Artykuły

Mało medialna kariera Dariusza Blajera

Polski tancerz, choreograf i pedagog, absolwent warszawskiego Teatru Wielkiego Dariusz Blajer, piastuje prestiżowe stanowisko dyrektora Compania Nacional de Danza [na zdjęciu], jak zwie się narodowa scena baletu meksykańskiego. Mimo iż jesteśmy narodem niemal całkowicie pozbawionym światowych sukcesów, fakt ten polskich mediów nie zainteresował - o niedocenionym tancerzu-emigrancie pisze Jan M. Fijor.

"Postać Dariusza Blajera nie pasuje do wizerunku bohatera polskich magazynów ilustrowanych. Po pierwsze: do wszystkiego doszedł własną, ciężką pracą i talentem. Po drugie: jest skromny, nie znosi blichtru i taniej propagandy. Nosi się elegancko, ale bez ekstrawagancji. Nie szasta pieniędzmi. Po trzecie: choć bardzo przystojny i urodziwy, jest wiernym mężem i dobrym ojcem jednej i tej samej kobiety. Po czwarte: nie udziela się na krajowej niwie prasowej, bo nie ma na to czasu. Po piąte wreszcie: kogo ten balet tak naprawdę interesuje. Idol, Bar - tak, ale, na miłość Boską, nie balet?!

Wprawdzie niektóre wątki życia artysty, jak np. to, że wyjechał do Meksyku, porzuciwszy posadę solisty w balecie Béjarta, dla którego pracował trzy lata czy rezygnując z oferty królewskiego baletu ze Sztokholmu tylko dlatego, że się zakochał w meksykańskiej tancerce, miałyby szansę nawet w "VIVIE", jednakże kładą Blajera dalsze koleje życia. Tancerkę bowiem poślubił, ma z nią dwoje dzieci (Yunę i Darka) i, co gorsza, cały czas ją kochał i był wierny. Bohater gorących stron polskich periodyków tak nie postępuje. Musi być przecież skandal!

Blajer miałby może pewne szansę w prasie sportowej. O tym jednak nie pomyślałem. Zrobiona przez niego, i osobiście zatańczona, etiuda wyprodukowana z okazji meksykańskiego Mundialu 1986 - stała się nie tylko oficjalnym filmem promującym piłkarskie mistrzostwa świata, nagrodzono ją ponadto za walory artystyczne. Gdyby MKOL przyznawał, jak niegdyś, laury olimpijskie za prace artystyczne, Blajer zostałby medalistą olimpijskim. Tuż po mistrzostwach, w uznaniu dorobku artystycznego powołano go na Pierwszego Solistę Teatro de Bellas Artes, meksykańskiego odpowiednika Teatru Wielkiego, gdzie równocześnie tańczył i prowadził studia choreograficzne dla mistrzów baletu. Przez kilka sezonów tańczył także na czołowych scenach baletowych Stanów Zjednoczonych, w Chicago i El Paso.

ZA DUŻO SUKCESU...

Epizodem, który Dariusza Blajera w oczach polskich mediów - może nie kompromituje, ale na pewno nie stawia w najlepszym świetle, osłabiając jego pozycję artystyczną - są nieustanne ciągoty w kierunku... biznesu. Tuż po osiedleniu się w Mieście Meksyk założył z przyjacielem fabrykę obuwia do tańca, a następnie, już z żoną Marissą - szkołę baletową, która wciąż uchodzi za jedną z najlepszych szkół tańca w Meksyku. Kiedy, wskutek urazu kręgosłupa podczas występów gościnnych w USA zmuszony został do rezygnacji z pozycji Pierwszego Solisty Teatro de Bellas Artes, wpadł na pomysł zorganizowania importu polskiego lnu do Meksyku. Przedsięwzięcie to, podobnie jak wszystko, za co się Blajer wziął, okazało się dużym sukcesem. I co ważniejsze, potrafi godzić biznes z działalnością artystyczną. W Polsce taki człowiek natknąłby się niechybnie na mur zawiści i złej woli, Meksykanie są jednak bardziej tolerancyjni. W lutym 2003 r. kierownictwo Compania Nacional de Danza, po uzgodnieniu kandydatury z ministrem kultury Meksyku, zakomunikowało mu, że na wniosek zespołu baletu został mianowany dyrektorem tej sceny, uznawanej przez fachowców za jedną z najlepszych w obu Amerykach.

W Polsce mianowanie Węgra czy Boliwijczyka dyrektorem sceny narodowej byłoby świętokradztwem wywołującym burzę protestów i interpelacji poselskich. Trudno sobie wręcz wyobrazić, która z osób sprawujących władzę, a decydujących o nominacjach na stanowiska dyrektorskie, zdobyłaby się na odwagę taką kandydaturę spoza układu zgłosić. W Meksyku pochodzenie kandydata nie miało znaczenia. W tej ekspansywnej i żywiołowej kulturze kryterium narodowościowe praktycznie nie istnieje; Frida Kahlo była Niemką, największy gwiazdor telewizyjny Meksyku Yictor Zabludovsky - polskim Żydem, a najpopularniejszy piosenkarz Pablo Milanes - Kubańczykiem. Silne kultury, jak meksykańska, nie mają kompleksów i nie boją się obcych. Tym bardziej więc liczy się uznanie dla talentu i umiejętności Blajera, który wbrew ponurym doświadczeniom Sławomira Mrożka, znalazł w Meksyku i dom, i wdzięczny warsztat pracy.

KOSMOPOLITA?

Dlatego Dariusz Blajer czuje się w Meksyku jak w domu. - To moja druga ojczyzna - wyznaje. - Robię to, co kocham, wychodzi mi to, spotykam się z szacunkiem ludzi... Wątpię czy w Polsce kiedykolwiek osiągnąłbym to, co tutaj. Ja też wątpię. Za dużo w nim sprzeczności w porę wychwyconych przez odpowiedzialnych redaktorów.

Blajer nie ma pretensji, nie narzeka, choć podejrzewam, że mówiąc coś takiego, naraża się patriotycznie zorientowanym mediom polskim na zarzut kosmopolity.

Z recenzji i podsumowań pierwszego sezonu na stanowisku dyrektorskim, jakie po pierwszym sezonie Blajera ukazały się w meksykańskiej prasie, dominują takie określenia, jak świeżość spojrzenia i słowiańska spontaniczność, a nawet duch polskości.

W jednym z wywiadów dla prasy nowy dyrektor ujawnia swoje plany przyjazdu z baletem do Polski pod warunkiem, że zostanie zaproszony. Może by i został, ale w Polsce pies z kulawą nogą nie wie, że ktoś taki jak on istnieje. Co więcej, nikt nawet o to nie dba. Stąd kondycja polskiego baletu, mimo iż mamy więcej wybitnych artystów, w przeciwieństwie do baletu meksykańskiego - jest raczej skromna. Jaki jest tego powód? Blajer uważa, że brak nam entuzjazmu, wiary w siebie i mamy skłonności do zaścianku.

Z powyższego widać, że chyba ma rację.

NOTKA BIOGRAFICZNA

Dariusz Blajer urodził się w Warszawie, gdzie mieszkał do połowy lat 70. Jest absolwentem warszawskiej szkoły baletowej, rocznik 1971. Po ukończeniu szkoły, w latach 1971-1975 był solistą Teatru Wielkiego w Warszawie, potem na rok zagościł w szeregach Zespołu Mazowsze, skąd wyjechał do Marsylii na zaproszenie Rolanda Petita. Wkrótce potem, w 1978 roku, zaangażował go inny światowej sławy twórca nowoczesnego baletu, legendarny Maurice Béjart, u którego występował przez trzy sezony. Następnie krótko tańczył na deskach Cullberg Ballet w Sztokholmie, skąd wyjechał na kontrakt do Meksyku, gdzie mieszka do dzisiaj.

Przez sześć lat był pierwszym tancerzem narodowej sceny tego kraju. Po dotkliwej kontuzji kręgosłupa porzucił balet zawodowy, zakładając w Mieście Meksyk własną szkołę baletową. W 2003 roku został mianowany dyrektorem Compania Nacional de Danza, flagowego baletu Meksyku. Prócz działalności pedagogicznej zajmuje się choreografią i reżyserią teatralną".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji