Artykuły

Spotkania. Akt czwarty. "Recent Experiences"

Dla spieszącego się Europejczyka, przyzwyczajonego do reklam, migawek MTV i programów w stylu Świry w akcji przestawienie się na inne odczuwanie czasu może być trudne. Warto mu się jednak poddać i wsłuchać się w opowieści ludzi siedzących za długim stołem okolonym drewnianymi ławami - dla e-teatru z Festiwalu Festiwali Teatralnych Spotkania w Warszawie pisze Paweł Sztarbowski.

Czy można w teatrze pokazać historię stu lat, gdy na scenie nie dzieje się nic? Pewnie nietrudno wyobrazić sobie to nic, mijający czas i widownię, która śpi z nudów. Tymczasem w spektaklu "Recent Experiences" irańskiej Mehr Theatre Group nie dzieje się prawie nic, historia opowiada o przeżyciach jednej rodziny od roku 1900 aż do momentu zakończenia spektaklu, a widzowie siedzą zauroczeni tą powolną opowieścią. Celowo napisałem, że historia dotyczy "przeżyć" rodziny, bo właściwie nie ma tu miejsca na wydarzenia historyczne. Od narratora-bajarza dowiadujemy się co prawda o pierwszej i drugiej wojnie światowej, ale z perspektywy kobiety samotnie wychowującej córkę, która w tym czasie utraciła sklep z tkaninami. Okazuje się zresztą, ze straciła go nie ze względu na wojnę, ale dlatego, że zamiast zajmować się sklepem, jej czas pochłaniały rożne praktyki religijne i sekty, którym postanowiła się poświęcić. Poprzez losy tej rodziny wyrażone zostało nabieranie coraz większej świadomości, również historycznej. Najmłodsza wnuczka mówi: "Skoro moja matka była mądrzejsza od swojej matki, więc ja powinnam być mądrzejsza od mojej matki, a moja córka będzie mądrzejsza ode mnie". Okazuje się jednak, że żadne z pokoleń nie potrafi uwolnić się od naiwności - wszyscy muszą przeżyć świat na nowo, bo doświadczenia naszych przodków są jedynie ich doświadczeniami, a nie naszymi własnymi.

Pośrodku stoi wielki stół, za którym siadają członkowie rodziny, spokojnie, bez pośpiechu wypowiadając słowa, snując opowieści. Nikt tu nic nie odgrywa, nie robi min, nie tworzy postaci. Jeden aktor potrafi grać po kilka postaci. Umierająca babka wchodzi w skórę swojej córki, która właśnie przyszła na świat, zaginiony mężczyzna, który opuścił swoją żonę z dwiema córeczkami okazuje się pracownikiem poczty, który poślubi jedną z bliźniaczek, a gdy ta zostanie brutalnie zamordowana, poślubi drugą i będzie miał z nią córkę. W irańskiej opowieści ważne jest też to, na co być może nie zwracamy uwagi w sfeminizowanej Europie - historia opowiedziana jest z perspektywy kobiet, które wykazują się niezwykłą siłą, gdy same muszą radzić sobie w życiu.

Roman Pawłowski zasugerował, że nadmierna metaforyczność irańskiego spektaklu wynika z cenzury. Zastanawiam się, czy gdyby tej cenzury nie było, kształt spektakli Amira Rezy Koohestaniego byłby inny? Może i jestem naiwny, ale wydaje mi się, że ich forma bardziej niż z zakazów cenzury wynika z perskiej tradycji teatru - tradycji, która opiera się na ustnym przekazie opowieści i tworzeniu świata za pomocą słów a nie obrazów. Dla spieszącego się Europejczyka, przyzwyczajonego do reklam, migawek MTV i programów w stylu Świry w akcji przestawienie się na inne odczuwanie czasu może być trudne. Warto mu się jednak poddać i wsłuchać się w opowieści ludzi siedzących za długim stołem okolonym drewnianymi ławami. Być może właśnie to inne odczuwanie czasu sprawia, że po sukcesach irańskiego kina, które podbiło świat, teraz przyszła kolej na irański teatr.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji