Artykuły

"Groźba powrotu"

Daniel Christoff, 46-letni grafik, powieściopisarz i dramaturg z Wiesbaden w NRF w kameralnej sztuce, opatrzonej znaczącym tytułem "Powrót z Elby", rozpatruje wzajemny stosunek dwóch, najbliższych sobie osób, z których jedna opanowana została niewolniczą ideą wielbienia bożyszcza - ciemiężcy. Bohaterowie sztuki - podeszli w wieku antykwariusze: brat Edward i siostra Zofia zostali wciągnięci w orbitę urojeń sklepowego subiekta Maksa, który ubzdurał sobie, iż jest Napoleonem. Dramat między tymi trojgiem rozpoczął się, zanim pierwsze słowo padło ze sceny. Maks sterroryzowawszy dwójkę staruchów kazał grać im różne "role" z otoczenia swego "dworu". Wskutek "doniesienia" Zofii, która nie wytrzymała psychicznie ciężaru "zabawy", wzięty został do zakładu, gdzie przebywał na leczeniu dwa lata. Dzień jego wyjścia ze szpitala jest jednocześnie dniem akcji "Powrotu z Elby". Napięcie wzmacnia magia rocznicowej daty 1 marca - to rzeczywista przecież data powrotu Napoleona z wyspy. Maks wraca, ale nie on stanie się motorem działania. To właśnie Edward, zdegradowany, nadgorliwy urzędnik pocztowy, "przywrócony" przez Maksa do rangi napoleońskiego ministra poczty i łączności okaże się tą stroną aktywną: prowokującą i działającą. Tęsknota do ucieleśnionego mitu Władcy, Przywódcy każę mu stanąć na krawędzi zbrodni.

"Powrót z Elby" można czytać rozmaicie. Perspektywa psychologiczna zdarzenia - to nic innego, jak dobrowolna "ucieczka od wolności" pod opiekuńcze skrzydła Wodza Szansa realizacji wielkich przegranych kiedyś celów staje się znowuż "złudną rzeczywistością" potulnego szaraczka, którego istnienie od kilkudziesięciu lat było dla niego samego nieprawdą. Niebezpieczeństwo nie tkwi w szaleństwach nowych Napoleonów, ale zawiera się w akceptacji tych szaleństw przez ludzi "spokojnych" i "normalnych". I tu refleksja z niedawnej przeszłości Z procesu Eichmanna. Opinia spodziewała się zobaczyć przed sądem postać demonicznie wyjątkową. Tymczasem mieliśmy okazję oglądać starszego pana o mentalności drobnomieszczańskiego urzędnika, który rozwlekle opowiadał, ile to mu kłopotu sprawiała Organizacja transportu przeznaczonych na rzeź w warunkach wojennych

Jest w "Powrocie" jeszcze jedna warstwa interpretacyjna, intrygująca polskiego odbiorcę. To symbole i rekwizyty napoleońskie.

Idee napoleonizmu w Niemczech na początku XIX wieku zbiegły się z nacjonalistycznymi dążeniami reaktywowania cesarstwa rzymsko-niemieckiego. Herderowski termin "Volksgeist" (duch narodu) służył zarówno działalności antyfrancuskiej osławionego ministra Steina, nienawidzącego Napoleona jako "najbardziej szkodliwego Antychrysta", jak i pronapoleońskim sympatiom dzienników i gazet południowoniemieckich. a także fascynacji takich twórców, jak Goethe, Wieland, Hegel czy Jenisch. Napoleon zatem - podobnie zresztą jak i w świadomości polskiej - istnieje w Niemczech jako istotny stereotyp "władcy" opatrzony wartościującymi znakami "plus" lub "minus". Ale gdy dla nas mógł oznaczać także symbol wyzwolenia i postępu, dla Niemców był tylko wzorcem takiej czy innej struktury przyszłego własnego cesarstwa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji