Artykuły

Doszliśmy do kresu możliwości twórczych

- Po raz pierwszy kierowałem tak odpowiedzialną instytucją, a podchodziłem do tego zbyt idealistycznie i zapłaciłem za to! Dużo tutaj się nauczyłem i sporo przeżyłem. Przybyło mi co najmniej 15 lat i trochę siwych włosów - mówi ROBERT CZECHOWSKI, odchodzący dyrektor kaliskiej sceny.

Podobno złożył pan rezygnację z funkcji dyrektora kaliskiego teatru?

- Tak, na początku listopada napisałem do marszałka Woźniaka obszerne pismo - bardzo osobiste i bardzo gorzkie - w którym wyjaśniam moje motywy. Zawiozłem je do Poznania, gdzie odbyliśmy też długą rozmowę.

Jak ustosunkował się marszałek do pana wniosku?

- Oficjalnego stanowiska jeszcze nie znam. Pan marszałek wykazał jednak duże zrozumienie dla moich racji i myślę, że zaakceptuje moją rezygnację.

Wybrał pan dość szczególny moment na ten gest - tuż przed wyborami - na ręce marszałka, który kończy swą kadencję...

- Nie sądzę, aby miało to większe znaczenie. Wynik wyborów w Poznaniu był do przewidzenia i raczej niewiele on zmieni.

Dlaczego właśnie teraz dojrzał pan do takiej decyzji?

- Dojrzewałem do niej od dawna. Kiedyś przecież ta przygoda z Kaliszem musiała zakończyć. Nie dostrzegam - z artystycznej punktu i widzenia - sensu dalszego przebywania w Kaliszu. Tu nic więcej nie da się osiągnąć, przynajmniej z moim udziałem. Z tej cytryny nie da się więcej wycisnąć! Trzeba szukać nowych wyzwań, żeby nie stać w miejscu, żeby się rozwijać.

W Kaliszu doszliśmy do pewnego apogeum możliwości twórczych. Dla mnie takim symbolicznym momentem był nasz występ w ostatnią niedzielę na Festiwalu Teatralnym "Spotkania" w Warszawie, gdzie kaliski "Woyzeck" został entuzjastycznie przyjęty przez elitę teatralną stolicy. Zebraliśmy mnóstwo gratulacji od reżyserów, aktorów, krytyków... Podobno bilety wyprzedano dwa miesiące wcześniej, ponieważ od premiery było głośno wokół tego spektaklu, naszego teatru i w ogóle wokół Kalisza! I to jest powód do dumy.

Wcześniej byliśmy na festiwalach w Bochum, Budapeszcie, Bratysławie. Hannoverze, Brześciu... To powinno zaowocować kolejnymi zagranicznymi zaproszeniami. Nadal też zabiegamy, aby pokazać nasze najlepsze realizacje -czyli "Woyzecka" i "Wybranych" - w największych miastach Polski. Ten drugi spektakl ma być pokazany w styczniu w Warszawie, a potem w Krakowie. Najprawdopodobniej będą to już ostatnie prezen tacje, bo coraz trudniej jest zebrać razem całą obsadę. Część aktorów, których nie da się zastąpić, już odeszła z Kalisza (m.in. Sebastian Pawlak). Inni zapewne wkrótce odejdą i pewna karta w dziejach tego zespołu się zamknie.

Rozumiem, że chce pan odejść z Kalisza w chwili " sławy i chwały", a nie w poczuciu klęski?

- To historia oceni, jaka była ta dyrekcja. Moim zdaniem, parę rzeczy nam się udało. Przede wszystkim pozyskać do współpracy dwie znakomite dziewczyny: Agatę Dudę-Gracz, która wyreżyserowała "Wybranych" i Maję Kleczewską, która stworzyła "Woyzecka". W tej chwili młodzi zdolni reżyserzy szukają tylko takich teatrów, gdzie stwarza im się dobre warunki do pracy. Zaliczyłbym do nich także Ulę Kijak, Mirka Kocura, Pawła Waligórskiego, Norberta Rakowskiego. Michała Siegoczyńskiego i Pawła Kamzę, którzy w mniejszym czy większym stopniu wykorzystali te szanse. Ciekawym spektaklem byty "Ptaki" i "Ferragosto", a także "Sinobrody", "Wieje", "Jak zjadłem psa". Duże uznanie zdobył nasz Szekspir "Jak wam się podoba"...

Utrzymanie tego poziomu wymagałoby jednak głębokich zmian w zespole, a tego zrobić się nie da. Nie mnie oceniać ludzi, którzy chcą całe życie spędzić w jednym teatrze. Dla mnie dalsza walka z tą sytuacją po prostu nie ma sensu. Tym bardziej, że nie widzę cienia dobrej woli z drugiej strony. W tym teatrze potrzebna jest totalna rewolucja strukturalna, albo będzie on skazany na stagnację.

Ma pan sporo żalu do zespołu, ale czy ma pan też świadomość popełnionych błędów?

Popełniłem ich mnóstwo, jak wszyscy dyrektorzy teatrów! Niestety nie ma szkół, które przygotowują do takiej pracy; wszystkiego uczymy się w praktyce. Po raz pierwszy kierowałem tak odpowiedzialną instytucją, a podchodziłem do tego zbyt idealistycznie, romantycznie, naiwnie - i zapłaciłem za to! Dużo tutaj się nauczyłem i sporo przeżyłem. Przybyło mi co najmniej 15 lat i trochę siwych włosów. Ale to akurat dziewczynom się podoba!

Chce pan odejść w momencie, kiedy teatr nie ma wicedyrektora. A do załatwienia pozostaje m.in. ważna kwestia przetargu na prace remontowe, a na które otrzymaliśmy unijne środki.

- Przetarg jest już prawidłowo przygotowany, wyeliminowaliśmy błędy popełnione przez mojego byłego zastępcę. Jestem przekonany, że w najbliższych tygodniach wyłonimy również wykonawcę. Te 7 milionów złotych na pewno nie przepadnie! Przygotujemy też dwie premiery, "Libertyna" i "Pana Poduszkę", na co otrzymaliśmy specjalne środki. Zostawiam teatr bez długów, z niezłą frekwencją, dobrym repertuarem... Zaproponowałem panu marszałkowi kandydata na mojego zastępcę, który pełniłby te obowiązki do czasu rozstrzygnięcia konkursu na nowego dyrektora. Takie rozwiązanie gwarantowałoby pewną kontynuację także planów repertuarowych, które są zarysowane do końca sezonu. Podobnie jak i wstępne propozycje na Kaliskie Spotkania Teatralne. Chciałbym też przekonać sponsorów, aby nie opuszczali teatru. Ten teatr zawsze będzie mi bliski, bo zastawiłem tu kawał swego życia.

Co będzie dalej z projektem COMET, który był swoistą " unią personalną" ?

- To już sprawa przyszłego dyrektora, który powinien kontynuować te zagraniczne kontakty. Je też nie chciałbym ich zrywać. Jeśli znajdę się w innym teatrze, będę starał się wprowadzić go tego projektu.

Jak pan widzi swą przyszłość?

- Mam pewne propozycje zawodowe, ale za wcześnie o tym mówić... Nadal mam w sobie dość energii, aby zacząć wszystko od nowa. Mam też wspaniałą rodzinę, żonę i małą córeczkę, którym chciałbym poświęcać znacznie więcej czasu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji