Artykuły

Polubić Dulską!

Na pewno nie jest to spektakl nudny? Młoda publiczność nie śpi, nie słychać gwizdów ani tupania. Zawodówki i licea zgodnie wywołują aktorów do bisów i finałowy kankan przy takim aplauzie - wypada brawurowo.

- Szliśmy do teatru - słychać w foyer, a tu taka niespodzianka: show, kabaret.

Ta musicalowa Zapolska, do której dopisano piosenki i śmiałe układy choreograficzne, mieści się w pewnym sensie w stylistyce teatru Hanuszkiewicza, w jego osobliwym stosunku do wieszczów romantycznych. Przed laty, w Teatrze Narodowym przydawał on wielkiej poezji -hondy ("Balladyna"), drabinę ("Kordian") i młodzieżową muzykę współczesną.

Wydaje się jednak, że w tamtych przedstawieniach o coś chodziło. - O sprawę narodową, wówczas tabu. Dziś takim tematem tabu jest seks - tłumaczy Hanuszkiewicz w wywiadzie.

Więc w płockiej "Dulskiej" wszystko jest o ten erotyzm oparte. Nawet Mela, w sztuce Zapolskiej - "cielątko", tu - z rumieńcami - nie z powodu choroby, lecz erotycznych snów; nawet safanduła Felicjan (dobra rola Henryka Błażejczyka) jest widocznie zainteresowany miłosną aferą syna i doskonale orientuje się we wszystkim, co się w domu dzieje. W finale ma on swoje wielkie trzy minuty -otoczony wianuszkiem roznegliżowanych pań zaskakuje popisowym solo - "Kobiety znam, niejedną noc spędziłem w kręgu dam". Sąsiadka - też truła się z powodu zdrady męża, Zbyszko bierze się do wszystkich, a radczyni Juliasiewiczowa "przyjmuje" w domu.

Hanka - w wykonaniu Małgorzaty Fijałkowskiej jest nie tyle kuchtą, co prowokującą, zmysłową pomocą domową, która pije wódkę prosto z butelki, jak wyrafinowana artystka i wyciągając ręce po pieniądze sama decyduje o swoim losie.

Wódka określa również status społeczny Tadrachowej, ale podobnie tę postać zarysowała

Zapolska. Natomiast Jadwiga Bogusz przydała swojej interpretacji wyrazisty rysunek psychologiczny, począwszy od postawy wyrachowanego czekania poprzez tłumiony gniew, leciutką drwinę i wreszcie - odzyskaną za pieniądze - godność.

Trudną rolę Zbyszka zagrał Krzysztof Bartłomiejczyk przekonując o swoim młodzieńczym zabłąkaniu, czasami buncie, w efekcie - kompromisie. Fijałkowska i Bartłomiejczyk prezentują ponadto spore umiejętności taneczne i wokalne, nagradzane owacyjnie przez widownię.

W tak zarysowanym towarzystwie Dulska jest niemal anielska. Pewna pani westchnęła, iż chciałaby ją mieć za synową. Dziwi komentarz Hesi (Hanna Zientara) - wicher przeleciał, a skontrastowane, w zamyśle autorki, gadulstwo żony i milczenie męża, wydaje się przesadzone. Tytułowa bohaterka udała się bardzo Grażynie Zielińskiej. To Dulska zaaferowana, troskliwa, czasami smutna, jeśli nie wyjdą zamierzone plany. Chwilami odczuwamy jej niedosyt na scenie. Forma, którą obrał Hanuszkiewicz ogranicza chyba jej możliwości aktorskie. Za mało pola do popisu, za mało solówek. Xymena Zaniewska ubrała Dulską wcale ładnie, inaczej niż tradycja teatralna: suknia z białym kołnierzykiem, niezły szlafrok, toczek z epoki. Eleganckie acz śmiałe toalety nosi Juliasiewiczowa (Magda Bogdan). Tolerancyjna dla swego jedynaka, świetnie prowadząca dom, oszczędna Dulska jest prawie postacią pozytywną. Tylko ją pokochać.

Scenograf - Mariusz Chwedczuk wyczarował na scenie otwartą, poszerzoną aż o pierwsze rzędy krzeseł, przestrzeń salonu mieszczańskiego i nie tylko, co sugeruje ciepła czerwień aksamitu - przestrzeń podzieloną światłem małych kabaretowych lampek. Jedynymi sprzętami są kanapa i trzy łóżka z pierzynami - główne miejsca gry. Co raz ktoś tam włazi i wyłazi.

W epilogu premierowego przedstawienia jego autor, nie reżyser, odśpiewał i odtańczył swoją solową partię. By uprzedzić malkontentów przeczytał także i skomentował fragmenty niedobrych recenzji - "produkcja pożal się Boże, reżyser uważa nas za durniów" ...i dalej w tym guście. Przytoczył również nazwiska wielkich teatru, którzy się publiczności nie podobali.

Ja opisawszy chociaż trochę odświeżoną, rozerotyzowaną "Dulską" może nie narażę się na zarzut pruderii. Nie jest to jednak "mój" teatr. A może taka inscenizacja to znak czasu? Teatr końca wieku, w którym dozwolone jest wszystko? Niestety, inne ongiś miała zadanie muza Melpomene. Czy musi schlebiać dzisiaj odmienionej publice, ukształtowanej przez niedobrą literaturę i złe filmy, czy pozostać sztuką elitarną z pustoszejącą widownią?

Swoją płocką, trzecią z kolei musicalową wersję "Dulskiej" na podstawie "Moralności pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej, uznał Hanuszkiewicz za najlepszą komplementując (zasłużenie) płocki zespół realizatorów. I jak Zapolska, doprowadził atmosferę naszego życia teatralnego do stanu wrzenia. A jak mówi profesor Raszewski - w historii teatru młoda materia teatralna rodzi się dopiero w gorączce sporu, a najszlachetniejsze kruszce - nawet powyżej tej temperatury. Oby!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji