Artykuły

Kukiełki w TV

LESZEK PUŁKA: Wybrał Pan tekst ma­ło znanej autorki.

ZBIGNIEW Lesień: Przeczytałem go w "Dialogu". Wśród nielicznych tekstów spośród współczesnych dramatów to była literacka perełka. Bohaterowie mówią w "Farrago" językiem prawdziwym. Na domiar dobrego każda z postaci mówi inaczej.

Pomysł i temat nie wydały się Panu bła­he?

- Temat był frapujący. Po pierwsze z mo­jej "działki". Bo to aktor dostaje się do nie­ba, gdzie spotyka niewidzialnego Eksce­lencję i Piotra Klucznika. Przed nimi mu­si zdać sprawę z własnego życia. To nie jest rzecz banalna. Po drugie Lidia Amejko sprawiła, że zostałem reżyserem. Najpierw chciała, bym zagrał rolę tytułową, czyli Wiktora Farrago. Kiedy zacząłem opowia­dać, że chciałbym znaleźć reżysera, który by to zrobił tak, jak ja chcę to zrobić, po­wiedziała: - To niech pan reżyseruje.

Farrago jest zdumiony, gdy spotyka świat bez mediów.

- W moim przedstawieniu sprawa dzie­je się w telewizorze. Po wypadku, po oc­knięciu się w niebie Farrago pyta: - Co wy telewizora tu nie macie? Więc ja uj­rzałem ten świat tak, jakby oni wszyscy byli kukiełkami w gigantycznym telewi­zorze. Media poruszają nas z tak wielką siłą, tak wielki wpływ mają na nasze ży­cie, że manipulują nawet tak ogromnym autorytetem, jak Ekscelencja.

Ale "Farrago" jest jednak żartem sce­nicznym?

- Oczywiście to jest żart. Ale nie przy­wiązuję wagi do słowa żart, bo tam jest wiele rzeczy takich, nad którymi warto się zastanowić. Nie chciałem z tego zro­bić dowcipasów, chodziło mi o moment przemiany Farrago. W wielkim monolo­gu, kiedy on sam odkrywa, z czego tak naprawdę składa się jego życie, co je kształtuje - mówi, że jak nawarstwiamy siebie przez całe życie, takimi będziemy Dlatego lubię się spotykać z mądrymi ludźmi, bo jak umrę, to będę mądrzejszy. Tam, dokąd pójdę, może mi się to przydać.

Myślał Pan o pra­premierze...

- Nie zdążyliśmy. Ubiegł nas teatr kali­ski. Mnie bardzo na tym zależało, by tekst wrocławianki zrealizował wrocławski te­atr. By była to prapre­miera. Oprócz Wojciecha Jagielskiego, który napisał muzykę, "Farrago" przygotowali wrocławianie. Nie udało się. Teatr im. Bogusławskiego poka­zał rzecz zupełnie odmienną od naszego spektaklu. Będzie okazja do porównań.

Kobieta-dramaturg, czy to Pana zdzi­wiło?

- Nie. Lidia Amejko to wielki talent. Ale gdybym nie wiedział, że autorka jest ko­bietą, to z samego tekstu bym się tego nie domyślił.

Bohater gra w filmach akcji. Maciej To­maszewski nie jest typowym aktorem takiego kina. Więc dlaczego on?

- Nie chciałbym być tak zrozumiany, że jakoś ustawiam Maćka Tomaszewskiego pod tę postać.

Farrago jest zepsuty przez kino akcji i przez fanów kina akcji. On jest po pro­stu upojony sukcesem, który tak napraw­dę nie jest żadnym sukcesem. I jeśli mó­wimy o wartościach kultury, to odniósł sukces zerowy. Farrago otacza tania po­pularność nocnych barów i kolorowych okładek. Jest dość beztroskim gwiazdo­rem, który przede wszystkim rozdaje au­tografy. Nie tyle ma szansę na zmianę oso­bowości, co na oderwanie się od zepsu­cia.

Maciek nie gra w kinie jak Cezary Pa­zura, ale znakomicie rozwiązuje zadanie aktorskie. Aktor, by grać bohatera kina akcji, nie musi być bohaterem, lecz do­brym aktorem. I Maciek robi to przyzwo­icie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji