Artykuły

Zabawa mało zabawna

"Zabawa" na Scenie Inicjatyw Aktorskich Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu. Pisze Bożena Szal-Truszkowska w Ziemii Kaliskiej Gazecie Poznańskiej.

Tak się jakoś złożyło, że nigdy nie widziałam na scenie dobrej "Zabawy", choć ten dość wczesny utwór Sławomira Mrożka ciągłe krąży po naszych teatrach. Może urodziłam się zbyt późno, aby docenić ów fajerwerk na tle najbardziej szarych lat gomułkowskich; a może po prostu miałam pecha. W Kaliszu po raz ostatni "Zabawa" pojawiła się u schyłku PRL-u, jeszcze w aurze stanu wojennego i realiach totalnego kryzysu gospodarczego, kiedy tęsknoty za innym, lepszym życiem osiągnęły apogeum. Dlaczego jednak reanimowano mrożkową jednoaktówkę właśnie teraz - i to w przededniu Święta Niepodległości - nie bardzo pojmuję.

Współcześni herosi...

Spektakl, prezentowany na scenie kameralnej, rozpoczyna się jak pospolita chuligańska burda. Trzech facetów z wrzaskiem dobija się do drzwi, kopie je, próbuje wyłamać itp. Takie zbrutalizowane sceny, które stały się niemal obowiązkowym kanonem we współczesnym teatrze (podobnie jak i filmie) nie robią już większego wrażenia. Tutaj jednak oglądamy całą akcję najpierw okiem kamery, monitorującej z zewnątrz, wejście do sali. Niezły pomysł, a także

sygnał, że rzecz dzieje się "tu i teraz". Cała trójka: łysy osiłek w skórzanej kurtce i dżinsach, prowincjonalny elegant w garniturku z przylizaną fryzurą oraz długowłosy luzak w bawełnianym podkoszulku z orłem i napisem POLSKA na piersi - to raczej "blokersi" niż "parobki". Te rodowody akcentuje też skandowany hymn grupy (w stylu kibiców sportowych), który ostro zderza się z nadawaną uparcie przed spektaklem piosenką legionową "Wojenko, wojenko".

Czyżby współcześni herosi wybierali się na własną wojnę? Z kim chcą walczyć? O co chcą walczyć czy w imię czego? Na czym polega la cała zabawa, na której im tak zależy? - Na te pytania niestety nie ma odpowiedzi.

...i myślowy kocikowik

Przedstawienie zresztą dość szybko wymyka się z obyczajowej konwencji i zmierza... No, właśnie! Nie wiadomo, dokąd. Staje się zlepkiem przypadkowych cytatów, aluzji, odniesień czy skojarzeń. Konia z rzędem temu, kto potrafi ułożyć w jakąkolwiek sensowną całość narodowe symbole porozrzucane po scenie, pobrzmiewające z oddali patriotyczne pieśni czy żałobne pienia, błazeńską czapkę Stańczyka, Hamleta z czaszką w dłoni, trupa w szafie itp. pomysły, którymi reżyser nafaszerował spektakl. Słowem - narodowa szopka skrzyżowana z intelektualnym bełkotem. Taka egzotyczna mieszanka sprawdzała się chyba tylko w telewizyjnym Kabareciku Olgi Lipińskiej, ale tamten program miał swoją niepowtarzalną urodę i wdzięk, a także sporo humoru. Tego wszystkiego brakuje niestety kaliskiej produkcji. Tekst Mrożka implantów nie przyjął, a własne walory zatracił. (Nawet klakierzy, którzy początkowo próbowali prowokować widownię do śmiechu, dość szybko stracili wenę.) Ta "Zabawa" jest po prostu mało zabawna.

Jeśli nawet świadomym zamiarem twórców spektaklu było ukazanie tego myśliwego zamętu i totalnego bezhołowia, właściwego - być może - naszym czasom, to wyraźnie zabrakło tu kropki nad "i". Widowisko praktycznie nie ma finału. Najbardziej stosowna byłaby tu kocia muzyka. Tylko, kto to wytrzyma i za jakie grzechy?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji