Artykuły

Więcej szarości niż radości

Premiera opery Paderewskiego "Manru" miała zwieńczyć dzień obchodów 50-lecia bydgoskiej sceny operowej. Fajerwerków nikt się nie spodziewał, ale... szara scenografia chyba nieco przytłoczyła radość święta. Ma w tym też swój udział minister kultury Kazimierz Ujazdowski, który do Bydgoszczy nie przyjechał - pisze (MKJ) w Gazecie Pomorskiej.

Mimo że jego "wysłanniczka", dyrektor Małgorzata Dybowska z Departamentu Sztuki przekonywała, iż tak zacny jubileusz, zakończenie budowy tak pięknego obiektu, które - gdy się weźmie pod uwagę wszystkie trudności po drodze - graniczy z cudem i premiera opery rzadko grywanej na polskich scenach - to wyjątkowy zbieg ważnych dla polskiej kultury zdarzeń.

Maciej Figas, dyrektor Opery Nova w Bydgoszczy, otrzymał w sobotę z rąk marszałka symboliczny herb województwa kujawsko-pomorskiego. Promuje on województwo i ludzi, którzy jemu przynoszą splendor. Otrzymało go dotąd tylko kilka osób, a dyrektor Figas jest pierwszą, która mieszka i pracuje na jego terenie.

Radość nie tylko z medali

Gwoli prawdy oddać trzeba, że minister uznał za ważny wkład wielu byłych i obecnych pracowników instytucji w rozwój kultury i przyznał m.in. dwa Brązowe Medale Gloria Artis - otrzymali je: Zdzisław Jeżak (chórzysta) oraz Edward Stasiński (solista i asystent reżysera) oraz 14 honorowych odznak "Zasłużony dla Kultury Polskiej". I to był powód do radości - dla artystów. Podobnie jak wiele innych nagród, przyznanych m.in. przez marszałka województwa, prezydenta Bydgoszczy i starostę bydgoskiego. Ale warto podkreślić, że najważniejsza dla wszystkich była w tym dniu radość z tego, że budowa obiektu została wreszcie zakończona, a warunki pracy artystów zdecydowanie się poprawiły. - To na pewno będzie magnes dla wielu znakomitych wykonawców, którzy w tak pięknym budynku zechcą wystąpić - mówiła m.in. Katarzyna Rymarczyk. A wtórowała jej Krystyna Gruszkówna:- Nowa sala baletowa, to prawie jak pałac. Kiedyś tylko tancerze w Związku Radzieckim w takich warunkach ćwiczyli.

Finał mało porywający

"Manru" [na zdjęciu], dzieło ambitne, ale smutne, przygasiło chyba trochę ten jubileuszowy entuzjazm. Głosy były zgodne - lepszy byłby tu Verdi, może Puccini? Taki radosny, porywający! A jeśli już, to nawet "Manru" nie musiała być tak przesadnie szara. Poza tym - była też czasem mało wiarygodna... No bo, jak można gonić ukochanego, nie chcąc go złapać, albo proponować kobiecie szaleńczą noc, stojąc do niej plecami i zapatrzonym być tylko w dyrygenta? Szarością nie dała się pokryć tylko cyganka Aza, kulawy Urok i orkiestra.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji