Artykuły

Sprawnie, dydaktycznie, bez wdzięku

"O Babie, Rybaku i Złotej Rybce" w reż. Krzysztofa Falkowskiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

To bajka prosta i dydaktyczna. Opowiedziana sprawnie, choć szkoda, że nie ma więcej wdzięku, dowcipu, pomysłowości i plastycznej urody.

Z jednej strony skromny i szlachetny ubogi rybak, z drugiej - zrzędliwa baba, której wszystkiego mało. Chciałaby nowego koryta, potem lepszej chaty, dworu, królestwa i w końcu władania całym światem. I rybka spełniająca życzenia. Życzenia baby, bo rybak nie ma żadnych pragnień, aż do finału, w którym wreszcie, ku wyraźnej uldze rybki, mówi, że chciałby, aby było jak dawniej: uboga chata, zrzędliwa baba i stare zniszczone koryto. Jest jeszcze drugi wątek - opowiadana za pomocą kolorowych obrazków historia chłopa, który złowił cudownego szczupaka. Dzięki niemu mógł jeździć na piecu jak na saniach, ucztować z carem i zostać mężem jego córki. To on jest wzorem dla baby, tyle że jemu jakoś lepiej się powiodło, bo nic o jego smutnym końcu nie słychać. No cóż, mężczyzna robiący karierę to okaz bardziej naturalny niż pnąca się ku władzy kobieta. Przynajmniej w ludowych bajkach.

Cała historia opowiedziana jest sprawnie i szybko - uboga chałupka zmienia się w bogatą (niewiele się zresztą od siebie różnią), w kolejnych scenach, wraz z osiąganiem kolejnych stopni zamożności, baba rośnie jak na drożdżach i zmienia wygląd. Z małej i pękatej laleczki w wielką lalę z blond warkoczem, a na końcu, gdy już jej ambicja sięga zenitu, ukazuje się w postaci prawdziwej, żywej aktorki ("Jaka śliczna!" - westchnęła siedząca za mną dziewczynka, nie zwracając jakoś uwagi na to, że baba stała się nie tylko śliczna, lecz też bardzo zła). A rybak cały czas jest małym drewnianym staruszkiem o bosych nóżkach i poczciwej twarzy.

Scenografia jest kolorowa, ale niezbyt urodziwa ani pomysłowa. Jedyne momenty, w których działa magia lalkowego teatru, to te, gdy w ciemności i przy szumie morza płynie w powietrzu łódka z wiosłującym rybakiem. Dużo tu muzyki, śpiewania, aktorzy ubrani w rubaszki i papachy tańczą żwawo i skocznie, ale inspiracje rosyjskim folklorem są śladowe. Raczej panuje tutaj tzw. ludowość ogólna. Ze spektaklu można wynieść morał (poprzestawaj na małym, nie pchaj się wyżej, zwłaszcza po trupach), lecz nie przeżycie estetyczne.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji