Artykuły

„Fantazy” fantazji i realizmu?

Tak skomplikowany, wspaniały w swym bogactwie utwór Juliusza Słowackiego, jak Fantazy wymaga we współczesnym teatrze niemało odwagi. Byle filolog (sam jestem takim) czuje jednak pokorą wobec wielkiego dzieła Juliusza Słowackiego i chociaż nie czyta utworów romantycznych na klęczkach, to ciągle jednak czuje wielkość dzieła, które jawi się przed naszymi oczami ciągle na nowo. I ciągle się w nim odnajduje sprawy nowe, bo przecież patrzymy na dramaty Słowackiego, Szekspira, Mickiewicza, Calderona przez pryzmat naszych dni. Czyż mam przypominać żywe kury plączące się w jednej z krakowskich inscenizacji Fantazego, czyż mam przypominać dywagacje na temat Majora, który stawał się dla niektórych zwolenników swoistego realizmu wcieleniem przyjaźni polsko-radzieckiej? Tymczasem wszyscyśmy wiedzieli dobrze, co napisał Juliusz Kleiner o Fantazym.

„Zmagające się od lat kilku tendencje realistyczne Słowackiego doszły w tym utworze do szczytu. Poeta dawał wycinek współczesnej rzeczywistości społecznej, niemal obraz obyczajowy. Podłożem akcji czynił przemianę ekonomiczną: ruinę majątkową wielkiej szlachty. Ruina owa sprawia, że hrabiostwo Respektowie, nie licząc się z uczuciami córki dla bohatera — sybiraka, chcą ją wydać za bogatego konkurenta… W Fantazym pieniądz wysuwa się na plan pierwszy jako motor akcji — niby na podobieństwo roli, którą gra wówczas we francuskiej powieści realistycznej. Ale realizm Słowackiego nie stosunki społeczne i ekonomiczne brał za temat istotny. Był to realizm psychologiczny. Tworzył on postaci naprawdę tryskające życiem, a triumfy osiągał w charakterystyce drobiazgowej i ostrej diagnozie chorych dusz romantycznych”. (Juliusz Kleiner, Włodzimierz Maciąg Zarys dziejów literatury polskiej, Ossolineum 1974 wyd. II, str. 307–308).

Wielki z Trójcy Romantycznej — realistą. Jest to teza prezentowana w wielu podręcznikach i przez wielu profesorów. Rosnąca ironia w Beniowskim, antyromantyczne akcenty owego poematu, sarkazm, rewizjonizm historyczny wielkiego twórcy skupiają się w Fantazym na kształt splątanego drzewa wątków, sytuacji, zarysowanych do końca lub tylko szkicowo. Teatr Ludowy w Nowej Hucie dał tę sztukę w reżyserii Mikołaja Grabowskiego, ze scenografią Jacka Uklei i muzyką Józefa Rychlika. Spektakl ambitny, zamierzenia szczytne, realizacja nie zawsze odpowiadająca samej istocie utworu, chociaż w wielu fragmentach dobrze świadcząca o wykonawcach.

Oczywiście na plan pierwszy wysuwa się postać tytułowa, zresztą jako tytuł w gruncie rzeczy dowolnie wymyślona przez wydawców-filologów, bo przecież wiadomo, że Fantazy jest również Nową Dejanirą (ten ostatni człon tytułu nawiązuje do mitycznego porwania żony Herkulesa przez centaura Nessosa, co się odbija przez komiczne porwanie dokonane przez Kałmuka…) Hrabiego Fantazego Dafnickiego gra Zbigniew Zaniewski. Gra postać fircyka w zalotach, żartownisia, wpada w ton błazeński. Fantazy przecież jest panem, przecież Słowacki budując tę postać przez zderzenie paradoksów romantyczno-realistycznych sięgał po satyrę, a ta nie zawsze oznacza błazenadę. Zastanawiam się czemu Grabowski pozwolił Zaniewskiemu na takie przedstawienie postaci Fantazego? Przecież wstrząsająca scena śmierci Wołdemara Hawryłowicza, starego majora rosyjskiego w wykonaniu Ireneusza Kaskiewicza, sięgała w przedstawieniu nowohuckim istoty dramatu, sarkazmu, satyry i obyczajowej, i społecznej, i politycznej. Kaskiewicz stworzył najciekawszą postać wieczoru: wchodzi w dwór hrabiego Respekta, w tę błyszczącą nędzę ziemianina-zesłańca jakby ostrożnie, jakby z innego świata. Stawał się osobą dramatu. Zaniewski już od pierwszego wejścia na scenę wespół z Andrzejem Franczykiem spadał na dwór Respekta niczym jastrząb. Jego zamierzone wyraźnie dążenie do stworzenia postaci o ostro zarysowanych konturach przemieniło się w pokazywanie Klubu kawalerów Bałuckiego. Bez obrazy dla tego ostatniego. Ale też to jest inna parafia. Parafiańszczyzna w dziele Słowackiego została zaatakowana frontalnie i nie można jej wyłamać z tej osi istotnego konfliktu Respektowie — Jan zesłaniec — Fantazy — hrabina Idalia. Wierny sobie Major zyskuje w powściągliwej grze Kaskiewicza wymiar potężnego symbolu. W tym samym tonie gra Krzysztof J. Wojciechowski Jana zesłańca. Podobnie — Tadeusz Szaniecki jako hrabia Respekt, Krystyna Rutkowska jako Respektowa, Ewa Sąsiadek i Barbara Szałapak w rolach Dianny i Stelli. Tu Grabowski poprowadził rzecz całą (z przytoczonym wyjątkiem Zaniewskiego) na zasadzie jakby pastelowej. Kolorów tego obrazu nie wzmacniał, przecież tę atmosferę ziemiańskiej siedziby, owych popędzań i pohukiwań, owego poczucia anachronicznej śmieszności i wzniosłego patriotyzmu polskiej szlachty zbudował w oparciu o oszczędny gest, przyzwoitą dykcję i dobry kostium wymienionych aystów. Swoje zadania w tak usytuowanym świecie szlacheckim podobnie spełnili Zdzisław Klucznik w roli księdza Logi, Małgorzata Bielska jako Helenka. Jerzy Hojda jako Lokaj, Krzysztof Górecki, Zbigniew Horawa i Zbigniew Samogranicki w rolach Kałmuków-żołnierzy oraz Tomasz Poźniak w roli Kajetana. Hanna Wietrzna w roli hrabiny Idalii zaskoczyła mnie świetnie pokazaną metamorfozą. Przemienia się ona z rozhisteryzowanej baby w prawdziwą damę. Wyraźny dystans aktorki do kreowanej postaci przydałby się wprawdzie innym, no ale wtedy wszyscy musieliby zagrać coś w rodzaju opowiadania… Gombrowicza. On też tak uciekał od Polski, od siebie i potem wpadł w sidła i polskości, i swoich własnych europejsko-światowych mitów.

Muzyka Józefa Rychlika nieco uproszczona, operująca kontrastem brzmieniowym, źle korespondowała z pomysłami scenografa mymi Jacka Uklei. Scenograf ten bardzo wyraźnie odczytał Fantazego, jako dramat demaskacji. Stąd wnętrza salowe, scena nad stawem cmentarna, mieściły się w naszych wyobrażeniach (które wynieśliśmy przecież i z lektur, i z ilustracji do tych lektur, i z innych inscenizacji) o czasach po powstaniu listopadowym. Słowacki był czujnym obserwatorem polskiego procesu historycznego. Jego Fantazy jest dowodem owej czułości poetyckiej, patriotyzmu niekłamanego, oddanego rzeczywistej Polsce. Ona mieszkała w duszach i zwariowanego Fantazego, i hrabiego Respekta, i emigrantów paryskich. Lud upomniał się nieco później o swoje prawa — nie mogę się od tej uwagi uchylić, ponieważ ciągle mam w uszach polemikę Słowackiego z Krasińskim i to zdanie „Podług ciebie mój szlachcicu…” No, ale to było później. Fantazy jednak zapoczątkował drogę do innego, niż tylko samouwielbienie, odczytania naszych dziejów ojczystych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji