Artykuły

Opowieści z dreszczykiem

U podstaw przedstawienia "Bar Macabre" w reżyserii Jerzego Satanowskiego leży mit pogranicza - przestrzeni, w obrębie której jednocześnie łączą się i rozdzielają, wzajemnie przenikają różne światy. Miejsce graniczne, istniejące poza historią i czasem, przestrzeń, w której spotykają się żywi i umarli. W spektaklu dyplomowym studentów Studium Aktorskiego im. Andrzeja Sewruka w Olsztynie mit pogranicza został zręcznie przetworzony przez horrorowo-komediową konwencję.

Bar Macabre to knajpa, do której zapewne bardzo chętnie wysłałby swoich bohaterów Ed Wood - dopracowana w najdrobniejszym szczególe scenografia Bogusława Cichockiego czeka wręcz na pojawienie się Maili Nurmi czy Borisa Karloffa. Bo miejsce to jest niczym innym, jak - po prostu - barem położonym w samym sercu starego cmentarza. Lewą stronę sceny zajmują półki z alkoholem (i płonącymi zniczami), barowe stołki i przypominająca wieko sarkofagu lada; po prawej - stare, pokrzywione nagrobki, przewrócona figura cmentarnego anioła, wysłużone ławki. Dopełnieniem efektownej scenografii jest intensywny zapach jesiennych zeschłych liści, którymi pokryte są sceniczne deski.

Tytułowy lokal to punkt przecięcia się biografii różnych typów spod ciemnej gwiazdy. Ich historie poznajemy poprzez "czarne piosenki" Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, Macieja Zembatego i Janusza Boguckiego, Jana Wołka oraz samego reżysera przedstawienia (skomponowane do słów Przemysława Borkowskiego). Z ociekających makabreską i skrzących się od czarnego humoru utworów wyłaniają się portrety szaleńców, dziwaków, przestępców wszelkiej maści i koloru, istot o bardzo niejasnym pochodzeniu oraz "zwyczajnych" nieboszczyków. Wszyscy oni żyją czasem przeszłym, wciąż od nowa oddają się wspomnieniom minionych już zdarzeń, utraconych szans, sprzeniewierzonych możliwości. Dla bywalców Baru Macabre nie ma przyszłości, zaś teraźniejszość to pustka, zastygłe trwanie, którego sensem jest nieustanne wspominanie tego, co minęło bezpowrotnie.

Wszystkie opowieści o dawnym życiu i obecnej wegetacji usytuowane są na linii łączącej dowcip z dreszczem grozy. Prezentowane w spektaklu utwory obfitują w opisy makabrycznych zbrodni i trudnych do racjonalnego wyjaśnienia zjawisk, roją się od figur wszelkiego rodzaju "nieumarłych": wampirów, duchów, żywych trupów. Jednak ta spora dawka makabry jest w każdej z piosenek bardzo skutecznie łagodzona (ale co bardzo istotnie - nie unieważniana!) przez wyrafinowany, niedzisiejszy już raczej dowcip.

W dyplomowym przedstawieniu studentów Studium Aktorskiego im. Andrzeja Sewruka w Olsztynie swoje umiejętności zaprezentowała piątka młodych aktorów: Natalia Samojlik, Łukasz Dąbrowski, Dawid Dziarkowski, Cezary Łepek, James Malcolm oraz Mateusz Michnikowski. Jerzy Satanowski stworzył dla każdego z nich przestrzeń do tego, aby mogli w pełni zaprezentować umiejętności aktorsko-wokalne. Jako że "Bar Macabre" to właściwie antologia upiornych biografii i opowieści z dreszczykiem, każdy z aktorów otrzymał do zagrania i wyśpiewania po kilka ról, będących portretami różnych, horrorowo-komediowych postaci. Młodzi aktorzy bardzo zręcznie przechodzili z jednej roli do drugiej, z jednej piosenki do następnej, kreując kolejnych, coraz to bardziej dziwacznych bohaterów.

Młodzi aktorzy mogli zostać niejako przygnieceni perfekcyjną formą spektaklu. Tak się jednak nie stało i - według mnie - świadczy to bez wątpienia o talencie całej piątki oraz stanowi jednocześnie bardzo dobrą wróżbę na przyszłość.

W przedstawieniu mamy do czynienia z szeregiem krótszych i dłuższych aktorskich etiud, co w przypadku spektaklu dyplomowego jest jak najbardziej zrozumiałe. Jasne jest także to, iż jedne z nich bardziej zapadają w pamięć, inne mniej, a także zrozumiały jest fakt, iż każdy z młodych aktorów miał w przedstawieniu swój popisowy numer (jak wyśmienita piosenka wampira w wykonaniu Jamesa Malcolma czy prześmieszne "ostatnie pożegnanie" Mateusza Michnikowskiego). Moim zdaniem wszyscy aktorzy "Baru Macabre" zasługują na gromkie brawa, bo każdy z nich doskonale poradził sobie z powierzonymi mu zadaniami. Choć nie ukrywam, że z całej piątki najmocniej w pamięć zapadła mi rola Natalii Samojlik. Obdarzona bardzo mocnym głosem i ogromną charyzmą aktorka wyraźnie dominowała w przedstawieniu nad bardzo dobrą resztą grupy. Nawet w piosenkach, w których Samojlik grała rolę drugoplanową ( w przypadku fenomenalnej opowieści o Klementynie), aktorka przyćmiewała znajdujących się na pierwszym planie mężczyzn.

"Bar Macabre" to przedstawienie wskrzeszające na scenie nie tylko galerię nieboszczyków, ale przede wszystkim i klimat, którego doświadczyć jest już dzisiaj bardzo trudno. Bardzo dobrze zagrane przedstawienie z wykonywaną na żywo muzyką to propozycja dla widzów, którzy chcą wziąć udział w inteligentnej, przesiąkniętej wysublimowaną makabrą zabawie. Ujmującej dopracowaną w najdrobniejszym szczególe formą.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji