Artykuły

Szklane domy. Rozmowa z Krzysztofem Biziem

- Często słyszę, że moje dramaty są smutne i ponure, ale nie mogę się z tym zgodzić. To, co piszę, nie jest, moim zdaniem, czyste gatunkowo, w kolejnych sztukach pojawiają się różne motywy. Jednak w każdej z nich można znaleźć fragmenty humorystyczne, choć zgodzę się z twierdzeniem, że na pierwszy rzut oka mogą się wydawać posępne - Dorocie Jovance Ćirlić opowiada Krzysztof Bizio.

Dorota Jovanka Ćirlić: Jak to się stało, że architekt został dramatopisarzem?

Krzysztof Bizio: Rzeczywiście, patrząc z boku, można dojść do wniosku, że nagle, trochę znikąd, zostałem dramatopisarzem, choć prawda wygląda inaczej. Przez całe dzieciństwo, a szczególnie w latach liceum, żyłem w przekonaniu, że prędzej czy później zostanę pisarzem. Jednak rzeczy wtedy przeze mnie pisane były bardzo, ale to bardzo słabe. Na tyle słabe, że nigdy ich nikomu nie pokazałem, a teraz, po przejrzeniu strzępów tamtych tekstów, które gdzieś mi zostały w szufladach, mogę powiedzieć, że dobrze zrobiłem. Swoje pisanie dość gwałtownie przerwałem w momencie, gdy rozpocząłem studia na architekturze. Był to rok 1989 i Polska gwałtownie się zmieniła, a mnie pochłonęły studia architektoniczne i to, co się działo dookoła. Ten stan rzeczy trwał przez ponad dziesięć lat. Nie licząc jednego małego wyjątku, kiedy to napisałem zbiór piętnastu opowiadań. Wróciłem do pisania dopiero w roku 2000, czyli w trzydziestym roku życia.

Czy architektura pomaga panu w pisaniu na scenę?

Architektura i literatura to dość odległe dyscypliny i nie ma między nimi bezpośredniego związku. Ten związek, w moim przekonaniu, pojawia się na pewnym poziomie ogólności, gdy chodzi o wybór konkretnych dróg twórczych. Na przykład o to, czy kogoś interesuje współczesność, czy stara się zakotwiczyć w określonej tradycji kultury. Jest jedna podstawowa różnica między budowaniem a pisaniem. Architekturę robi się na zamówienie, dla konkretnego inwestora, za jego pieniądze. Inwestor ma bardzo duży wpływ na to, co powstanie, i to dzieło (na przykład dom) staje się częścią przestrzeni dostępnej dla wszystkich, czy tego chcemy, czy nie. Tymczasem literatura jest twórczością, w której panuje większa wolność - samemu trzeba znaleźć temat, a całość dostępna jest tylko dla tych, którzy tego naprawdę chcą. Jeśli pyta mnie pani o wpływ moich przemyśleń architektonicznych na literaturę, to mogę powiedzieć tyle: kiedy opisuję jakąś sytuację, wyobrażam sobie konkretne miejsce, wnętrze i ludzi. Być może ta wyobraźnia skoncentrowana na konkrecie wzięła się z mojego pierwotnego zawodu, ale nie jestem tego tak do końca pewien.

Żeby wznosić domy, nie tylko szklane, trzeba mieć optymistyczną wizję świata. Tymczasem świat pańskich dramatów jest raczej mroczny.

Często słyszę, że moje dramaty są smutne i ponure, ale nie mogę się z tym zgodzić. To, co piszę, nie jest, moim zdaniem, czyste gatunkowo, w kolejnych sztukach pojawiają się różne motywy. Jednak w każdej z nich można znaleźć fragmenty humorystyczne, choć zgodzę się z twierdzeniem, że na pierwszy rzut oka mogą się wydawać posępne. Chciałbym, żeby moje teksty dotykały ważnych, wręcz elementarnych kwestii dotyczących życia człowieka, ale w możliwie niekonwencjonalnej formie. Myślę, że podejmowanie dzisiaj takich tematów, które dodatkowo wspomagane jest opisem konkretnej rzeczywistości, może wywoływać wrażenie, że moja opowieść jest smutna, że nie znajduję możliwości rozwiązania dręczących mnie, i nie tylko mnie, wątpliwości. Na koniec przyznam się, że od pewnego czasu myślę o napisaniu komedii, bo jest we mnie dużo smutku, ale i wiele radości.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji