Artykuły

Paw królowej

Przemysław Wojcieszek deklarował, że chce zrealizować manifest pokolenia 80 +. Ciekawe, jaka część ludzi urodzonych w tym czasie się pod nim podpisze - o spektaklu "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku" w reż. Przemysława Wojcieszka w TR Warszawa specjalnie dla e-teatru pisze Ewa Hevelke.

TR/PL ustala polską rzeczywistość. Określił "Strefę działań wojennych" i powiedział "Cokolwiek się zdarzy kocham cię". Przyszła kolej na przedstawienie "Dwojga biednych Rumunów mówiących po polsku". Przemysław Wojcieszek zmaterializował, jego zdaniem, manifest pokolenia 80 +. Zastanawia mnie, jaka część ludzi urodzonych w tym czasie się pod nim podpisze.

Parcha (Eryk Lubos), Czarodziej Najpiękniejszej Baśni, który wynagrodził dobre uczynki i wręczył za podwiezienie dwojga biednych Rumunów mówiących po polsku 5 tysięcy złotych oraz Dżina (Roma Gąsiorowska), Regina Salwe, Pyralgina, która go przed tym nie powstrzymała.

Kurwa, jak ona mogła to zrobić!!! Czy ona wie co to jest 5 tysiaków?! I jeszcze łoś jeden odtwarzacz empetrójek dorzucił! A w siatce sprawdzała? Na pewno nie ma?

Te narkotyki, to są jednak strasznie szkodliwe...

No super! Jak Parcha wygląda?! Jakieś ubranie zdarte z umarłego 20 lat temu - naprawdę nadaje się na Rumuna, który żyje w szałasie pod rządami Cincinattiego.

Teraz, obecnie bardzo chce się dostać z za-chwilę-rodzącą małżonką do jeziora Elbląskiego, na pokład rudowęglowca IBUPROM, który wyrusza do Izraela...

I on takie kity komuś wciskał?? I tamten w to uwierzył??

Te narkotyki to są jednak strasznie szkodliwe.

A tak naprawdę, to artysta telenoweliczny Parcha i Dżina - artystka życia, próbują dotrzeć do Warszawy. Po imprezie, nie wiadomo jakim sposobem, są w drodze na Gdańsk. Następnego dnia on musi zdążyć na plan popularnego serialu. Jeśli tego nie zrobi, granemu przez niego księdzu Grzegorzowi przytrafi się coś okropnego, co odmieni jego twarz. Miliony telewidzów przez następne tygodnie będą modlić się o cudowne ozdrowienie mieszkańca Plebanii. Ale to nie wpłynie na poprawę sytuacji aktora Parchy.

Ona musi wrócić do kawalerki (17metrów kwadratowych), bo trzy dni temu, chyba odprowadziła dziecko do przedszkola i nie jest pewna czy babcia je odebrała. W ogóle niczego nie jest pewna. Ma jakieś niejasne przeczucie, że w ciągu jednego dnia przepuściła alimenty i teraz boi się, że mama ją zabije.

W drodze, która wygląda jak wielka litera T (scenografia Magdalena Maciejewska) spotykają indywidua. Począwszy od kierowcy (Janusz Chabior) - pana rodem z "Nie lubię poniedziałku" Stanisława Barei, co to poszukuje dreblinek do kombajnu. Tutaj, spieszy się swoim własnym samochodem do pracy. Policjanta gadżeciarza (Mirosław Zbrojewicz), który w ogóle nie słucha, co się do niego mówi. Całą na biało aktorkę pijaczkę (świetna Magdalena Kuta) w oplu vectra za 50 tys. (własności wiarołomnego męża - "można nasikać"). Całą na czarno bufetową-księżnę Dajanę (Maria Maj), też z Warszawy, co pożałuje księdzu Grzegorzowi 80 gr. na impuls telefoniczny. Zaraz obok siedzi siwawy paker Wiesio - książę Karol (Lech Łotocki), który uprzejmie zapytuje "czy musisz tak ryja drzeć?".

I śmieszny dziad (Marek Kępiński, najlepsza szkoła aktorstwa tragikomicznego) z fryzurą "na Einsteina", w dziewiętnastowiecznych gaciach z klapką, który księdzu Grzegorzowi i jego znajomej - koleżance, byłej prostytutce Anieli, nie odmówi schronienia. Tylko, bardzo prosi uważać, bo ONI ciągle przychodzą i dotykają. Czego? Wszystkiego!

Z imprezy, przez Gdańsk, wracają do swoich światów. Facet, który już dawno przestał być sobą, a stał się jakąś papierową postacią z telewizji. Nikogo nie interesuje jak on ma naprawdę na imię. Bo jego już nie ma. Schronienia udzielą księdzu Grzegorzowi, do łóżka idą z księdzem Grzegorzem, modlą się za księdza Grzegorza. Skoro Parcha mógł stworzyć Grzegorza, dlaczego nie wymyślić Szloma albo Rumuna do pary z Reginą, Pyralginą, Aspiryną?

Dżina. Musi wrócić do pracy typu "Księgowa", z której i tak ją wyrzucą, bo znowu pomiesza słupki. Do odpowiedzi na pytania "jak ty wyglądasz?" i "gdzie sroczka kaszkę ważyła?". Do wyspania się w łóżkach obcych facetów, bo dźwięk piosenki "My jesteśmy jagódki" rano przy kacu gigancie może okazać się zabójczy. Podobnie jak przesuwane garnki, albo jazgocząca matka, której córka nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań.

Warto wracać do takich siebie? Może tak, może nie. Zależy.

Przemysław Wojcieszek ratował już przedstawienia. Ratował też aktora. Ale tym razem ani spektakl ani aktor się nie obronili. To nie jest żadna diagnoza stanu pokolenia urodzonego po 1980 roku. To są jakieś mniej lub bardziej zabawne slangowe teksty i odzywki spisywane na kolanie w pociągu relacji Warszawa - Wrocław. Co prawda, tym łatwiej je wypowiedzieć specjaliście od bluzgania - Erykowi Lubosowi. Ale, on już wielokrotnie udowodnił, że potrafi przeklinać, krzyczeć, tarzać się na scenie. Ciekawa jestem, jak ten aktor wygląda, kiedy wyłącznie stoi, mówi tekst (bez przekleństw), a całość trwa dłużej niż ostatnie 5 minut przedstawienia "Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku".

Również Roma Gąsiorowska udowodniła już, że może więcej niż głupkowato się uśmiechać, udawać rozkapryszone dziecko na haju, co chwila dostawać drgawek. Zasługuje na lepszą przestrzeń, żeby pokazać sytuację dziewczyny, która nie jest zła, posiada instynkt macierzyński - głaszcze swój sztuczny brzuch ciążowy, ale ma za mało lat, by odmówić sobie przyjemności udawania porodu tak, dla żartu.

Najlepiej o tym, jakie jest pokolenie dzisiejszych 20-latków mówi w tym spektaklu muzyka Pustek. Intensywna, głośna, rytmiczna, wyczerpująca. Ale taka, że człowiek ma ochotę poruszać nogami.

Dorota Masłowska napisała dramat. Pierwszy w życiu. Jak sama przyznała, po przeczytaniu 3 dramatów i obejrzeniu mniej więcej 5 spektakli.

W tej sytuacji mozliwe były dwa scenariusze. Albo spektakl na podstawie takiego materiału osiągnąłby spektakularny sukces i okazałoby się, że mamy do czynienia z geniuszem. Albo też, jak zresztą wyszło, puści pawia. A my, jako widzowie, z poczucia obowiązku wobec laureatki tegorocznej nagrody Nike będziemy musieli się zachwycać. Bo inaczej nie wypada.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji