Artykuły

Upiorne rekolekcje Davida L. Premiera w Teatrze Ludowym

Tekst, który odkrywa niewygodne prawdy i stawia coraz trudniejsze pytania. O winę, wstyd, samotność, naturę nienawiści i przemocy, stosunek mężczyzn do kobiet. Odpowiedzi nie udziela, a ironicznie się uśmiecha, motywując czytelnika do poszukiwania własnych wyjaśnień.

Na wielki ekran przeniósł go Steve Jacobs, na teatralną scenę zaadaptuje Marcin Wierzchowski, reżyser związany z Teatrem Ludowym. Premiera Hańby Johna Maxwella Coetzee w jego reżyserii od dziś na Scenie Stolarnia.

Młody i stary

Z wyjątkiem imienia i nazwiska głównego bohatera każdy tytuł jest niebezpieczny: każdy można przerobić tak, że stanie się nieprzyjazny twórcom — mówi Marcin Wierzchowski, reżyser Hańby, a wcześniej Sekretnego życia Friedmanów
nagrodzonego Grand Prix 10. Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia 2017. Teraz Wierzchowski sięga do świata przedstawionego przez laureata literackiej Nagrody Nobla i Nagrody Bookera, południowoafrykańskiego pisarza. Johna Maxwella Coetzee. Reżyser wybrał powieść Hańba (w przekładzie Michała Klobukowskiego), wykorzystaną m.in. jako scenariusz filmu Steve’a Jacobsa z Johnem Malkovichem w roli głównej (2008).

— David Lurie, główny bohater Hańby, ma 52 lata i boi się, że za chwilę jego wewnętrzna nić porozumienia z nim — młodym ulegnie bezpowrotnemu przecięciu. I choć chciałby nadal czuć się 35-latkiem, metrykalnie przekroczył pięćdziesiątkę. W tym sensie starość zbliża się do niego jako coś haniebnego, coś, co skazuje go na społeczny margines. W instynktownym akcie samoocalenia przed nieuchronnym, jako nauczyciel akademicki, sięga po zakazany owoc, czyli swoją studentkę, za co zostaje napiętnowany społecznie i medialnie — opowiada reżyser i porównuje bohatera do siebie. — Rzeczywistość Davida zbiega się dziwnie z moim życiem i wiekiem. Mam 42 lata, wykładam na wyższej uczelni i na poziomie molekularnym zaczynam rozumieć obsesje, które towarzyszą Davidowi. To nowe i niby nieprzyjemne, a jednak bardzo zwodnicze poczucie, które zdaje się mówić: „Nic się nie martw: nieprzyjemności nieprzyjemnościami, ale przynajmniej znów będziesz królem — tak samo jak w dzieciństwie". To poczucie uwodzi do krainy, w której to „moje” jest naj: najważniejsze, najdramatyczniejsze, najbardziej przewalone. Więc biorę, bo wolno mi brać, bo jestem życiowo poszkodowany- tłumaczy. I dodaje: — Jak bardzo życie musi skopać mi zad, żebym zrozumiał, że nie jestem centrum wszechświata?

Twarzą w twarz


Co spotyka Davida? Najpierw za romans ze studentką zostaje zwolniony z uczelni. Sponiewierany przez środowisko akademickie i lokalną prasę wyjeżdża na prowincję do swojej mieszkającej samotnie na wsi córki. Tam też nie zaznaje spokoju — na dom Lucy napadają bandyci: ją gwałcą, a Davida biją i próbują podpalić. — Przez ból, strach i cierpienie Lurie zaczyna rozumieć, że rzeczywistość skonstruowana jest inaczej, niż mu się wydawało, a inni są równie podmiotowi jak on. Tragiczne wydarzenia sprawiają, że otwiera się w nim przestrzeń empatii, z której do tej pory nie korzystał. Dla przykładu: dotychczas kobiety były dla niego zdobyczą, a przez to, co stało się jego córce, nagle stawia je w centrum. Nade wszystko jednak David zaczyna zyskiwać świadomość, że uosabia te same cechy, co ci, którzy próbowali spalić ich dom i zgwałcili Lucy — opowiada Wierzchowski.

Coetzee przeprowadza swojego bohatera przez swego rodzaju upiorne rekolekcje, dzięki którym odkrywa, że by zrozumieć, czym jest świat i kim on sam jest w tym świecie, musi wyjść poza siebie, poza swój dotychczasowy punkt widzenia. — To wymaga popatrzenia w twarz złoczyńcy i powiedzenia: „Być może nie mogę rzucić w ciebie kamieniem, bo wcześniej sam rzucałem kamieniami” — mówi reżyser.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji