Gdańsk. Po castingu dla kobiet odważnych w Wybrzeżu
Przyszedł mąż na obiad, a ja mówię, bardzo cię przepraszam kochany! Idź na pizzę, bo ja jadę na casting - opowiada pani Danuta koleżankom czekającym przed drzwiami na widownię.
Komunikat o tym, że teatr Wybrzeże poszukuje kobiet gotowych do wyrazistych, niekonwencjonalnych działań scenicznych oraz nie mniej zdecydowanej pań w wieku 40-70 lat o wyjątkowo obfitych kształtach wzbudził spore zainteresowanie.
- Nie stresuję się, bo nie mam nic do stracenia. Usłyszałam rano w radiu komunikat. Pomyślałam& jeszcze się mieszczę, bo mam dopiero sześdziesiąt sześć lat - mówi pani Danuta.
- Mnie skusiła przede wszystkim przygoda, ale i chęć zarobienia pieniędzy - dodaje Maria Wolska. - Jestem renciską. Może się uda.
Tymczasem na scenie kandydatki opowiadają o sobie. Krystyna Jacyna sekretarka z Muzeum Narodowego (dziś emerytka) przyszła, aby przeżyć coś nowego.
- Całe życie chciałam być aktorką. Śpiewałam i tańczyłam w zespole. Kuba Wojewódzki to przy mnie pikuś. Ja jestem artystka - żartuje.
Na scenie choreograf Filip Szatarski pokazuje, skąd wyruszyć i co zrobić.
- Idziesz od sznurowni, tej ściany ze sznurkami - woła reżyser - Patrzysz na nią! Proszę nic nie rób dłońmi. Po co tymi dłońmi tłumaczysz?
Zadania coraz śmielsze. Trzeba rozpleść włosy partnerce, wykazać zainteresowanie, pogłaskać.
- Kobieta z kobietą to jest do przyjęcia. Oglądam się za piękną na ulicy, bo jest co podziwiać - wyznaje odważnie jedna z pań.
Wśród czekających sporo puszystych kandydatek na gwiazdę.
- Może śmiesznie to zabrzmi, jestem dietetykiem, odchudzam ludzi, ale sama niestety mam problemy z tuszą. Przyszłam z siostrzenicą - mówi Barbara Oses.
- A ja chcę sprawdzić swoje siły. Świat jest dla wszystkich, także dla puszystych - dodaje siostrzenica Joanna Krępa
Kto wygrał casting, zobaczymy na premierze sztuki "Księżna D'Amalfi". Wstępnie wybrano 19 pań, z 40 chętnych.