Artykuły

Odrama. Dzień czeski

Odkrywanie tajemnicy teatru - o pierwszym dniu festiwalu "ODRAMA" specjalnie dla e-teatru pisze Aleksandra Konopko.

Teatr jest siłą i tajemnicą. Rodzajem magii. Takie odczucia mogą rodzić się w widzu, który ogląda gotowe przedstawienie. Jak ono powstaje? Tę najbardziej skrywaną prawdę o narodzinach dzieła teatralnego pokazuje opolski festiwal "ODRAMA". Jest to jedyne wydarzenie w Polsce i w Europie, podczas którego publiczność ogląda trzy etapy tworzenia przedstawienia: próbę czytaną, improwizację i etiudę teatralną. Na oczach widza, młodzi reżyserzy i aktorzy mierzą się z nowym tekstem dramatycznym. Odkrywają swoje metody pracy, wlane narzędzia twórcze, osobiste wizje i słabości. "ODRAMA" odrzuca kurtynę, prowadzi w kulisy. Twórcy chcą dyskutować z publicznością o młodym dramacie, o towarzyszących mu inspiracjach i problemach, o przestrzeniach, w których próbuje się odnaleźć. Stawiają pytanie o to, jaka jest współczesna dramaturgia?

"ODRAMA" jest nie tylko festiwalem odkrywania tajemnic teatru, ale przede wszystkim jest międzynarodowym festiwalem młodego dramatu polskiego, czeskiego i niemieckiego. W tym roku formuła pracy na tekstem została poszerzona o etiudy lalkarskie i pantomimiczne, po to by sprawdzić jak dalece przykładanie zróżnicowanych narzędzi twórczych do tekstu dramatycznego pozwala dotrzeć do jego rozmaitych aspektów, znaczeń i ukrytych sensów. Jest to jeszcze jedna możliwość rozwijania kontekstów interpretacyjnych i zaproszenia artysty i widza do wspólnej podróży.

Czeski sen o teatrze - wrażenia z pierwszego dnia festiwalu

ODRAMA w swoim inauguracyjnym festiwalowym dniu zaproponowała publiczności przyjrzenie się z bliska kulturze i mentalności czeskiej poprzez pryzmat dramatu Davida Drabka "Szwedzki stół". Spojrzenie na te zagadnienia nierozerwalnie łączyło się z próbą poznania i oceny kondycji i istoty współczesnej czeskiej dramaturgii. Można było podejść do tego tekstu z różnej perspektywy, co też miało miejsce na deskach opolskiej sceny. Na tekst patrzono z lekkim dystansem i "przymrużeniem oka". Dramat Drabka, jako reprezentacyjny dla współczesnej czeskiej twórczości dramaturgicznej, podzielił w opiniach publiczność: jednym się podobał, inni wyszli bez przekonania, a nawet zniesmaczeni, że dzisiejszy teatr miałby się zajmować najbardziej błahymi problemami.

Drabek postanowił opowiedzieć historię zakąsek. Rzecz dzieje się na szwedzkim stole, tak bardzo popularnym na wszelkich bankietach (także tych festiwalowych - mamy więc bezpośrednie nawiązanie do najbliższej nam obecnie rzeczywistości). Głównymi postaciami są Koreczek i nadziewana Babeczka w polewie czekoladowej, między którymi rodzi się uczucie oraz wędzony Łosoś w kawałkach z niesmakiem przyglądający się ich miłosnym zalotom. Wszystko rozgrywa się w niedługim czasie, w oczekiwaniu na śmierć - zjedzenie. To naprawdę tyle. Mimo polskiej skłonności do czytania tego tekstu jako głębokiej krytyki społeczeństwa konsumpcyjnego, sam autor podobno nawet nie sili się na taką interpretację, mówiąc, że chciał napisać po prostu "Romea i Julię" tyle, że w wykonaniu przystawek. Oczywiście tekst nasiąknie nowymi znaczeniami, kiedy poddamy go naszym interpretacjom, ale o ile doskonale zabieg ten sprawdza się w warsztatowej, otwartej formule poszukiwań ODRAMY, o tyle nie wierzę w sensowną realizację tego dramatu. Niektórych jednak "Szwedzki stół" naprawdę urzekł. Publiczność ODRAMY zdawała się doskonale bawić. Nie powinno to jednak dziwić, gdyż należy Drabkowi oddać, że historia uroczych przekąsek bankietowych nakreślona jest w oparciu o bardzo sprawnie skonstruowane dialogi, figlarną grę słów, która ten śmiech bezsprzecznie wywołuje i wciąga widza w osobliwą zabawę. Do pozytywnych elementów warto jeszcze dodać dozę zawartego w tekście absurdu i groteski, które akurat dla twórczości czeskiej są szalenie charakterystyczne. Na tym jednak należałoby zatrzymać się w interpretacji dzieła Drabka i pozwolić mu żyć swoim własnym życiem - byle jak najdalej stałego repertuaru teatrów.

Warto jeszcze zauważyć, że "Szwedzki stół" uznawany jest za pewien "wybryk", boczny nurt stałej twórczości tego przecież wysoko cenionego dramaturga. Może ten tekst jest spełnieniem czeskiego snu Drabka o teatrze, a w śnie wiadomo - wszystko może się zdarzyć.

ODRAMA pokazała dramat w kilku ujęciach, przykładając do niego różne narzędzia twórcze i próbując zmierzyć się z nim w trzech potencjalnych etapach powstawania przedstawienia. Tutaj dopiero zaczęła się festiwalowa przygoda, pojawiły się nowe jakości i wartości. Największa tajemnica teatru zaczęła być powoli odsłaniana. Okazało się, że w czasie warsztatowych poszukiwań "Szwedzki stół" może być także dość intrygującym tekstem, daje ciekawe możliwości poszukiwań.

Pierwszy etap - próba czytana wypadła bardzo atrakcyjnie. Zaangażowanie i ekspresyjne przekazanie tekstu uwypukliło przewrotną grę słów. Drugi etap - improwizacje okazał się najtrudniejszy dla twórców, a najciekawszy dla widza. Pierwszą improwizację poprowadziła Katarzyna Michałkiewicz, traktując dramat jak najbardziej dosłownie. Zupełnie odwrotnie w swojej pracy improwizacyjnej potraktował temat Paweł Passini, próbując namówić aktorów z jednej strony do porzucenia nadanej przez dramaturga formy, a z drugiej do jak najdalej idącej zabawy z nią i wszystkim tym, co kojarzy się z czeską twórczością, a co w absurdzie używanym przez Drabka również jest widoczne.

Trzecie zderzenie z tekstem - etiudy lalkarskie i pantomimiczne było czymś zupełnie nowym na ODRAMIE i być może dlatego przyniosło tyle świeżej i dobrej energii. Publiczność z wielkim entuzjazmem przyjęła doskonałą w formie etiudę lalkarską przegotowaną przez Mariolę Ordak- Kaczorowską i aktorów z Teatru Lalki i Aktora im. A Smolki w Opolu. Tekst w tym wypadku został potraktowany jedynie jako odnośnik, impuls i stworzył zupełnie inną opowieść ukazując przed oczami widza - szwedzki stół dla lalkarzy z japońskimi motywami w tle. Ostatnia etiuda pantomimiczna, której twórcą był Tomasz Dajewski dzielnie poszukiwała i zmagała się ze współczesnym dramatem. W efekcie jednak udowodniła, że obie te rzeczywistości gdzieś się rozmijają i najbezpieczniej będzie jeśli pozostaną dla siebie jedynie bardzo delikatnym odniesieniem.

Czeski dzień ODRAMY obnażył nienajmocniejszą kondycję dzisiejszego dramatu. Przykład dość osobliwy, bo czeska dramaturgia oceniana jest raczej dość wysoko. Współczesny dramat jest jednak bardzo zróżnicowany, dużo w nim rzeczy niedobrych, zbyt powierzchownych. Dla idei tego festiwalu ważna jest jednak taka różnorodność, bo ODRAMA jest po to, by dyskutować, przyglądać się, szukać i rozmawiać. A dyskusje tylko o doskonałych i dobrych rzeczach nigdy nie są tak samo inspirujące i konstruktywne, jak te o sprawach jeszcze nie do końca wypracowanych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji