Artykuły

"Studio" bez Szajny

Twórca warszawskiego Centrum Sztuki STUDIO, Józef Szajna, zapowiedział, że w marcu br. przechodzi na emeryturę. Kierowana przezeń placówka znalazła się w zaskakującej i niebezpiecznej sytuacji. Czy znajdzie się ktoś, kto potrafi przejąć po Szajnie wszechstronne obowiązki animatora interdyscyplinarnego Centrum? Czy uda się utrzymać wysoki poziom artystyczny i międzynarodowy prestiż placówki?

Koncepcja ośrodka, skupiającego w sobie wszystkie rodzaje nowoczesnej ekspresji artystycznej, łączącego ściśle

teatr z plastyką i muzyką

rodziła się długo i niełatwo, dopiero w 1980 roku zamieniając się w wymarzone przez Szajnę Centrum. Imprezy STUDIA wrosły już w życie kulturalne kraju, zyskując oddźwięk daleko poza jego granicami. Odejście Szajny musi więc szczerze niepokoić. Nie można dopuścić, by idea Centrum została zaprzepaszczona, by rozpadł się zespół aktorski - specyficzny, wrażliwy na poetykę awangardy, umiejący traktować swe warunki psychofizyczne, i umiejętności odmiennie, niż to jest przyjęte w pozostałych warszawskich teatrach.

Trzeba także pamiętać, że Szajna to nie tylko reżyser i scenograf, malarz i grafik, ale także teoretyk teatru, potrafiący pewną ręką prowadzić nie tylko teatr, ile tętniący życiem awangardowy instytut sztuki, jedyne w Warszawie miejsce, gdzie sztuka nowoczesna nie jest eksponowana, czy pokazywana, lecz żyje, zmienia się, prowokuje, ściągając liczne grono sympatyków, przede wszystkim młodzież.

Odejście Szajny stawia dalszą działalność Centrum pod znakiem zapytania. Póki co w połowie marca ma się odbyć pożegnalny benefis dyrektora Szajny. Wystawie dorobku plastycznego towarzyszyć będzie przegląd jego najwybitniejszych przedstawień. Połączone to zostanie z obchodami 10-lecia Teatru Studio i 60 urodzinami jego twórcy.

Z tej okazji warto może przypomnieć, że Józef Szajna objął dyrekcję Teatru Klasycznego w sezonie 1971/72, przemianowując go na Teatr - Galerię Studio.

Były więzień obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu i Buchenwaldzie umiał Szajna przenieść sprawy sztuki w wymiar przejmującej i angażującej wewnętrznie prawdy o świecie i kondycji człowieka. Jak celnie wyraził to recenzent londyńskiego "Daily Telegraph": "Geniusz Szajny potrafił stworzyć piękne wśród strachu i okropności".

Świat i Polska docenili miarę talentu i znaczenie artysty. Jest on honorowym człowiekiem wielu organizacji artystycznych i naukowych, profesorem Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Jego imieniem nazwano teatr w Port Jefferson (USA). On sam zapytany o okoliczności przejścia na emeryturę, mówi "Mam poczucie, że zamknąłem pewną myśl. Spełniłem swoje przeznaczenie w Warszawie tworząc Centrum Sztuki STUDIO. Teraz pragnąłbym wrócić do malarstwa i do pisania, które ostatnio zaniedbałem".

Niełatwo jednak myśleć o przyszłości STUDIA. Władze kulturalne stolicy chcą kontynuować ideę Centrum Sztuki jako interdyscyplinarnego ośrodka inspirującego rozwój nowoczesnej plastyki, teatru, muzyki. Trzeba podtrzymać działalność istniejących tu Galerii i Muzeum Sztuki Współczesnej, Polskiego Towarzystwa Muzyki Współczesnej, Studium Scenografii ASP.

"Centrum Sztuki musi być kulturotwórcze - mówi Józef Szajna, musi dawać widzowi więcej, niż ten widz posiada. Dlatego na moje miejsce powinien przyjść ktoś, kto nie potraktuje tego jako stanowiska, ale jako swoją artystyczną ambicję".

Ważną sprawą jest więc utrzymanie charakteru Centrum

proponującego ideę narracji wizualnej w teatrze jako alternatywę dla tak rozpowszechnionego u nas, a przeżywającego przecież wyraźny kryzys, teatru aktorskiego.

Kierując się tą myślą sam Józef Szajna proponuje na swego następcę w dziedzinie teatru Jerzego Grzegorzewskiego. W rozważaniach na temat przyszłości Centrum Sztuki STUDIO nie powinno zabraknąć tego nazwiska. Ostatnie dokonania Grzegorzewskiego pozwalają poprzeć tę kandydaturę. Natomiast nadal otwarty pozostaje problem dyrektora generalnego, który potrafiłby zagwarantować dalszą różnorodną i inspirującą działalność pozostałych komórek Centrum.

Cokolwiek postanowią stołeczne władze w tej mierze, wydaje się jasne, że trzeba będzie zachować w żelaznym repertuarze Teatru najwybitniejsze realizacje Szajny, takie jak "Replika" czy "Dante", zaś jego samego starać się zatrzymać w orbicie Centrum Sztuki. Nie możemy wszak dopuścić, by artysta tej miary zniknął z życia kulturalnego kraju. Jest nam potrzebny. Tu, w Teatrze STUDIO, winna się odbyć zapowiadana przez niego prapremiera "Sądu Ostatecznego", a podczas tegorocznego sezonu Teatru Narodów w Sofii, a scena ta powinna pokazać zaproszone przez organizatorów spektakle - "Replikę" i "Cervantesa".

W oczekiwaniu na nowe inspiracje płynące ze STUDIA i na nowego dyrektora warto przypomnieć motto pierwszego widowiska, z jakim wystąpił Szajna po objęciu dyrekcji warszawskiej sceny ("Witkacy"). Mówił wtedy słowami Stanisława Ignacego Witkiewicza: "Na razie chcemy tylko podkreślić to twierdzenie, że w najbardziej potężnych, tragicznych lub wzniosłych chwilach w rozwoju narodów i społeczeństw nie należy zapomnieć o sztuce, bo ze wszystkich przemijających wartości na naszej planecie ona okazała się najtrwalsza".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji