Artykuły

Młody widz wymaga więcej

Dzieci i młodzież to 75 procent widowni teatrów. Dwa najnowsze spektakle dla dzieci w Będzinie i Zabrzu każą zapytać, czy proponowane młodym widzom sztuki to teatr drugiej kategorii? - pyta Aleksandra Czapla w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Choć wszyscy będą się upierać, że dziecko w teatrze jest pełnoprawnym widzem, to trudno nie zauważyć, że jakość proponowanych spektakli często daleko odbiega od artystycznych wyżyn. Powraca natrętnie myśl, że jak dla dzieci, to może być taniej, troszkę gorzej i zdecydowanie szybciej. Potwierdza to raport o stanie polskiego teatru dla młodzieży przygotowany w zeszłym roku przez Centrum Sztuki Dziecka w Poznaniu. Zdarzają się jednak co pewien czas jaskółki teatralnej wiosny dla najmłodszych i to także na Śląsku.

W tym sezonie najnowsze spektakle dla dzieci przygotowały będziński Teatr Dzieci Zagłębia ("Momo, czyli przypowieść o złodziejach czasu" - na zdjęciu) i zabrzański Teatr Nowy ("Draka w tropikach ptaka i słonika"). Dziecięca publiczność w Zabrzu i Będzinie była zadowolona, jednak z punktu widzenia dorosłego widza spektakle, choć oba interesujące, wyraźnie różniła jakość inscenizacji.

Historię "Momo, czyli przypowieść o złodziejach czasu" na podstawie powieści Michaela Ende'a reżyser Marek Pasieczny potraktował z powagą. Ten spektakl jest polem scenograficznych eksperymentów Janusza Pokrywki, który w ascetycznej przestrzeni ruchomych parawanów rozgrywa spektakl wyobraźni. Abstrakcyjne pojęcie czasu i jego upływanie wymusza tu ruch sceniczny wszystkich postaci. Trafnie dobrana historia Ende'a sprawia, że można zapomnieć, że oglądamy bajkę. To już filozoficzna opowieści, w której osobnym bohaterem jest czas.

Artystycznych poszukiwań zabrakło w najnowszej opowieści Teatr Nowego. Choć tytuł prapremiery zapowiadał drakę w tropikach, ostatecznie skończyło się na konwencjonalnym przedstawieniu z morałem o tym, że kto dotrzymuje słowa i jest uczciwy zostaje ostatecznie nagrodzony. Spektakl "Draka w tropikach ptaka i słonika" w reżyserii Zbigniewa Stryja jest bajką dobrze skrojoną w barwnych dekoracjach, ale żeby zarazić młodego widza teatralną pasją, trzeba przekraczać tradycyjne granice i tworzyć inscenizacje na najwyższym poziomie (z pietyzmem, z jakim tworzy się teatr dla dorosłych), a dopiero w dalszej kolejności dbać o jej walory edukacyjne.

Zrozumiano to najpewniej w Operze Śląskiej, gdzie zapowiada się odważna premiera "Kota w butach". - Różnica między małym a dużym widzem jest tylko jedna - dziecięca widownia jest szczera i bardziej wymagająca, a to sprawia, że szczególnie trzeba dbać o przedstawienia dla niej, by były interesujące, zabawne i zrozumiałe - uważa Anna Majer, autorka scenariusza, realizacji scenicznej i choreografii "Kota w butach". Dlatego szykuje interaktywne widowisko baletowe dla dzieci i młodzieży. - Połączymy nietypowo muzykę dawną z tańcem i muzyką brake dance. Będziemy korzystać z obrazu filmowego, wciągać widzów w aktywną teatralną grę - zapowiada.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji