Artykuły

Zwyczajna Dulska

Od lat siedemdziesięciu nie schodzi z afisza naszych teatrów Moralność pani Dulskiej. Opiera się modom i tendencjom, prądom i izmom - trwa. Ta sztuka Gabrieli Zapolskiej jest arcydziełem scenicznej konstrukcji, precyzyjnym i bezbłędnym wzorcem sposobu przekazywania treści, myśli, idei poprzez akcję sceniczną. Jej postaci - żywe i pełnowymiarowe - są całkowicie jednoznaczne, jak i cała komedia. Ilekroć ją oglądam, nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Moralność pani Dulskiej nie potrzebuje w ogóle reżysera. Wszystko jest tu powiedziane - trzeba to tylko zagrać. Próby "inscenizowania" Dulskiej są oczywistym nieporozumieniem więcej: potwierdzają, że tego się nie da zrobić. Zapewne kiedyś, w społeczeństwie odległej (niestety) jeszcze przyszłości pani Dulska i jej moralność - a także i środowiska kreujące takie zjawiska - przestaną istnieć. Wtedy nastąpi zmierzch dzieła Zapolskiej i do jej komedii sięgać będą co najwyżej historycy literatury, teatru, kultury oraz socjologowie. Zanim to jednak nastąpi wiele jeszcze aktorek grać będzie straszną mieszczkę królującą wśród strasznego mieszkania nad trójką ogłupionych dzieci, zahukaną służbą i mężem - pół-idiotą...

Niedawno miałam okazję oglądać Moralność pani Dulskiej w łódzkim Teatrze Powszechnym. Premiera odbyła się przed kilku miesiącami, spektakl - grany już kilkadziesiąt razy - nadal cieszy się powodzeniem. Niepoślednia w tym zasługa Jadwigi Andrzejewskiej, aktorki miłej sercu łódzkiej i nie tylko łódzkiej publiczności. Dulska Andrzejewskiej jest osobą dosyć niepokaźną, która stara się strojem nadrobić niedostatki wzrostu. Służy temu szlafrok olbrzymich rozmiarów, kapelusz wielkości młyńskiego koła i okazała wyjściowa suknia. Ta pani Dulska, obywająca się zazwyczaj w domu podejrzanej czystości halką i lizeską, ów szlafrok i kapelusz nosi jak grenadier swój mundur i bermycę: to one kreują właściwą postać człowieka, one narzucają mu osobowość, sposób bycia, wreszcie moralność. Gderająca niemal poczciwie - z przyzwyczajenia, które stało się jej drugą naturą - pani Dulska dopiero w szlafroku staje się naprawdę groźna.

Ta kobieta nie jest z gruntu zła. Wychowana w innym środowisku i w innych warunkach stałaby się zapewne równie typową jego przedstawicielką. Nie ma przecież własnych sądów, własnej opinii, własnych poglądów - powtarza tylko wytarte komunały z dekalogu mieszczańskiej biblii. Powtarza je ciągle, ale początkowo robi to niemal automatycznie, jak wyuczoną lekcję - bezbłędnie, ale bez emocjonalnego zaangażowania. Nie jest przecież zbyt mądra, nie jest nawet tak sprytna jak Juliasiewiczowa i nie rozumie, jak silną broń stanowią one w rękach jej klasy. Dopiero instynkt jej to podpowie w momencie zagrożenia. W szlafroku-pancerzu mieszczańskiej "moralności" podepce i złamie własne dziecko, jeszcze- wyższym murem odgrodzi od świata i życia swój dom i jego mieszkańców. Dulska Jadwigi Andrzejewskiej jest groźna, bo nie rozumie niczego i niczego zrozumieć nie może. Jest żywiołem - ślepym i potężnym, choć na pozór jest tylko kruchą starą kobietą o poczciwej twarzy, która stara się, by w jej domu "znów można było żyć po Bożemu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji