Kraków. Różewicz czytał swoje wiersze
Uciekam w stronę satyry - mówił wczoraj Tadeusz Różewicz podczas spotkania autorskiego w Krakowie.
Wczoraj wieczorem nie tylko pojemna na ogół Sala Mehofferowska była za mała. Miejsca zabrakło także na korytarzach, a nawet na schodach. Przyczyna? Spotkanie z Tadeuszem Różewiczem.
Podczas spotkania - które tym razem odbyło się w siedzibie zaprzyjaźnionego z poetą Wydawnictwa Literackiego - Różewicz czytał "wiersze krótkie, które się wydłużają i wiersze długie, które się skracają". Setki czytelników miało więc okazję usłyszeć Zaćmienie światła czy Widziałem go. Wiersze pomagał poecie prezentować aktor Tadeusz Malak.
- Ostatnio odchodzę od wierszy lirycznych i uciekam w stronę satyry lub gawędy. Tak powstają humoreski, niekoniecznie wierszowane - wyznał poeta. Publiczność mogła usłyszeć zatem na przykład zabawną Balladę o naszych sprawozdawcach sportowych oraz Rozmowę ojca z synem o zabijaniu czasu. Ten drugi wiersz - humoreska rozpisana na dialog pomiędzy złośliwie dociekliwym dzieckiem, a współczesnym ojcem, który "nie ma czasu na przeczytanie ani jednej książki Mendozy" - szczególnie spodobał się zgromadzonym.
Poeta urwał spotkanie prawie dosłownie w pół słowa. Zaczął czytać wiersz Ten, to też, gdy nagle przerwał, przepraszając, bo "głos zaczął uciekać". Na tym jednak spotkanie z Różewiczem nie zakończyło się, bo potem nastąpiła długa sesja autografów.
Ciepłe przyjęcie przez krakowskich czytelników bardzo rozochociło poetę. Tadeusz Różewicz ma w planach jeszcze dzisiaj zostać w naszym mieście i odwiedzić m.in. grób Czesława Miłosza na Skałce.