć się wyjątkowo.

 

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji