Artykuły

"Popas Króla Jegomości"

Przypadek to, czy raczej dowodząca fantazji dyrektora teatru, konsekwentna polityka programowa?! "Popas" po "Rewizorze" Gogola, a w głównej roli (najpierw rewizora Chlestakowa, potem króla Walezego) ten sam aktor - Zbigniew Zaniewski?

Podobny jest punkt wyjścia - pretekst dramaturgiczny obydwu sztuk, podobnie wygląda też wiele sytuacji konfliktowych. Oto bowiem, tak jak zapyziała mieścina rosyjska oczekuje przybycia mitycznego Stołecznego Rewizora, tak podkrakowska prowincja wygląda króla, Henryka Walezego, który właśnie zjechać ma tu na krótki popas. Świat francuskich manier, perfumowanych koronek, świat wykwintności i zblazowanej rozwiązłości zostaje tu groteskowo zderzony z sarmackim, rozlewnym, ale i zgrzebnym rozmachem...

Nadzieje na poprawę życia wyższe stanowisko, większe pieniądze, splendor łaski Władzy) jaką wiąże z jego przyjazdem męska część społeczności; ożywienie zmysłowe, które opanowuje panie, pragnące być adorowanymi przez eleganckiego przybysza, "księcia z bajki"... Wzajemne intryżki i przepychanki.

wyzwalające brzydkie cechy charakteru poszczególnych osób, a służące zajęciu lepszej niż bliźni pozycji wobec wpływowej osoby. Wreszcie pajacowata osobowość rzekomej Figury i finałowe wystrychnięcie maluczkich na dudka... Czyż to nie uderzające podobieństwo obydwu fabuł?

Nowohuckie spektakle, "Popas" i "Rewizor" mają jeszcze jedną wspólną cechę: obydwa są udane! Z tym, naturalnie, że humor Gogolewskiej komedii brzmi tu gorzko, sarkastycznie, natomiast "Popas", jak przystało na krotochwilę, jest po prostu kolorową, pełną rozbrajających żartów błahostką.

Nietrudno dobrze się bawić na tym trochę frywolnym i śmiesznym przedstawieniu. Zasługa to oczywiście najpierw wdzięcznego tekstu Adama Grzymały-Siedleckiego, wielkiego Człowieka Teatru, związanego z tą dziedziną sztuki instytucjonalnie (krytyk kierownik literacki teatrów) i emocjonalnie (autor sztuk teatralnych i książek popularyzujących autorów, reżyserów i aktorów, początku XX wieku) przez całe życie.

Ale tekst sztuki, jak wiadomą, ożywa dopiero w ustach aktorów i od nich ostatecznie zależy powodzenie przedsięwzięcia. A odtwórców trzech głównych ról w "Popasie" ogląda się z przyjemnością! Katarzyna Lis-Woroniecka, rezolutna i skora do miłosnych figli Małgosia; Krzysztof Wojciechowski, obdarzony wielką siłą i niewielkim rozumem, kąpany w gorącej wodzie Pietrek i Zbigniew Zaniewski, mimozowaty, chimeryczny król Walezy to postacie żywe, przekonywające i śmieszne. Rzetelnie zagrane są także pozostałe postacie.

Wadą "Popasu" jest nierówność dynamiczna. Obok wysmakowanych, bezbłędnych sytuacji (np. świetne pierwsze wejście zakatarzonego króla) trafiają się momenty nudnawe, pozbawione atmosferki farsowego rozedrgania. Błyskotliwe tempo raz po raz siada (im bliżej końca tym częściej), zwarta początkowo kaskada żartów rwie się na poszczególne, skeczowe scenki. (Być może uleczyłyby niedomogę drobne skróty?) Ale, ze skrótami czy bez, "Popas Króla Jegomości" cieszyć się będzie na pewno dużym powodzeniem tzw. masowej widowni, dla której zresztą jest przeznaczony.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji