Artykuły

Jeszcze jedno spojrzenie na Dulskich

Oglądając niedawno piękne przedstawienie "Mieszczan" Gorkiego w Katowicach uderzony byłem szczegółami, które nasuwają myśl o wpływie, jaki sztuka ta wywrzeć mogła na później napisaną "Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej. Podobieństw i zależności jest wiele, ale nie tu miejsce aby o nich wspominać i obszernie je analizować. Tu wystarczy omówić niektóre z nich., jak wspólne środowisko klasowe średnio zamożne mieszczaństwo, właściciele realności, postać Zbyszka i postać Piotra bunt obu młodzieńców i zarysowana przez oboje autorów ich jednakowa, nieodwołalnie mieszczańska przyszłość, cyniczny pomysł zatrzymania syna w domu przez podsuwanie mu kobiety; u Zapolskiej Hanki, u Gorkiego Heleny itd. Jest rzeczą więcej niż prawdopodobną, że Zapolska aktorka teatru lwowskiego znała "Mieszczan" wystawionych w 1902r. - w kilka zaledwie miesięcy po prapremierze petersburskiej - w Krakowie, a w rok później we Lwowie. Zużytkowanie przez Zapolską -w sztuce cztery lata później napisanej - pewnych pomysłów i motywów Gorkiego, nie jest więc wykluczone. Wspominam jednak o tym tutaj bynajmniej nie po to, aby dać jeszcze jeden uczony przyczynek do genezy. Chodzi raczej o podkreślanie różnicy widzenia określonej rzeczywistości społeczny przez Gorkiego i przez Zapolską o zwrócenie uwagi na wąskość ujęcia perspektywy społecznej /a co za tym idzie i artystycznej/ przez Zapolską w stosunku do wielkiej realistycznej sztuki Gorkiego.

Jest w "Mieszczanach" paru rodzicielska Bezsiemionowych która w pewnym sensie wydaje się być pierwowzorem Anieli i Felicjana Dulskich, tyle tylko, że z odwróconymi rolami. Męską rolę władcy i tyrana rodziny, motoru energii mieszczańskiej, radioaktywnej siły sączącej w ciasne otoczenie truciznę purytanizmu, dewocji i tępoty umysłowej- obejmuje u Zapolskiej pani Dulską. Jej mąż zaś Felicjan ze swą potulnością i uległością, to odpowiednik Akuliny Bezsiemionowej u Gorkiego, z tym jedynie, że Bezsiemionowa znacznie więcej mówi jakby nie było, przecież jest kobietą. I to odwrócenie jest dla twórczości Zapolskiej charakterystyczne. Zapolska widzi świat społeczny i jego zagadnienia zawsze poprzez kobiety i poprzez kobiecość w sensie niemal biologicznym. Jej punkt widzenia jest zawsze przyrodniczy, sensualny i seksualny. W "Moralności pani Dulskiej" jedyni dwaj występujący mężczyźni Felicjan i Zbyszko zajmują skromne posadki, są mizernymi przedstawicielami inteligencji czy raczej półinteligencji urzędniczej. A przecież jest to przełom XIX i XX wieku, lata rewolucji 1905r. lata kiedy kapitalizm jest już - nawet w urzędniczej zbiurokratyzowanej Małopolsce - w pełni swojej drapieżnej i zdobywczej ekspansji, lata zakładania wielkich spółek akcyjnych, banków przedsiębiorstw przemysłowych, często mitycznych i fingowanych - ale zawsze na wielką skalę zakrojonych męskich operacji handlowych o których wspomina choćby Henryk Topolski w "Lekkomyślnej siostrze".

Tego, prawdziwego tła społecznego u Zapolskiej nie ma. U Gorkiego domyślany się, że realność której właścicielem jest Bezsiemionow i z której lichwiarskie czynsze ściąga, została zdobyta jego własną "pracą", że ten Bezsiemionow to typowy przedstawiciel owych czasów i czołowej w owych czasach klasy, to kupiec i przedsiębiorca. Naprzeciw niego zaś stają ludzie, których cały majątek mieści się w ich roboczych dłoniach /Nił/ U Zapolskiej właścicielem realności jest pani Dulska, zapewne spadkobierczyni bogatej schedy, raczej już rentierka. W świecie Gorkiego akumulacja kapitału mieszczańskiego wciąż jeszcze trwa - w świecie Zapolskiej ten proces ekonomiczny - wbrew rzeczywistości historycznej jest już skończony i zamknięty.

I dlatego gdy zasadniczy problem sztuki Gorkiego mieści się w tytułowym słowie "Mieszczanie" - problem sztuki Zapolskiej mieści się w słowie wraz z cudzysłowem "moralność". Zapolska odizolowała swoją rodzinkę od zaplecza społeczno-historycznego i z pasją badacza przyrodnika śledzi tę - odciętą od powiązań komórkę pod swoim dramatycznym mikroskopem. Jej budowa, jej system działania, jej funkcje zaobserwowane zostają na przykładzie bardzo pospolitego epizodu "z życia": panicz i służąca z dzieckiem. Ale jest to przykład nie specjalnie charakterystyczny dla rzeczywistości społecznej, w której dzieje się akcja tej tragifarsy" w sztuce Zapolskiej jest mowa o takim samym dramacie Halki z opery Moniuszki, który to dramat rozgrywał się w epoce feudalnej w sferze szlachecko-ziemiańskiej. Bywało tak przed tym bywało i później. Przyznajemy ze skruchą, że dzisiaj interesowałoby nas znacznie bardziej, w jaki sposób pani Aniela została właścicielką realności.

Jeżeli mimo to świat społeczny zarysowuje się w sztuce Zapolskiej z niewątpliwą ostrością - zasługa to talentu obserwatorskiego autorki, który z automatyczną precyzją i intuicją wywołuje kontury zjawisk, jak na kliszy dobrze naświetlonej fotografii. Oto właśnie istota kierunku literackiego zwanego naturalizmem, którego Zapolska jest jedną z najwybitniejszych europejskich przedstawicielek na przełomie XIX i XX wieku. Naturalista jak fotograf - nastawia swój aparat artystyczny na pewien określony przedmiot, aby zrobić zeń możliwie starannie i dokładne zdjęcie, lecz po wywołaniu dobrze naświetlonej kliszy na zdjęciu ukazują się również obok przedmiotu głównego - uboczne szczegóły, tło i drobiazgi marginesowo, na które fotograf nic zwracał uwagi i których nawet nie widział. Zapolska zajęta była trochę melodramatyczną sprawą trójkąta Dulska - Zbyszko - Hanka. Że jednak posiadała świetne i ostre widzenie rzeczywistości oraz rasowy talent dramatyczny - pewne dodatkowo szczegóły mechanizmu społecznego wyszły również na zdjęcia. Nie wymagajmy więcej od tego talentu w tym okresie historycznym. Powiązać owe szczegóły w logiczną i przejrzystą całość, umiejscowić sprawy Zbyszków i Hanek w całokształcie obrazu społecznego - mógł dopiero realizm socjalistyczny. I tu tkwi - powracam do punktu wyjścia - istota różnicy między Zapolską a Gorkim.

Powyższe uwagi nasuwa nie tylko - raczej przypadkowe -zestawienie "Mieszczan* z "Moralnością pani Dulskiej". Nasuwa je również świeża ożywcza i twórcza inscenizacja "Moralności" w krakowskim Starym Teatrze. Na małej sali teatru reżyser Roman Niewiarowicz - przy współpracy literackiej Zygmunta Leśnodorskiego - pokazał nam świetny utwór Zapolskiej w nowej wersji. Tragifarsa kołtuńska - jak chciała Zapolska - zmieniła się w "sztukę" - jak chce inscenizator i kierownictwo literackie. Akcenty przesunięte zostały z satyryczno-farsowych na dramatyczno- realistyczne,. Można i tak. Narzuca się wprawdzie pytanie, czy w naszej dość ubogiej i ustawicznie przerywanej tradycji teatralnej nie należałoby raczej dbać o zachowanie jej ciągłości, starać się o wierność i pietyzm w stosunku do autentycznej wizji i konstrukcji autorskiej - oczywiście przy zachowaniu prawa konfrontacji tej wizji z naszym dzisiejszym współczesnym spojrzeniem na aktualny świat zjawisk - ale rozstrzygnięcie do tego pytania wymagałoby odrębnej dyskusji. Tutaj zadowoliły się stwierdzeniem, że reżyser potrafił dramatycznie uzasadnić swoją propozycją rewizji tekstu. Dał widowisko pozbawione wprawdzie tej siły komizmu i żywiołowości, wesołości, jaką zwykle odznaczy się przedstawienia "Moralności pani Dulskiej" na naszych scenach - ale za to pokazał rzetelny i uczciwy artystycznie obraz środowiska, którego dramat obyczajowy budził odruch buntu w tym samym stopniu w jakim poprzednio farsowe akcenciki budziły śmiech mieszczańskiej publiczności. Nie obeszło się bez - bardzo już krakowskiego - "pogłębienia nastroju" za pomocą zwalniania tempa "rapsodycznych" niemal pustych miejsc i pauz między obrazami /Hanka zapalająca w piecu, Zbyszko przy oknie przed przyjściem Hanki. Również i postacie działające nie zostały reżysersko całkowicie jednolicie określone, wyłamujące się nieco z całości Hesia czy Juliasiewiczowa w wykonaniu J. Bukojemskiej.

W sumie jednak i aktorsko przedstawienie stało się na dobrym poziomie. Starannie wypracowaną szczegółach Dulską była Jadwiga Żmijewska, która dokonała tej sztuki, że potrafiła swą posiać ukazać w wymiarach całkowicie realistycznych, bez nieodzownego wydawało się dotąd przerysowania. Kapitalną sylwetką stworzył Władysław Neubelt, zupełnie nowy Dulski, podstarzały lowelans i ścichapęk. Zbyszko w wykonaniu Czesława Łodyńskiego dublował tę rolę Karol Podgórski/słusznie stonowany, może tylko nieco zbyt dojrzały. Małe Dulszczątka, Hesia i Mela nie wiadomo w jakich strojach prezentowały się bardziej uroczo: w mundurkach pensjonarskich czy nocnych kaftanikach.-Maria Kościałkowska jako Hesia pokazała świetną kreacją aktorską. Inteligenta i dowcipna, scenkę tańca odegrała z brawurą, a jej śmiech gardlany i zmysłowy był małym arcydziełkiem ekspresji. Zarzucić by należało tylko aktorce lub reżyserowi? Przerysowywanie niektórych szczegółów mimicznych, nadmiar gestów "przegrywanie". Hesia w tym ujęciu nie zawsze mieściła się w realistycznej całości przedstawienia, jak to zaznaczono wyżej. Melę grała Alicja Kamińska odrobinę za monotonnie, ale niemniej z dużą siłą wyrazu i wzruszenia. Juliasiewiczową ujrzeliśmy w dwóch krańcowo niemal odmiennych interpretacjach: Alicja Matusiakówna była uroczym zjawiskiem. Bardzo przokonywująca jako rozkoszne kobieciątko i "kociak" mniej była prawdopodobna jako "złodziejska - sprytna" Juliasiewiczowa z Dulskich, która w pewnej chwili bierze w swoja ręce bieg sprawy dramatycznej i potrafi nim pokierować. Pod tym względem bardziej wierzyło się Jadwidze Bukojensklej, która była groźną chwilami nawet jadowitą, neodrodną Dulską, przy tym świetnie w stylu i noszeniu fin-de-sie-cle-owego kostiumu, chociaż z lekka inklinacją ku grotesce przyczynek do reżyserskiej zapewne niejednolitości w określaniu postaci i z niezupełnie opanowanymi modulacjami głosowymi. Bladą nie tylko w sensie fizycznym lokatorką była Irena Zuchowicz. Izabella Wilczyńska wydaje się niezupełnie dobrze obsadzona w roli Hanki. Bardzo uduchowiona uroda tej aktorki i silne dramatyczne akcenty, jakimi rozporządziła - sugerowały nieomal, że mamy do czynienia - z Balladyną, która poszła na służbę.

Maria Bednarska przekonywająco zagrała Tadrachową czyli Dulską w wydaniu dla wsi. Dekoracje Stanisława Tenerowicza były ścisłe i trafnie związane z koncepcją przedstawienia. Dawały realistyczne wnętrze "dulszczyzny" bez groteskowej przesady czy naturalistycznej drobiazgowości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji