Artykuły

Z Reduty

Omawiając widowisko, które ukazano nam onegdaj w Reducie należy ściśle oddzielić od siebie dwa zasadnicze czynniki, które złożyły się na całość sztuki, jako utworu scenicznego, a mianowicie: I. inwencję autora, II. inwencję teatru (reżyserja, inscenizacja, gra zespołu). Rozdział ten konieczny jest w tym celu przede wszystkiem, by uzyskać możliwie objektywne stanowisko w ocenie pracy i wysiłku twórczego każdej ze stron. Niejednokrotnie bowiem zdarzało się (np. w Teatrze Narodowym), iż sztuka, sama przez się banalna, jeśli nie bezwartościowa, jako utwór poetycki zyskiwała powodzenie dzięki mistrzowskiej obsadzie ról. Stała na scenie mocą kreacji aktorskiej. Natomiast rzadkie niezmiernie są wypadki, by teatr sztukę naprawdę wartościową położył wskutek własnego niedbalstwa lub niechęci. Stąd wniosek, iż w wypadkach debiutu autora dramatycznego pilnie należy uważać na to, co jest jego zasługą, a co - sceny, na której dano mu możność ukazania swego dzieła.

Autorka "Snu" przedsięwzięła zadanie niezmiernie trudne i odpowiedzialne, postanowiła stworzyć rzecz, nie mającą w formie nic pokrewnego z dotychczasowemi formami dramatycznemi. W tym celu po tworzywo sięgnęła w dziedzinę widzeń sennych, gdzie nie obowiązuje już żadna konstrukcja i konsekwencja działania ludzkiego, gdzie życie przestaje być życiem, a śmierć śmiercią nie jest. Dała siedem przekrojów majaczącego mózgu, pozbawionego aparatów kontrolujących świadomości, woli i pamięci. Oddała myśl we władzę igraszek nonsensu. Powstała rzecz, pozbawiona fabuły scenicznej - w zwykłem tego słowa rozumieniu, pozbawiona ciągłości akcji i skondensowanej treści. Nie znaczy to, by "Snu" nie można było streścić: dziewczynka, której się śni, dowiaduje się od tajemniczego wysłańca, iż musi ocalić Polskę od czarnych wojsk, które mają wejść do Warszawy. W tym celu powinna rzucić naręcz czerwonych kwiatów na pomnik księcia (z pewnością Józefa Poniatowskiego). Dostaje od wysłańca złoty dukat na kupno tych kwiatów i wyrusza w drogę.

W tej drodze przeszkadzają jej różne upiorna zjawy, których sprężyną jest zielony pajac, który powinien wisieć na lampie. Pięć środkowych obrazów "Snu" jest wyrazem tych daremnych zmagań się dziewczynki z koszmarnemi przeszkodami. Wreszcie gubi pieniądz, wojska czarne opanowują miasto, ale ktoś (dawniejszy wysłaniec) przesuwa wskazówki jakiegoś zegara na balu i słychać, że książę sunął z pomnika i za chwilę rozgromi czarne wojska. W tym momencie dziewczynka się budzi i - następuje koniec snu, jako takiego i jako sztuki.

Gdyby napisać to zamiast w formie dramatycznej w formie powiastki, mogłaby powstać wcale niezła fantazja poetycka, o tyle lepsza, o ileby czarne (musowo czarne) wojska, czerwone (koniecznie czerwone) kwiaty i złoty (jakżeby inaczej) dukat, które niczego nie symbolizują w gruncie rzeczy, a są dość zużytemi w założeniu rekwizytami baśniowemi zastąpić innemi elementami. Ale ten stenogram snu zrealizowano na scenie. Powstała wtedy rzecz interesująca, piekielna i męcząca, męcząca tymbardziej, iż widz ani rusz nie chce zadowolić się zapowiedzią, że "wszystko to jest bez sensu", ale na gwałt poszukuje jakiegoś sensu, morału, sentencji, skutku, rozwiązania, do czego przyzwyczajano go w teatrze od czasu Ajschylosa. Weźmy taki przykład: ktoś układa rebus pięknie narysowany i mówi: "zgadujcie!" Siedząc za biegiem jego rysunku prędzej czy później, czasami już w połowie drogi, znajdujemy treść. Mamy satysfakcję za swój wysiłek. Ktoś inny narysuje rebus - i mówi: "ten rebus nie ma żadnego sensu, nie zmierza do niczego, jest to rebus sam w sobie, czysty rebus. Patrzcie się". Nie, nie będziemy patrzeć, bo poco? W naszem pojęciu jest to rysunek lub ornament, ale nie rebus. Rebus musi posiadać znaczenie...

Otóż takim rebusem, który jest tylko ornamentem jest utwór p. Kruszewskiej. To nawarstwienie pewnej treści, które wyżej zebrałem jest w gruncie rzeczy przypadkowe i jako poezja bardzo problematycznej wartości. Jest ono równie przypadkowe jak ta scena z matką dziewczynki w czwartym obrazie, wstawka liryczna całkowicie zbędna i psująca napięcie grozy, którą reżyserja wydobyła w tej scenie.

Utwór ten dla autorki, rozpoczynającej dopiero swą pracę twórczą, jest bardzo niebezpieczny. Jest on podobny do ślepego toru, na który raz tylko można wjechać. Niema stąd ani drogi, ani perspektywy naprzód. Jest to skostnienie inwencji, po którem nie pozostaje nic innego, jak wrócić na to miejsce, gdzie się było przed napisaniem tej rzeczy i szukać innej drogi, szukać tymbardziej, iż nie ulega wątpliwości ani talent, ani kultura literacka autorki "Snu", którą skusiła efektowna, niezwykła, ale nader krótka droga.

Jeżeli z kolei zwrócimy uwagę na to, co zbudowała dookoła tego utworu inscenizacja Reduty, to będziemy musieli przejąć się praw-dziwem uznaniem i podziwem. Prostemi stosunkowo środkami wydobyto na scenie nastrój iście upiorny i wstrząsający. W ciągu długich siedmiu obrazów ani na chwilę napięcie grozy się nie załamywało. Jeżeli nie osiągnęło ono apogeum, to wina autorki, która od razu od pierwszej sceny wzięła ton tak mocny. że nie mogło być mowy o dynamicznym rozwoju impresji. Z jej też winy groza ta wyładowywała się w próżnię, gdyż to, co jest środkiem działania sztuki nigdy nie powinno i nie może być jej ostatecznym celem. Grając na nerwach musi ona uderzać w jakiś regjon duszy lub serca.

Do najpiękniejszych scen zaliczyć można bez wahania obraz trzeci, gdzie przechodzą widma poległych żołnierzy. Opracowano go z wielkim taktem artystycznym, nie chybiając w osiągnięciu wrażenia ani o włos. Znakomicie też opracowano obraz piąty, owe "biuro" we wklęsłem zwierciadle majaczeń sennych. Ogólnie można powiedzieć, że całość widowiska miała charakter całkowicie jednolity i sharmonizowany.

Centralna postać dziewczynki, której się śni, zużywająca masę paliwa nerwowego i równorzędna figura pajaca, który powinien wisieć na lampie-były skończonemi w swoim rodzaju kreacjami artystycznemi. Jakąż satysfakcją byłoby ujrzenie ich w którejś z opowieści Hofmana! I muzyka-głęboka, mocna-spełniła tu swe zadanie...

Reasumując wrażenia notuję; walne zwycięstwo Reduty w chybionym debiucie dramatycznym utalentowanej poetki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji