Artykuły

Pani Dulska z sex shopu

Coś ty Atenom zrobił Sokratesie? -pytał Norwid. Coś ty Zapolsko i Słowacki zrobili dyrektorowi Hanuszkiewiczowi, że was przerabia na swój obecny gust? Bo w zasadzie trudno mistrzowi Adamowi nie przyznać talentu do adaptacji - była przecież i słynna zmotoryzowana Balladyna -jeszcze z pozorami sensu - były i inne znakomite zwłaszcza w Teatrze Telewizji np. z tak karkołomnej rzeczy jak proza Prousta.

Ostatnio ofiarą adaptacji w dodatku musicalowej padła "Moralność pani Dulskiej". Sztuka to zresztą szalenie pociągająca dla reżysera, a i dla aktorów, bo składa się z samych świetnie napisanych ról i ciekawych możliwości interpretacyjnych. Widziało się w tej roli i królewską choć rozebraną do gorsetu Ninę Andrycz, i pozornie elegancką groźną w swej drapieżności Lidię Zamków, i tabun Dulskich w papilotach i przydeptanych kapciach. W każdej z tych inscenizacji o coś chodziło. Tym razem jednak - jak czytamy w programie -idzie o zrozumienie i zaakceptowanie obyczaju dostarczania synowi domu młodej służącej w to "mniejsze zło... i zdrowsze".

Mistrz Adam zarządził więc hałaśliwy musical dziejący się w scenerii łóżek, czerwonych kotar i czerwonych żarówek. Tekst tu i ówdzie przykrócił, natomiast gęsto poprzetykał go piosenkami o dennym poziomie tekstów. Np. Zbyszko śpiewnie relacjonuje samopoczucie po hulance "potem masz takis zwis / że nie chce ci się nic / potem masz taki luz / jak koń co ciągnie wóz". A potulna Mela (Paulina Młynarska), dla której reżyser wymyślił

uprawianie nocnych uciech w jej własnym wykonaniu, kwili "świat jest obcy, ponury i smutny / dla wrażliwych dziewczątek okrutny / spragnione me ręce / budzą ciepłe marzenia dziewczęce". Natomiast Juliasiewiczowa (Magdalena Cwenówna) skróciła napisaną przez Zapolską rozmowę że Zbyszkiem (Paweł Szczęsny) zerwania zaręczyn z Hanką do minimum - po prostu szeroko rozłożyła nogi.

W całej tej śpiewogrze są dwie i pół zagrane role. Ta pierwsza to Hanka ślicznej Beaty Kawki. Chyba po raz pierwszy w dziejach "Dulskiej" Hanka nie jest kocmołuchem ani wiejskim popychlem. Ta druga to ładnie śpiewająca Mirosława Nyckowska, a pół - bo rola mała - Tadrachowa Renaty Domagały. I jeszcze wyrazy uznania dla Xymeny Zaniewskiej za kostiumy.

Na zakończenie - kankan. Pani Dulska zrobiła szpagat, Juliasiewiczowa biegała w tę i we w tę prezentując wdzięków swych imperium, reszta zespołu tańczyła jak umiała. Gwóźdź do trumny wbił mistrz Hanuszkiewicz występując w epilogu najosobiściej z piosenką, z której wynika, że w każdym z nas jest coś z Felicjana Dulskiego. Aluzji nie poniała, ale w końcu każdy teatr ma rację bytu, póki ma swego widza.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji