DULSKA musical wg Zapolskiej
Recenzenci "zjechali" sylwestrową premierę Hanuszkiewicza. Czepiali się buduarowej scenografii, muzyki Andrzeja Żylisa, w której pobrzmiewają najrozmaitsze motywy (od Kabaretu po rap) i nawet piosenkarski występ reżysera w finale przedstawienia nie wzbudził przychylności. Niemal wszyscy poczuli się przede wszystkim zgorszeni tym, że treść komedii Zapolskiej Hanuszkiewicz sprowadził do d... Hanki, którą Dulska podstawia Zbyszkowi, by nie lumpował się poza domem. Recenzenci tropili erotyczne elementy w spektaklu, jakby należeli do jakiegoś stowarzyszenia strzegącego moralności publicznej. I donosili: Hanka pokazuje dekolt, Mela wykonuje piosenkę o dziewczęcym onanizmie, Juliasiewiczowa tańczy tango ze Zbyszkiem w czarnej bieliźnie, a na koniec rozkłada przed nim nogi. Jeden z recenzentów zaapelował, by Hanuszkiewiczowi za świntuszenie odebrać dotację. Na adwokata reżysera najmować się nie będę, ale pomstować na Dulską nie widzę powodu. Spektakl dałoby się oglądać nawet w tej strywializowanej konwencji, gdyby nie słabiutka gra aktorów (może z wyjątkiem Beaty Kawki w roli Hanki).