Artykuły

Tancerz i inspicjent

Przez 20 lat był tancerzem. Teraz jest inspicjentem w Operze Dolnośląskiej. O JULIANIE ŻYCHOWICZU opowiada Katarzyna Wójtowicz.

"Na scenie zawsze jestem przesądny. Gdy coś mi upadnie, od razu przydeptuję - mówi Julian Żychowicz, inaczej pomyłka w spektaklu murowana. Miłość do teatru i opery zaczęła się u niego od Wieszczki lalek. Miał cztery lata, kiedy obejrzał to przedstawienie w Hali Ludowej. Pól roku później usłyszał muzykę z przedstawienia w radiu. - Ojciec zapytaj co za wygibasy robię przed lustrem, a ja na to: Tańczę słonia. To wtedy rodzice zauważyli, że mam ucho do muzyki - mówi Julian Żychowicz, inspicjent w Operze Dolnośląskiej.

W wieku ośmiu lat mały Julek trafił do ogniska baletowego. - Dzięki świetnym pedagogom trzy lata później na poważnie zacząłem myśleć o tym, żeby zostać tancerzem - wspomina. Miłości do tańca nauczył go Alfred Czopek, najstarszy solista Opery Dolnośląskiej. - Kiedyś zajrzałem w czapce na scenę. Tak dostałem w łeb, że mi czapka spadła, a ja wysłuchałem wykładu o tym, że scena to świątynia - uśmiecha się pan Julian.

Do ogniska chodził przez dziesięć lat. Pierwszą solówkę zatańczył do Dziadka do orzechów. Godzinami ćwiczył przygotowując się do kolejnych ról. W szkole baletowej nigdy nie był. - Dwukrotnie się dostałem, ale rodzinne problemy sprawiły, że nigdy nie uczyłem się tańca w szkole - mówi pan Julian. Po maturze pomyślał, że zawód tancerza jest niepewny, i że dobrze byłoby mieć jakiś fach. Został więc pracownikiem socjalnym, ale tańczył nadal. Gdy w 1973 roku odbywał się nabór do operetki dolnośląskiej, został tancerzem zespołowym. - Na scenie miałem różne wypadki. Podczas spektaklu Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków zwichnąłem sobie na scenie bark. Wyskakiwał mi podczas tańca z królewną, ale wytrwałem do końca -uśmiecha się Julian Żychowicz. Do Królewny Śnieżki ma duży sentyment, bo w tym przedstawieniu grał niemal wszystkie role, od krasnoludka po orła. - Jedynie księcia nigdy nie grałem. Widać nie mam zadatków na amanta - żartuje pan Julian. Będąc tancerzem, był przygotowany na różne niespodzianki. - Choćby takie, że orkiestra dla żartu zagrała nam inne, niż było ustalone, tango. Musieliśmy trochę improwizować z układem choreograficznym - mówi. Jednak największą frajdą było dla niego granie w przedstawieniach, w których odgrywał rolę dziecka. Tak było m.in. w Pinokiu.

Po ponad dwudziestu latach tańczenia na scenie pan Julian został inspicjentem. - Teraz czuwam nad tym, żeby aktorzy i muzycy znaleźli się w odpowiednim czasie na scenie. Pilnuję, aby opadła kurtyna, zapraszam do orkiestrami orkiestrę, a do pulpitu - dyrygenta -tłumaczy Julian Żychowicz. Według niego wrocławianie uwielbiają balet klasyczny. Na Jeziorze łabędzim jest zawsze komplet. Pan Julian stara się, żeby nic nie zakłóciło przedstawienia. - Jestem przesądny, więc jeśli coś mi upadnie na scenie, od razu to przydeptuję. Nigdy też na scenie nie zagwiżdżę - wyjaśnia Julian Żychowicz. Inspicjent w Operze Dolnośląskiej przyznaje jednak, że wypadki krążą po ludziach, nawet gdy wszystko zapięte jest ostatni guzik. - Mój nauczyciel, Henryk Sawicki, podniósł kiedyś w końcowej scenie tancerkę do góry, kiedy poczuł, że zaczynają mu spadać spodnie. Czekaliśmy, czy pierwsza spadnie kurtyna czy spodnie. Spadła kurtyna - mówi Julian Żychowicz.

JULIAN ŻYCHOWICZ m 52 lata. Od wielu lat kolekcjonuje miniaturki wódek z całego świata. Tych małych flaszek ma ponad sto. Zbiera książki. Zaczął od zbierania miniaturowej poezji i książek poświęconych starożytności. Interesuje go także buddyzm. Ma wiele figurek Buddy z drewna, szlachetnych kamieni, wosku i porcelany. Bardzo lubi gotować. Ma ponad pięćdziesiąt książek kucharskich z kuchnią całego świata, ale najlepiej wychodzi mu zupa pomidorowa i sernik".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji