Artykuły

Trzask dętego balonu

"Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to kolejny przykład, że teatr Rozmaitości dmucha wielkie balony, które potem, chcąc, nie chcąc, sam przekłuwa, pokazując, co wyszło z dmuchania - pisze Życie Warszawy - Po Godzinach.

To miała być jedna z najważniejszych premier sezonu. Poświęciliśmy jej nawet okładkę POGO, a to miejsce, o które co tydzień toczy się ostra walka i którą warszawski teatr zwykle przegrywa. Tymczasem "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" to kolejny przykład, że teatr Rozmaitości dmucha wielkie balony, które potem, chcąc, nie chcąc, sam przekłuwa, pokazując, co wyszło z dmuchania. Rozmaitości zaniżają poziom współczesnej dramaturgii (który z trudem podnosi choćby Laboratorium Tadeusza Słobodzianka), wystawiając słabe, zatrzymane w fazie embrionalnej sztuki. Tak było z "Weź, przestań" Jana Klaty czy ze "Strefą działań wojennych" Michała Bajera. Do współpracy teatr wciągnął także Dorotę Masłowską, która o konstruowaniu sztuk nie ma pojęcia - i to się chyba w Rozmaitościach najbardziej spodobało. Reżyser, Przemysław Wojcieszek, zrobił z jej tekstem, co mógł, najwyraźniej jednak wiele nie mógł. Szkoda czasu. Szkoda dziewczyny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji