Artykuły

Juliusz Cezar

W tej historii nikt nie ma czystych rąk i niczyje intencje nie są do końca szlachetne, choć wszyscy składają takie deklaracje. Szekspira fascynowała kondycja ludzka w całej swojej złożoności, a więc przenikanie się pierwiastków dobra i zła, uczciwości i podłości, przyjaźni i nienawiści. Wszyscy niemal bohaterowie Juliusza Cezara mają swoje racje „za” i „przeciw”, wszystkimi rządzą namiętności na zmianę z logiką i rozsądkiem. Tragedię Szekspira wystawił w reżyserii Jerzego Zegalskiego Teatr Śląski im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. Jest to przedstawienie czyste, klarowne i konsekwentne niemal od początku do końca w swojej formie, ale i bardzo chłodne, wręcz beznamiętne w sferze emocji. Właściwie dramat, który rozgrywa się na naszych oczach, dramat wypływający ze starć najróżniejszych uczuć i pragnień bardziej przypomina zastygłą rycinę niż konflikt żywych, miotanych sprzecznościami ludzi. Widz domyśla się, czuje, że w umysłach i sercach bohaterów aż wrze od emocji, ale przytłacza je jakaś niezwykle szczelna pokrywa, która unosi się bardzo rzadko i na krótko. Pozostają słowa, słowa, słowa. I w pewnym momencie ten dyskurs zaczyna być nużący, gdyż nie ożywia go ani specjalnie wyrazista gra aktorów, ani tempo — bardzo jednostajne i miarowe przez cały czas trwania spektaklu, ani żaden silny akcent inscenizacyjny.

Nie żądam na scenie fajerwerków ani żywych koni — jak zapewne skomentuje ktoś moje wywody — ale myślę, że po wielu minutach, w czasie których aktorzy wychodzą z lewej bądź z prawej strony, recytują swoje kwestie i odchodzą, widz siłą rzeczy nie skupia już na nich uwagi. W swoim dążeniu do prostoty a więc i wyrazistości (być może wzorem konwencji teatru antycznego) Jerzy Zegalski poszedł chyba zbyt daleko, gdyż wydobywając wszystkie niuanse tekstu i przesłania ideowego Juliusza Cezara wygładził jednak namiętności bohaterów i dramatyzm akcji. Dyskusyjna wydaje się także postać — X, komentatora wydarzeń, doradcy postaci, samego Szekspira wreszcie, który co prawda tłumaczy w jakiś sposób dystans realizatorów wobec rozgrywanego na scenie dramatu, ale nie bardzo na niej znajduje miejsce.

Tutułowy Juliusz Cezar — w interpretacji Jana Bógdoła — jest wodzem trochę zbyt miękkim, jest łagodnym jak na tyrana, ale i rola to nie najszerzej przez autora potraktowana. Podobają się w katowickim przedstawieniu dwaj przeciwnicy Cezara: Bernard Krawczyk jako Brutus i Adam Baumann jako Kasjusz. Niby podobni charakterami, a jednak nakreśleni różnymi środkami artystycznymi, pozostają na dłużej w pamięci widza. Ciekawie zagrał rolę Oktawiana Andrzej Kowalczyk, a epizod Porcji niezwykle starannie i ciepło potraktowała Maria Wilhelm.

Na koniec — choć był to niezwykle ważny i cenny składnik przedstawienia — komplementy i brawa dla muzyki Eugeniusza Knapika. Nowoczesna w wyrazie, znakomicie przylegająca (właśnie: tak) do wydarzeń scenicznych, nie agresywna ale pełna sugestii.

Scenografię do Juliusza Cezara zaprojektował Jerzy Moskal, kostiumy Danuta Knosała.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji