Artykuły

Nie "najgorszy" spektakl półwiecza

Dulska" Hanuszkiewicza może budzić kontrowersje. Bije w dotychczasowe inscenizacje dramatu Zapolskiej i w jego interpretacje. Ja się cieszę, że ją zobaczyłam.

Pierwsze wrażenie po premierze - Hanuszkiewicz wie, jak robić teatr, wie, czym zwabić publiczność i co jej zaproponować, żeby wychodziła z teatru bez poczucia zmarnowanego czasu.

"Dulska" jest musicalem. Oprócz tekstu Zapolskiej mamy piosenki Feliksa Forbert-Kaniewskiego i Marcina Sosnowskiego, które wnoszą w treść dramatu dodatkowe znaczenia. Na przykład niewinna i chorowita Mela w rozmarzeniu śpiewa: "... spod mej ręki to drżenie daje mi ukojenie...". Erotyzmu, takiego podskórnego i zupełnie wprost, jest dużo w tym spektaklu. Bije on z seksownych kostiumów (piękne koronkowe gorsety Hanki i Juliasiewiczowej zaprojektowane przez Xymenę Zaniewską), z tańców i wielu scen. Muzykę skomponował Andrzej Żylis, a niezwykły klimat tworzy bardzo dobra scenografia Mariusza Chwedczuka. Całą scenę wypełnia czerwona miękka tkanina (typu gnieciuch). Przestrzeń dzielą tak samo czerwone żarówki. Kolor może budzić wiele skojarzeń. Czasem przełamują go białe łóżka z ogromnymi pierzynami. Wiele w tym przedstawieniu (dekoracje, piosenki) balansuje na granicy dobrego smaku i kiczu, ale jej nie przekracza, dopełnia za to wybraną przez inscenizatora konwencję.

Jest też w tym spektaklu to, co już wiemy o "Moralności" Zapolskiej. "Panowie wyznać czas: Dulski jest w każdym z nas"- śpiewał na premierze sam Hanuszkiewicz. Kiedy na scenie odbywał się sąd nad postaciami, nad widownią zapaliły się światła. Bo to przecież i o nas.

Hanuszkiewicz bawi publiczność, a sztuka, która bawi, skuteczniej podsuwa widzowi problemy i pytania. Jest w "Dulskiej" fragment, kiedy aktorzy rapują piosenkę o cygarach Felicjana. Autor przedstawienia mówił o konieczności przekładania klasycznych tekstów na język współczesności. Może w ten sposób młodzież przekona się do Zapolskiej, Mickiewicza, Słowackiego.

Hanuszkiewicz zrobił coś niesamowitego z płockim zespołem. Nagle okazało się, że aktorzy potrafią nieźle mówić, śpiewać i tańczyć - przedstawienie kończy żywiołowy wspólny kankan, jakby żywcem przeniesiony z francuskiego kabaretu.

Właściwie to nie ma w spektaklu złej kreacji. Każda się broni. Są natomiast lepsze od innych. Świetnie zagrała para młodych aktorów. Małgorzata Fijałkowska (Hanka) jest uwodzicielską, pełną temperamentu dziewczyną i skrzywdzoną chłopką. Krzysztof Bartłomiejczyk świetnie zagrał rolę zblazowanego Zbyszka. Ładnie wypadł duet Hesia-Mela (Hanna Zientara i Katarzyna Wieczorek).

Na koniec premierowego przedstawienia jego autor czytał artykuły krytyczne poświęcone "Dulskiej", bo Płock jest trzecim miastem, w którym ją wystawił. "Sex shop, burdel, najgorszy spektakl półwiecza" - pisała prasa. Zupełnie innego zdania była publiczność, która kilka razy wstawała z miejsc, żeby nagrodzić spektakl brawami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji