Artykuły

Spotkania. Akt trzeci. "Amid the Clouds"

Po występach irańskiej Mehr Theatre Group w Royal Court, jedna z angielskich recenzentek zastanawiała się, czy "Amid the Cloud" jest jeszcze teatrem. Po obejrzeniu spektaklu, łatwo przychylić się do tych wątpliwości - dla e-teatru z Festiwalu Festiwali Spotkania pisze Paweł Sztarbowski.

Na scenie dzieje się niewiele, widz zostaje zawieszony w innym strumieniu czasowym, postawiony bardziej w sytuacji konesera malarstwa, który powoli przygląda się detalom obrazu i przenosi w inny wymiar, który ten obraz otwiera. Przez ponad godzinę, która trwa prawie wieczność, bo w "Amid the Cloud"s czas płynie inaczej, reżyser Amir Reza Koohestani serwuje poetyckie, oniryczne sceny. Nie są to jednak wydmuszki. Ich wizualna atrakcyjność jest, powiedzmy szczerze, średnia. Każda scena polega na wychwyceniu postaci punktowym reflektorem, co zarówno jako środek artystyczny jak i jako techniczny środek montażu jest już mocno zużyte. W środku jest jednak jakaś siła, która sprawia, że irański spektakl zasysa widza usadzonego wygodnie w teatralnym fotelu. Siła zakorzeniona w perskiej tradycji narracji, która z powolności i obrazowego opowiadania czyni wartość.

To kolejny spektakl na "Spotkaniach", który porusza problem zderzenia świata arabskiego i europejskiego. I słusznie, bo to obecnie najistotniejsza kwestia polityki światowej, która podważyć może, o ile już nie podważyła, zarówno zasady demokracji, ideały wolnościowe, a przede wszystkim poprawność polityczną, wypracowane przez Europę, jak i zakorzenioną w Koranie moralność arabską. Skupieni na aferach rządowych i dyskusjach o sensowności teorii Darwina, zapominamy, że dla świata nie to ma znaczenie podstawowe.

Irański spektakl rozpoczynają oniryczne monologi o tonięciu. Zanurzone w wodzie postaci zaczynają opowiadać swoje historie. Okazuje się, że przeprawa łodzią miała zaprowadzić do ziemi obiecanej, tym razem jednak Morze Czerwone się nie otworzyło. Niektóre historie nie lubią się widocznie powtarzać. W ten sposób poznajemy Imoura, który jako jedyny ocalał z katastrofy. W barze na chorwacko-słoweńskiej granicy spotyka Zinę, która jest w zaawansowanej ciąży. Dziecko, które nosi, jest nieślubne, za co w krajach arabskich grozi ostracyzm. Oboje dostają się do obozu uchodźców w Calais, ale takie tymczasowe życie nie jest ich celem. Chcą dostać się do Anglii, by tam legalnie i godnie ułożyć sobie życie.

Reżyser nie pokazuje wojny kultur - sytuacja społeczna interesuje go jedynie w stopniu, w jakim wpływa na życie i wybory ludzi. A ludzie marzą o wolności i normalności, o którą trudno zarówno w świecie arabskim jak i europejskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji