Artykuły

Wiało nudą

"Terrordrom Breslau" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Małgorzata Matuszewska w Słowie Polskim Gazecie Wrocławskiej.

Pokazywanie na scenie drastycznych tematów światowej przemocy i terroryzmu powinno być opatrzone mądrym komentarzem artystów. "Terrordrom Breslau" Teatru Polskiego nie jest ani mądry, ani odkrywczy. Przez ponad trzy godziny ze sceny wieje nudą. Szumnie zapowiadana interakcja z widzami jest infantylna.

Akcja toczy się w roku 2010. Berlińskie realia z powieści Tima Staffela zamieniono na wrocławskie. Mówi się o wrocławskich klubach, miejskiej fosie. W mieście powstaje getto przemocy - terrordrom. Nikt nie może czuć się bezpieczny. Przemoc rodzi się w rodzinie. Tom (Mariusz Zaniewski) znęca się nad żoną (Katarzyna Strączek). W telewizji prowadzi reality show, poświęcony przemocy. Ich zbuntowany syn Feliks (Mariusz Kiljan, który naprawdę nie wygląda na 15 lat) zawiera przymierze krwi ze zmilitaryzowanym Sinanem (Michał Chorosiński). Przy pomocy manifestów coraz bardziej nakręca przemoc Lars (Adam Szczyszczaj), obiekt westchnień kobiet.

Mimo tematu i kilku dobrych ról (Zaniewski, Szczyszczaj, Chorosiński), spektakl jest letni. Może podnieść ciśnienie ministrowi edukacji, bo ze sceny padło zdanie: "Roman Giertych to faszystowski eh...", wypowiedziane z determinacją przedszkolaka, cieszącego się, że bezkarnie może broić. We mnie wzbudziło niesmak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji