Słodka Kasia czyli wróć do Szekspira
"Kiss me, Kate" w reż. Macieja Korwina w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Grażyna Antoniewicz w Dzienniku Bałtyckim.
Wróć do Szekspira wszystkie babki kupią to
kilka kwestii Otella przytoczysz
a maślane dostaną wnet oczy...
Warto czasem odegrać Hamleta by przekonać ją o swych zaletach - śpiewają stepujący gangsterzy w musicalu "Kiss me Katy" Cole Portera (muzyka i teksty piosenek).
W 1957 roku musical ten przeszedł w Polsce właściwie bez echa. Wspominał o nim tylko Jerzy Walddorff dusząc się ze śmiechu na wspomnienie owej, mało ciekawej realizacji.
Tymczasem... niedzielną premierę w Teatrze Muzycznym w Gdyni publiczność nagrodziła owacjami na stojąco! Zasługa to tyleż realizatorów, aktorów jak i świetnego przekładu Małgorzaty Ryś.
Kurtyna. Jesteśmy w Baltimore, na scenie próba nowej inscenizacji "Poskromienia złośnicy Szekspira" Fred Graham(Rafał Ostrowski) gra Petrucchia a jego byłą żonę - Lilli Vanesi i szekspirowską złośnicę Katarzynę - Katarzyna Minola. Na scenie nerwowa, bieganina bo: "Znów premiera, kolejny show w Bostonie, Gdyni czy Baltimore - śpiewa zespół.
Fred zaleca się do nowej gwiazdki "pierwszej naiwnej" Loise Lan, w tej roli wulkan seksu - utalentowana Katarzyna Trębacz. Panowie wstrzymują oddech, gdy blond bóstwo kręci kuperkiem. Umizgi Freda doprowadzają Lilli do pasji. Śpiewając zapewnia "Wszyscy mężczyźni - to dranie, pożytku na tym świecie nie ma z nich" - budząc aplauz damskiej widowni.
Publiczność bawi się znakomicie słuchając lirycznych lub ironicznie-dowcipnych piosenek i rubasznych kupletów "Rush up your Shakespeare" i "Too darn hot". Trzeba przyznać, że Porterowi udały się efektowne wtopione w akcję numery jak "We openin Venice", czy "Tom, Dick, or Harry".
Tymczasem na scenie z wirtuozerską zręcznością pomieszane zostają postacie Szekspira i Cole Portera. Widzowie gubią się, zastanawiając czy to wyprowadzony z równowagi Fred bije żonę czy Petrucchio krnąbrną Kasię? W dodatku pojawiają się dwaj gangsterzy i narzeczony - generał z obstawą. Ocean komplikacji.
Dekoracje i kostiumy są realistyczne, a jednak musical został potraktowany z przymrużeniem oka. Bawią się widzowie i realizatorzy - na sznurku raz zjeżdża nad scenę słońce, raz księżyc. Upływa czas. W scenach lirycznych nad garderobą pojawiają się gwiazdy.
A jednak scenografowi Jerzemu Rudzkiemu i reżyserowi Maciejowi Korwinowi udało się nie ześlizgnąć w cukierkowy kicz, choć balansowali na cienkiej linie. Wiele w spektaklu inwencji i i kapitalnych pomysłów. A przede wszystkim na wielkie brawa zasługują aktorzy. Gwiazdą musicalu jest dla mnie zjawiskowa Katarzyna Minola. Co za głos, wdzięk i talent dramatyczny!
Na plan pierwszy wybija się też Rafał Ostrowski, który z wyczuciem wcielił się w rolę Freda. Świetną kreację stworzył Andrzej Śledź jako generał Howell. Kapitalni byli zalotnicy Bianki i garderobiany Tomasz Fogiel. Piękne piosenki i stepowanie - gwarantowana setka przedstawień - jeśli nie więcej. Przemyślany i pełen inwencji ruch sceniczny Bernarda Szyca.
* * *
W tekście "Słodka Kasia, czyli wróć do Szekspira, wszystkie babki to kupią" z 28 listopada, będącym recenzją premierowego "Kiss me, Kate" przedstawienia pomyliłam imiona aktorów: Karoliny Trębacz i Bernarda Szyca oraz podałam jedynie sceniczne nazwisko wyjątkowej w swej roli Alicji Piotrowskiej. Trójkę aktorów bardzo przepraszam.
Grażyna Antoniewicz
Dziennik Bałtycki
29.11.2006