Artykuły

Czarna lista

Twórczość teatralna Przemysława Wojcieszka przypomina rozdęty balon. Po jego ostatnim spektaklu "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" w TR

Warszawa da się napisać właściwie jedno - balon pękł i okazał się pusty. W debiucie dramaturgicznym Doroty Masłowskiej reżyser dostrzegł manifest pokolenia 80+. Tak przejął się rym genialnym odkryciem, że z zabawnie napisanej sztuki o perypetiach dwójki naćpanych dwudziestolatków wracających z imprezy chciał uczynić bolesną diagnozę stanu społeczeństwa. Niestety, wyszło bolesne nieporozumienie. Eryk Lubos w roli Parchy po raz kolejny jest Erykiem Lubosem - wściekłym facetem o gołębim sercu, Roma Gąsiorowska jako Dżina znowu gra Romę Gąsiorowska - lekko szajbniętą panienkę, którą widzieliśmy już w identycznym wydaniu. Lekko odmieniony jest tylko Przemysław Wojcieszek, który tym razem nie napisał własnego tekstu, ale psuje dramat już napisany. Co u Masłowskiej było lekkie, w spektaklu staje się toporne. Nie do zniesienia jest ckliwe zakończenie, w którym naćpany Parcha, czyli ksiądz Grzegorz "w serialu znanym i lubianym" wygłasza apoteozę miłości. To, co miało być pewnie parodią "Plebanii", okazuje się żywcem z tego serialu wyjęte. Najciekawsze w całym spektaklu są groteskowe epizody Marii Maj jako Barmanki oraz Magdaleny Kuty jako Kobiety, która uciekła od męża i chce rozbić jego vectrę za pięćdziesiąt tysiaków. W pamięć zapada też niepokojąca muzyka zespołu Pustki. Zresztą nazwa zespołu świetnie określa efekt całego przedsięwzięcia. Zamiast manifestu pokolenia 80+ powstała farsa w stylu Rozmaitości, a więc utwór lekki, choć trochę brutalny. Kuta i Maj wyróżniają się głównie dlatego, że nie udawały, iż uczestniczą w wiekopomnym dziele.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji